Wchodzimy do klubu Byond 9. Jak na wtorkowy wieczór, jest dosyć tłoczno.
Przedzieramy się przez tłum do baru.
Siadam na wysokim krzesełku i opieram łokcie na blacie. Cindy zajmuje krzesełko obok i trąca mnie łokciem.-Dużo ludzi, nie? - Prawie krzyczy bo muzyka dosyć głośno dudni.
-Całkiem sporo jak na wtorek.
-Tutaj tak zawsze.
Nagle czuje jak palce przyjaciółki boleśnie zaciskają mi się na udzie. Kieruję na nią wzrok a potem przenoszę tam gdzie ona patrzy.
-Witam, piękne panie. Co podać? - mruga do nas barman. No, nie powiem, ciacho z niego.
Wcale się nie dziwię Cin, że się jej spodobał. Jego przystojną twarz rozjaśnił uroczy uśmiech. Kątem oka dostrzegłam jak Cindy rozpływa się od tego uśmiechu.-Ja poproszę Sex on the beach. A ta Pani złoży zamówienie chyba jak Pan odejdzie. Może wtedy wróci jej zdolność mówienia. - śmieję się na co barman mi wtóruje.
Cindy sie zapowietrza a potem klepie w ramię ręką.-Meeeelll co Ty mówisz. - oburza się. - ja poproszę coś dobrego, niech mnie Pan zaskoczy. - i uroczo się rumieni, na co ja przewalam oczami.
-Raz sex on the beach. I raz coś specjalnego dla naszego pięknego gościa. - puszcza jej oczko i odchodzi.
Wzdycham bo wiem że to się jednym, czy tam dwoma drinkami nie skończy.
Kelner podaje nam drinki z szelmowskim uśmiechem. Odwracam się na krzesełku i obserwuje tańczących ludzi, popijając alkohol.
Kończę swojego drinka i trącam Cindy.-Idziesz trochę potańczyć?
Ale Cin wodząc maślanym wzrokiem za barmanem, kręci przecząco głową.
Wzruszam ramionami i zeskakuję z krzesełka, kierując się na parkiet.
Leci akurat kawałek Elton John i Dua Lipa - cold heart. Kocham tą nutę, więc zaczynam się bujać do rytmu, przy refrenie nawet zaczynam śpiewać.
Wyrzucam ręce do góry i kręcę biodrami na różne strony. Kawałek się kończy a zaraz za nim puszczają Rema- Calm down. Rozglądam się i widzę że tłum przystaje i staje do układu.
Więc i ja się ustawiam żeby wytańczyć układ do tej piosenki. Śmieję się głośno bo to jest zajebiście dobre uczucie.
Dobrze nawet nam idzie synchronizacja. Piosenka się kończy a mi zasycha w ustach, postanawiam się napić. Zmachana okręcam się na pięcie i chcę ruszyć do Cindy ale wpadam prosto w męskie ramiona. Silne ręce mnie przytrzymują i stawiają do pionu.
A ja zaglądam w niewiarygodnie niebieskie, wesołe oczy.-O matko, ale masz parę w sobie - śmieje się męski głos. - wszystko ok?
-T..tak. Dz.. dziękuję - patrzę na niego. Mija 10 sekund a ja czuję jak miękną mi kolana. Jakby jakiś magnes miał w sobie.
Cały on jest diabelnie przystojny ale te oczy, jeziora niebieskie, bramy raju, są cudowne.-Jezu, jakie Ty masz piękne oczy. - wypalam jak głupia i momentalnie klepie się w czoło i robię się czerwona - przepraszam. Paplam co mi ślina na język przyniesie.
-Nie szkodzi. Ty też masz piękne oczy. - mruga do mnie okiem, potem puszcza - przepraszam Cię, ale muszę iść.
Mija mnie ale cały czas patrzy mi w oczy. W końcu się odwraca i znika w tłumie. A ja stoję, jak sierota i próbuje go jeszcze dojrzeć między ludźmi. Serce bije mi z zawrotną prędkością, oddech mam przyspieszony a nogi drżą. W końcu ruszam do baru i opadam na krzesło obok Cindy.
Przyjaciółka spogląda na mnie przelotnie ale za chwilę wraca i skupia na mnie wzrok.-Co się stało? - chwyta mnie za ramię.
-Jezu, chyba się zakochałam.
-Co? - parska śmiechem. - przecież Ty się nie zakochujesz.
CZYTASZ
10 sekund
Romance10 sekund. Tyle wystarczy by zmieniło się czyjeś życie bezpowrotnie. 10 sekund. Tyle zajmuje wymyślenie debilnego kłamstwa. 10 sekund. Tyle zajmuje zakochanie się od pierwszego wejrzenia. 10 sekund. Tyle wystarczy by policzyć do 10 i zacząć jeszc...