Pamiętnik Mii
"Nie pisałam w pamiętniku odkąd skończyłam 12 lat, może to dlatego, że moje życie było tak rewelacyjne, iż szkoda było marnować czas na opisywanie tego. Teraz dużo się zmieniło i to nie na lepsze. Czasami myślę, że moi przyjaciele nie potrzebują mnie tylko lalki, do której się mówi a ona przytakuje.
Jane chyba za bardzo wkurza to, że nie ma mnie w szkole bo od 2 tygodni nie słyszę nic innego tylko zwrot „ bo on nie odwzajemnia moich uczuć". Ja rozumiem ale słuchanie tego codziennie przez godzinę nie jest fajne. Chciałbym pomóc ale nie umiem. Nawet nie umiem pomóc sobie. Cassie też nie ma za lekko. Nagle po tylu latach zjawia się jej cudowny brat ze swoimi kolegami i oczekuje, że ona przyjmie wiadomość o tym, że są spokrewnieni jak informację o tym co ma na obiad. Nawet go nie znam a okazało się, że zostałam zaproszona na wakacje do niego. Zadzieram kiece i lecę do Szwecji, żeby pobawić się w panią do towarzystwa. Oczywiście.
Żeby tego wszystkiego było mało moi dwaj przyjaciele nawet nie zauważyli, że mnie nie ma. Matt zauważył po tygodniu, a Dennis zadzwonił do mnie jak gdyby nigdy nic i chciał, żebym wyszła z nim na dwór.
Myślałam, że gdy to napisze może mi ulży ale tak nie jest. Siedzę w szpitalu i wsłuchuję się w kojące krzyki umierających ludzi, a wewnętrznie umieram razem z nimi. Śmieszne, podobno ludzie nie umierają bo zawsze istnieją w sercach i pamięci innych ludzi, ale co jeśli oni już o nas zapomnieli?"
*******
"Siedzę na lotnisku i czuję się jakbym zaraz miała zemdleć. Kochani rodzice chcieli obydwoje mnie podrzucić na lotnisko no ale coś im nie wyszło, bo razem nie chcieli się integrować w jednym aucie więc z walizką wpakowałam się do auta dziadka, który pozostał bezstronny i mnie zawiózł. Pierwszy lot i to samej"
Cassie spakowała pamiętnik do torby i rozprostowała nogi. Trzy godziny czekania dają po sobie znać. Oscar pisał do niej cały czas i próbował ją jakoś uspokoić (nie specjalnie mu to wychodziło). Pani na lotnisku wywołała jej numer samolotu i nakazała pasażerom kierować się w stronę maszyny. "Tylko spokojne, to się nie rozwali, nie wybuchnie, będziesz żyć Cassie.." myślała nerwowo dziewczyna wchodząc po schodach do samolotu. Cas zajęła swoje miejsce i nerwowo zaczęła bawić się łańcuszkiem na szyi. Łańcuszek znalazła w czerwonym pudełeczku od Felixa. W pudełku był też niebieski pendrive, ale Cassie nie miała czasu żeby zobaczyć jego zawartość. Łańcuszek był złoty, cienki i wisiało na nim małe, złote serduszko, którym dziewczyna obracała gdy się denerwowała. Koło Cassie było jeszcze jedno wolne miejsce, które po chwili zajął jakiś chłopak. Miał na sobie ciemnoniebieską czapkę i bordowe newballance. Cassie była pewna ,że skądś go zna, ale dopiero gdy odwrócił do niej ciemnobrązowe oczy, dziewczyna go poznała. "Fuck" pomyślała Cassie. To był Bradley - jej ex przyjaciel. Chłopak przeczesał ręką swoje czarne włosy (które miały na sobie tyle lakieru, że wyglądały jakby były tłuste). Cassie szybko odwróciła wzrok i włożyła słuchawki do uszu (na wszelki wypadek gdyby pan dupek Salag miał zamiar się odezwać) i szybko zaczęła pisać do Kylie.
-Ky,Bradley siedzi tuż koło mnie - napisała Cas
-Kochanie oddychaj, wyjdź z łazienki, to tylko halucynacje, denerwujesz się lotem to normalne ale wyjdź z tej łazienki i przemyj oczy woda, napij się, mogłaś się odwodnić - odpisała Kylie
Przemowa zatroskanej przyjaciółki. Cassie nie miała halucynacji i nie siedziała zamknięta w kibelku.
-Jestem juz nie samolocie - odpisała lekko zirytowana
-Mówię ci wyjdź z tej łazienki ! Halucynacje masz! Wody się napij, poproś kogoś żeby dal ci z liścia i wróć na miejsce
"No świetnie" pomyślała Cassie. Samolot zaczął się wznosić a Cassie nerwowo ściskała kolano (co było dość bolesne bo w tym samym miejscu znajdował się siniak bo Simonie i jego owsiance). Bradley zaczął się śmiać, Cassie widząc to zrobiła oburzoną minę i spojrzała za okno (decyzja okazała się błędem) i wbiła sobie mocniej pazury w nogę. Było bardzo, bardzo wysoko a środki uspokajające chyba przestały działać. Coś złapało ją za rękę a Cassie krzyknęła ze strachu. Bradley. Chłopak zaczął się z niej śmiać i w tym momencie krew w żyłach Cassie zabuzowała i dziewczyna z całej siły przywaliła mu z liścia prosto w lewy policzek (który został już poturbowany przez Kylie kilka dni temu).
-Ej! - krzyknął Bradley z łzami w oczach
Hihi chyba go zabolało, bo biedaczek wyglądał jakby zaraz miał się popłakać i poskarżyć mamusi. Cassie uśmiechnęła się i odwróciła głowę. Przez resztę drogi kolega nawet na nią nie spojrzał, a Cassie siedziała zrelaksowana i bez stresu do końca lotu. Gdy byli już na lotnisku odebrać bagaże Cassie odwróciła się do Bradleya.
-Przepraszam - powiedziała po chwili Cassie - zapomniałam, że dziewczyn się nie bije
Chłopak odwrócił się z oburzeniem na twarzy.-To wszystko przez te spodnie, są ta luźne - mruknął do niej po chwili i dał mamie walizkę
"Ale ciota, mamusia musi za niego bagaże tachać" pomyślała Cassie idąc w stronę wyjścia. Chłopaki już na nią czekali, w zajebistej czarnej limuzynie otoczonej.... fankami...
*****
Pesymizm uczy nas życia z najgorszym nastawieniem, dlatego pesymiści potrafią się cieszyć z najmniejszych rzeczy, bo wiedzą jak cenne są dobre chwile
CZYTASZ
Zacznijmy od początku /TFC/
FanfictionZacząć od początku, nie znaczy zapomnieć o tym, co było wcześniej tylko to zaakceptować i iść dalej z lepszym doświadczeniem. Historia z udziałem zespołu The Fooo Conspiracy. Druga część - Zostańmy do końca ^^