Rozdział 4

79 39 13
                                    

Noc ciągnęła mi się w nieskończoność

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Noc ciągnęła mi się w nieskończoność. Po skorzystaniu z łazienki wróciłem do pokoju, gdzie ubrałem piżamę, którą dziewczyna zabrała ze sobą z kamienicy. Krótkie, bawełniane spodenki – to wszystko. Zastanawiałem się, jakim cudem nie jest mi zimno, skoro jestem tak chuderlawy, ale wbrew wszelkim prawom fizyki, nie marzłem.

Odczekałem godzinę, wpatrując się w wiszący na ścianie zegar, by upewnić się, że właścicielka apartamentu pogrążona jest już we śnie. Wtedy podniosłem się z pościeli, zamierzając opuścić swój pokój. Z pomocą kuli zszedłem z piętra, by przeszukać salon. Nie podejrzewałem, że zostawi w pomieszczeniu telefon, ale może komputer?

Otwierałem kolejne szuflady. Znajdowałem mnóstwo różnych rzeczy, ale niestety – nie znalazłem nic przydatnego. Nawet zapasowego telefonu! Zupełnie tak, jakby to mieszkanie, mimo ogromu nowoczesności, nie zawierało podstawowej elektroniki.

Ostatecznie postanowiłem wykorzystać konsolę i telewizor. Odszukałem pilot i... to był ogromny błąd. Nie spodziewałem się, że po włączeniu sprzęt wyrzuci z siebie dźwięk podkręcony na maksa. Krzyki kobiety, będące nieodłącznym elementem taniego horroru klasy B, wypełniły mieszkanie, nim zdążyłem kliknąć czerwony przycisk. Z dwojga złego lepiej, że nie były to odgłosy upojnej nocy.

Byłem pewny, że Candy się obudzi. I pewny, że nie zdążę dokuśtykać do pokoju, by udawać, że nie miałem z tym hałasem nic wspólnego. Zrobiłem tylko krok, gdy dziewczyna wypadła ze swojej prywatnej przestrzeni. Trzymała w dłoni... metalowy kij bejsbolowy? Była ubrana w krótkie, różowe spodenki i koszulkę z jednorożcem. Wyglądała po prostu komicznie. Odchrząknąłem dwukrotnie, tłumiąc w ten sposób śmiech, który uparcie starał się wydostać z mojego gardła.

– Co to było?! – zawołała dziewczyna, rozglądając się wokół. Szukała źródła krzyku.

Widząc, że stoję przy telewizorze, szybko domyśliła się, że żaden potwór nie nawiedził mieszkania, ale ktoś zapomniał wyciszyć sprzęt po ostatnim maratonie filmowym bądź słuchaniu muzyki na pełen regulator.

Zaśmiała się cicho sama z siebie, gdy zorientowała się, jak w tamtym momencie wyglądała. Odłożyła swoją śmiertelną broń, opierając ją o barierkę i zeszła po schodach na dół.

– Nie możesz spać? – zapytała zaniepokojona.

Weszła do kuchni i włączyła czajnik.

– Nie mogę – odpowiedziałem, przyjmując jej wersję wydarzeń jako prawdziwą. Skoro nie zorientowała się, że myszkowałem po szafkach, to jaki był sens ją uświadamiać?

Dotarło do mnie, że dostęp do internetu wymaga wejścia do jej pokoju, zatem musiałem poczekać, aż opuści mieszkanie. Wspominała coś o zakupach, ale zapewne uda się na nie dopiero rano.

– Chodź, zjemy budyń – zaproponowała, a ja spojrzałem na nią z zaskoczeniem.

W czym miałoby mi pomóc zjedzenie ciężkiego deseru pełnego skrobi i cukru? I na bazie mleka, którego nie trawiłem od wielu lat! Zaśnięcie po czymś takim stałoby się niemal niemożliwe. Miałem nadzieję, że ciało Mike'a lepiej przyswaja laktozę...

Come back home [SZUKA WYDAWCY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz