Zimne powietrze. Tłoczne miejsce. Stresujący a zarazem wyczekiwany moment. Wiele twarzy każda wyczekująca kolorowych światełek które miały zabłysnąć równo o dwudziestej czwartej. Na nowy rok. Nadzieję na to żeby plany na przyszły rok się wydarzyły. Siedząc z swoimi znajomymi wpatrywałam się w gwiazdy co chwila zerkając na zegarek wychowując tej jedynej chwili. Jeszcze tylko te piętnaście minut i wreszcie odpocznę od wszystkiego. Więc czas wyruszyć.Poprzednio uprzedzając znajomych wyruszyłam w stronę "ubikacji", ścieżką prowadząca do wysokiego budynku. Będąc pod nim sprawdziłam zegarek. Jeszcze tylko osiem minut, mam czas westchnęłam cicho. Weszłam do windy poprzednio klikając na ostatnie piętro. Gdy winda zatrzymała się wyruszyłam powolnym krokiem w stronę drabiny, prowadzącej na dach. Wchodząc na niego czułam strach a zarazem lekka ekscytację. Po zamknięciu włazu i zatrzaśnięciu go by nikt nie przeszkadzał mi w moich czynach, podeszłam do krawędzi. To co można było tam ujrzeć zapierało dech w piersiach. Na zegarku miała zaraz wybić ta godzina jeszcze tylko.
Piętnaście
Lat
Czternaście
Trauma
Trzynaście
Ataków paniki
Dwanaście
Siniaków
Jedenaście
Blizn
Dziesięć
Powodów
Dziewięć
Przeplatanych lat
Osiem
Zdartych ran
Siedem
Nieszczęść
Pięć
Prób
Cztery
Żyletki
Trzy
Głębokie wdechy
Dwa
Skryte marzenia
Jeden
Skok
Blask fajerwerek oślepił mnie. Wydawało by się jakby to były rozwijające kwiaty które swymi kolorami wplątały mnie w trans i popchneły mnie w otchłań nocy.
Gdy powoli spadłam poczułam wreszcie szczęście byłam wolna.
Mogłam poczuć się jakbym umiała latać.
Ta błogość była wspaniała.
Lecz co pięknie szybko się kończy. Byłam niecały metr od ziemi nagle poczułam szybkie i mocne uderzenie w tors.
Zapadła ciemność.