XV

1K 34 71
                                    

Najdroższy Przyjacielu!

Ośmielam się wciąż temi słowami do Ciebie zwracać, Adamie, mój powierniku i skarbnico przewin moich, chowając głęboką w sercu nadzieję, iż go odczytasz. Pomny na waść, jaka nas od siebie rozdzieliła, pragnę szczerze wyznać swój żal. Nosząc w pamięci twą miłość braterską do mej gęby przebrzydłej śmiem wyrazić mą winę, żem cię w najgorszych obelgach obraził i wyzłośliwiał się w myślach na Ciebie. Żem jak ostatni łotr wtargnął w twe progi, budząc spokój twego domowego ogniska.

Tyś zawsze był mi drogowskazem, który ja durny, przez upór swego ducha, nie chciałem słuchać. Kajam się przed Tobą, prosząc najpiękniej, by Twa ojcowska cierpliwość do mej rozbisurmanionej persony nie wyczerpała się zupełnie. Wybacz mi mą butę i hańbę, jaką się okryłem i to, żem cię tyle czasu zaniedbywał, ale wstyd mi było posłać słowo, choć bóle rozdzierały mą poczerniałą duszę. Wiedz, że dzięki najdroższej mej małżonce, zrozumiałem czem jest rodzina i z ubolewaniem powziąłem przedsięwzięcie, by zadośćuczynić ci za mój pożałowania godny występek, aby na przyszłość żadne swary już nas nie poróżniły.

Przyjmij, Najdroższy Mój Przyjacielu, me szczere przyrzeczenie poprawy, co by mi Twą miłość powróciła. Podaj rękę głupiemu synowi twemu, coś go na rękach przy chrzcielnicy trzymał, a który Cię ukochał szczerze i śmiał na ojca obrać. Wkrótce sam będziesz świadkiem mej przemiany, którą zawdzięczam małżonce mojej najukochańszej, która mnie ze złej drogi nawróciła. Śmiem prosić, byś ty wszelkie me winy darował i zarzekam się, że dołożę starań, byś i ty miał syna we mnie poczciwego i godnego twej szlachetności.

Szczerze żałujący, rozpaskudzony,

Maciej hr. Maurycy Borowski.

Wizyta pojednawcza w mieszkaniu łódzkiego fabrykanta Adama Żmudy na Nowym Świecie pokrzepiła serca obu dżentelmenów niezaprzeczalną ulgą. Katy nigdy nie dociekała, dlaczego ich stosunki uległy nagłemu zerwaniu i, jak przypuszczała, żaden nie omieszkał ją w to wtajemniczyć. Sprawa musiała być jednak na tyle poważna, iż przez wiele miesięcy ze sobą nie korespondowali, co odnotowała jeszcze podczas pobytu w Borowicach.

Na proszonej kolacji zjawili się zacni przedstawiciele Resursy Kupieckiej, między innymi fabrykanci bambusowych mebli, pochodzący z drobnego mieszczaństwa warszawscy kupcy, właściciele kamienic, składów czy magazynów towarowych wraz z małżonkami, notabene dobrzy znajomi Macieja. Katy, choć wcześniej nie zdążyła za często bywać w świecie, lepiej czuła się w kręgach patriotycznych. Prawie nikogo tu nie znała, a obecność członków towarzystw kredytowych i żydowskich bankierów, w tym samego barona Kronenberga sprawiła, że czuła się nieswojo. Jej mąż zaś odnajdywał się zarówno wśród warszawskich fabrykantów jak i sceptycznie do niego nastawionej inteligencji i polskiej arystokracji. Również, co przyjęła z lekkim grymasem, dobrze przyjęto by go u carskich oficjeli i wśród, zamieszkałej w Kraju Nadwiślańskim, rosyjskiej elity.

W trakcie trwania przyjęcia gospodarz nie krył zadowolenia z powodu ułożenia relacji z żoną przez swego chrzestnego syna, a sam hrabia Maciej parę razy złapał przyjaciela na tym, iż ten zatwardziały kawaler przyglądał im się ze wzruszeniem, które i jego ścisnęło za gardło.

- Rad jestem cię widzieć w tym stanie. - Zaczepił go na stronie, gdy Katy poszła przypudrować nosek przy gotowalni w pokoju łaziebnym. - To zakochanie ci służy. I to za sprawą kobiety, którą niegdyś śmiałeś uznać za nieciekawą.

- Zaręczam, iż każdego dnia biję się za to w pierś... - mruknął Maciej, maczając usta w trunku, ale po raz pierwszy tego wieczoru poczuł gorzki posmak.- Przyznaj, iż skrycie marzyłeś, by mi to wypomnieć.

Lojalista I Tom 1 & Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz