3 lata temu.
Aziraphal ze trzy razy chciał zawrócić. Chciał wrócić do antykwariatu, do Crowley'a, ale... Było już za późno. Już jechał do Nieba razem z Metatronem. W głębi siebie wyzywał się za swoją decyzje, ale cofnąć już jej nie mógł, wierzył jednak, że nie będzie tego żałować. (Jeszcze się ździwisz). Po chwili odezwał się Metatron.
- Gotowy, archaniele? - spytał patrząc prosto w oczy Aziraphal'a
- ja... - sam nie wiedział co powiedzieć. Czy był gotów? Właściwie na co? Na objęcie stanowiska najwyższego archanioła? Na zostawienie Crowley'a? Po dłuższej chwili jednak w końcu odpowiedział. - Tak. Chyba tak. - uśmiechnął się na tyle sztuczne, że modlił się aby Metatron kupił ten uśmiech i już się do niego więcej nie odzywał. I na szczęście podziałało.
Kiedy w końcu do ich uszu dobiegł irytujący głos z informacją iż dotarli na miejsce Azira chciał jak najszybciej udać się do siebie, ale coś, a konkretnie ktoś go zatrzymał.
- Archanioł Michał przyjdzie po ciebie w odpowiednim czasie. - powiedział Metatron do chcącego już iść anioła. Ten jedynie skinoł głową, że rozumie i szybko udał się w swoją stronę.
W jego nowym mieszkaniu znajdował się mały salon w, którym była średniej wielkości kanapa, przed nią mały stolik do kawy i obok wyglądający na wygodny fotel. Anioł udał się do pokoju obok, którym była sypialnia. Było tam dość duże łóżko i szafa na, której wisiała jak zdołał się domyślić szata na inicjację. (Czemu to brzmi jak sekta... Chociaż w sumie? Dobra nie ważna xd) Poszedł się przebrać w nowe ubranie, a stare starannie odwiesił na wieszak po czym poszedł do salonu i stanoł na środku rozmyślając nad słusznością decyzji, którą podioł. Jednak z rozmyśleń wyrwało go pukanie do drzwi.
- Proszę wejść! - krzyknął do gościa nadal stojąc w miejscu. Do mieszkania weszła Muriel, ale po chwili jednak stanęła w pół kroku z szeroko otwartymi oczami. Dopiero teraz Aziraphal zdał sobie sprawę, że cały czas ma rozłożone skrzydła. Cały zażenowany jednak po chwili je schował.
- Aziraphal'u czemu je schowaleś? Są naprawdę piękne.
- Nie mam nastroju na skrzydła, dzisiaj - powiedział uśmiechając się lekko.
- Aaa no dobrze, w każdym razie chciałam życzyć ci powodzenia. - Anielica mówiąc to uśmiechnęła się szeroko.
- Dziękuję i mogę prosić cię o coś? - Aziraphal wiedział, że to nie jest do końca odpowiednie, ale nie miał wyjścia.
- Oczywiście.
- Ja... - zawałach się. - Chciałbym prosić, żebyś miała oko na Crowley'a, bo znając go może sobie coś zrobić w akacie... Desperacji. - Muriel chwile na niego patrzyła, ale po chwili przytakneła i zaczęła kierować się w stronę wyjścia. Wychodząc wpadła jeszcze na archanioła Michała, na co ten zmierzył ją wzrokiem, ale nic na to nie powiedział. Tylko jak gdyby nigdy nic wszedł głębiej do mieszkania anioła.
- Aziraphal'u, już czas. - Azira pokiwał głową metalnie przygotowując się na to wszystko.Dni mijały mniej więcej tak samo czyli. Praca, więcej pracy, w czym papierkowa robota, która zdążył znienawidzić na samym początku. I kiedy już skończył jakże cudną pracę oddalał się od wszystkich aby chodź chwile pobyć sam. Czasem siedział godzinami przy "chologramie" Ziemi. (nie pamiętam jak to się nazywało xd, ale chodzi o tą lewitującą ziemie przez, którą Azira "wrócił" na ziemie po pożarze w antykwariacie. No mam nadzieję że wiecie o co mi chodzi) obserwując Crowley'a, co prawda powiedział Muriel aby miała na niego oko, ale ona też miała zajęcie jakim było zajmowanie się antykwariatem. Oczywiście kiedy obserwował demona starał się aby nikt nie proszony go wtedy nie widział.
Któregoś dnia uznał jednak, że dłużej nie wytrzyma i musi zejść na Ziemię. Jak postanowił tak też zrobił, szybko po skończonej pracy wrócił do mieszkania i przebrały się w swoje stare ubrania. Po czym udał się w stronę schodów. Na szczęście dla niego nikogo nie było w pobliżu.
Zbiegł wręcz na dół, zastanawiając się w między czasie gdzie się udać. W prawdzie miał coś dla Crowley'a, ale wiedział, że ten raczej nie przyjemnie go z radością, więc odrazu odrzucił tą opcje. Może spacer po parku? Nieee, bo jeszcze trafię na Crowley'a - Tak naprawdę w głębi serca chciał na niego wpaść "przypadkiem" ale nie chciał się do tego przyznawać. Myślał więc dalej. No to może antykwariat? Tak to dobry pomysł, sprawdzę też jak sobie radzi Muriel. - Jak postanowił tak zrobił. Odrazu zaczął kierować się w strone księgarni.
- Muriel jesteś tu? - rzucił w przestrzeń.
- Aziraphal? - zza jego pleców dobiegł głos anielicy. - Co ty tu robisz? Stało się coś?
- ja... - zawahał się przez chwilę. - Chcę abyś dała to Crowley'owi. - mówiąc to dał jej śnieżno biała kopertę. Dziewczyna wzięła ją i odłożyła na stolik obok.
