Severus Snape krążył po swoim gabinecie. Nie wiedział dlaczego to zrobił, jednak nie mógł zapomnieć o minionym pocałunku.
Vinda go pociagała, zdecydowanie. Chciał jej, pragnął, pożądał, ale wiedział, że to nieodpowiednie, że nie powinni.
A jednak... zakazany owoc kusił.
Doskonale wiedział, że gdy przyjdzie taki moment, nie będzie w stanie się jej oprzeć. Wiedział też, że blondwłosa profesorka z łatwością mogłaby go wykorzystać. Jego i jego sekrety.
- Severusie - usłyszał za sobą głos byłego dyrektora i odwrócił się w stronę obrazu wiszącego tuż nad jego biurkiem.
- Czy coś się stało? - zapytał podejrzliwie Dumbledore. Snape prychnął tylko w odpowiedzi, wyjmując z paczki ostatniego papierosa.
- Chodzi o pannę Loséin, prawda? - dodał starszy mężczyzna, powodując zdrętwienie dyrektora, który odwrócił się w stronę jego portretu.
- Severusie... - mruknął z rozczarowaniem Albus, patrząc na czarnowłosego czarodzieja.
- Nie możesz teraz jej ulec. Mężczyzni, na których zarzucała swoje sidła, nigdy nie kończyli dobrze... tyle się jej opierałeś...
- Więc dlaczego ją zatrudniłeś?! - przerwał mu rozżalony Snape.
- Gdyby jej tu nie było, nie byłoby też problemu - dodał po chwili.
- Każdy zasługuje na drugą szansę, czyż nie, mój chłopcze? - odpowiedział złośliwie Dumbledore.
- I mam uwierzyć, że w jej wypadku chodzi tylko o drugą szansę? - zapytał zdenerwowany Severus.
- Vinda... - zaczął niepewnie starszy czarodziej.
- Vinda jest niesamowitą wiedźmą, a przy tym niezwykle potężną... Nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo, Severusie.
- Nie opowiadaj mi bajek, Dumbledore - warknął mężczyzna, wczuwając kłamstwo w słowach swojego poprzednika.
- Myślisz, że Czarny Pan zainteresowałby się nią tak bardzo, gdyby była jakąś przeciętną czarownicą? - zapytał staruszek, patrząc z ironią na młodszego mężczyznę.
~~~
Zanim jeszcze otworzyła oczy, uderzył ją tępy ból głowy. Przez małe okna znajdujące się tuż przy suficie wpadał blask, odbitego od białego puchu zalegającego błonie, słońca.
Przysłoniła oczy dłonią i ziewnęła przeciągle. Jej dłoń opadła na stolik nocny, jednak z rozczarowaniem odkryła wówczas, że brak tam papierośnicy.
Westchnęła zirytowana, przywołując do siebie przedmiot. Wyjęła z niego papieros i ułoży się wygodnie w porozrzucanej pościeli. Powoli dopaliła papierosa, czując jak nieustający, narastający ból w czaszce nieco łagodnieje.
Odłożyła posrebrzaną papierośnicę i przymknęła oczy.
Zaczęła odpływać w świat błogiej nieświadomości, gdy nieoczekiwanie usłyszała dziwięk aportacji. Otwarta jedno oko i ujrzała zdezorientowaną skrzatkę z tacką w ręce.
Chwilę później wsparta na łokciach, patrzyła jak skrzatka kłania się dość niepewnie. Widząc jej groźne spojrzenie zadrżała.
- Pan... Panicz... - zaczęła, trzepiąc się z nerwów.
CZYTASZ
Armes de la mort || Severus Snape
Fanfiction𝑁𝑎𝑑𝑒𝑗𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑐𝑧𝑎𝑠, 𝑤 𝑘𝑡𝑜́𝑟𝑦𝑚 𝑏𝑒̨𝑑𝑧𝑖𝑒𝑐𝑖𝑒 𝑚𝑢𝑠𝑖𝑒𝑙𝑖 𝑤𝑦𝑏𝑟𝑎𝑐́ 𝑚𝑖𝑒̨𝑑𝑧𝑦 𝑡𝑦𝑚, 𝑐𝑜 𝑠𝑙𝑢𝑠𝑧𝑛𝑒, 𝑎 𝑡𝑦𝑚, 𝑐𝑜 𝑙𝑎𝑡𝑤𝑒. 𝐽.𝐾.𝑅𝑜𝑤𝑙𝑖𝑛𝑔 "𝐻𝑎𝑟𝑟𝑦 𝑃𝑜𝑡𝑡𝑒𝑟 𝑖 𝑐𝑧𝑎𝑟𝑎 𝑜𝑔𝑛𝑖𝑎" Wielu ludzi...