- Przekaże, ale... Nie widziałam go od jakiegoś czasu. - Trochę to zaniepokoiło Azire, ale wiedział, że nic się mu nie stało. Przecież by to widział, wyczuł by to.
Porozmawiali tak jeszcze, a kiedy zaczęło się ściemniać anioł pożegnał się z Muriel i ruszył w drogę powrotną do Nieba. Bez problemu wszedł po schodach i udał się do mieszkania. W środku jednak ktoś na niego czekał, a konkretnie archanioł Michał, po jego wyrazie twarzy doszedł do wniosku, że to co zaraz usłyszy nie będzie przyjemne.
- Doszły mnie słuchy, że spotykasz się nadal z... Tym całym Crowley'em.
- Co? - Azira był szczerze ździwiony. - Słuchaj nie wiem co słyszałeś ale... - nie dane mu było skończyć, gdyż archanioł wszedł mu w słowo.
- to ty mnie posłuchaj. Jeżeli jeszcze raz zobaczymy cię z tym demonem to poniesiesz konsekwencje, a jego wykreślimy z Księgi Życia. - powiedział surowo. - Rozumiesz? - Aziraphal nieco się przestraszył. Przecież nie zrobił nic... Dosłownie nic. Ostatni raz widział Crowley'a kilka miesięcy temu w antykwariacie. Jednak obawiając się co mogą jeszcze wymyślić pokiwał głową na znak zrozumienia. Po czym Michał opuścił jego mieszkanie, a on opadł na kanapę. No i co ja mam zrobić? - myślał pogrążając się w rozpaczy.Obecnie.
Aziraphal wyczuł, że Corwley coś zrobił. Że jest to coś przy użyciu Wody Święconej. Nie zwracając uwagi na groźby Michała skierowane w jego jak i demona stronę przeniósł się pod mieszkanie przyjaciela no teraz to chyba byłego przyjaciela - powiedział w myślach jednak przypomniawszy sobie po co tu jest zaczął pukać z nadzieją że ten mu otworzy.
- Crowley! Wiem, że tam jesteś, otwórz... Proszę. - Był wręcz pewny, że łatwo nie będzie, ale był bardzo zdeterminowany
- Crowley... Anthony, coś ty zrobił?! - Po chwili, dłuższej chwili demon w końcu otworzył drzwi.
- Ty draniu! - stał na przeciw anioła patrząc mu w oczy. - Jak śmiałeś?! Jak mogłeś mnie przez ten cały czas obserwować ty... - Aziraphal wiedział, że to że naruszą przestrzeń prywatą demona nie jest wcale dobre, ale co miał robić? Widział, że ten jest w stanie się zabić więc musiał jakoś interweniować.
- Ja... - Aziraphal miał już miał się tłumaczyć, ale nie dane mu było skoczyć.
- Ty co?! Zostawiłeś mnie dla tych pożal się Boże skrzydlatych idiotów! A teraz po... - Anioł miał coraz większy żal do siebie o to co zrobił, jednak nadal uważnie słuchał Crowley'a. - Po tak długim czasie bez wstydnie się tu zjawawiasz! Co ty sobie w ogóle wyobrażasz, co?! Jesteś egoistą, idiotą, dupkiem, skurwielem, debilem, durniem, matołem i w ogóle najgorszą osobą jaką poznałem! - To co usłyszał naprawdę go zabolało, ale widział że demonem targają emocje iii może wcale tak nie myśli? Oby - pomyślał i widziąc swoją szanse wtrącił mu się w zdanie.
- Przepraszam... - wyszeptał ocierając łzy z kącików oczu, które już zaczęły spływać po policzkach. Crowley popatrzył na niego jak na idiotę. Anioł widząc jego minę kontynuował. - Przepraszam, że Cię zostawiłem. Że byłem takim durniem i wróciłem z Metatronem do Nieba. - powiedział łamiącym się głosem.Anioł widział, że demon przetważa jego wypowiedź i był przygotowany na każą odpowiedź... No prawie każą.- super, że widzisz swój błąd, a teraz wynoś się! - mówiąc to demon trzasnoł drzwiami przed nosem Aziry.
Anioł był przygotowany na wszystko, wiedział, że Crowley mu nie wybaczy, ale po tym co mu powiedział miał wrażenie, że to jedynie zasłona. Zasłona dla jego głęboko skrywanych uczuć. Naparł na drzwi i po chwili wytwarzając je wparował do środka, szukając wzrokiem demona. Jednak widząc zdemolowane mieszkanie coś w nim pękło. To moja wina... Crowley naprawdę przepraszam... - Powiedział w myślach. Po chwili się otrząsnął i ruszył w głąb mieszkania. W końcu dostrzegł Crowley'a siedzącego na podłodze ze szklaną butelkę w dłoni. Podszedł bliżej jednak nadal zachowując pewien dystans.
Demon wyczuł jego obecność i momentalnie poderwał się do pionu.
- Czego nie rozumiesz? Powiedziałam. Wynoś. Się! - podniósł głos dość mocno zirytowany.
- Zmuś mnie. - odpowiedział anioł bardziej pewnie niż myślał. Crowley zmierzył go wzrokiem po czym rzucił butelką z resztą alkoholu w jego stronę. Butelka rozbiła się milimetry od głowy anioła, przy okazji obelwajac jego ubranie. Jednak stał tam niczym nie wzruszony. - Już? Skończyłeś? - W odpowiedzi dostał jedynie zirytowaną mine.
Aziraphal miał coś powiedzieć, ale poczuł okropny ból i usłyszał w głowie głos szeptający jedno: Ostrzegałem. Miałeś się trzymać z dala od niego.
Anioł nie był w stanie nic zrobić, ale po chwili poczuł, że nie jest już w mieszkaniu demona tylko... W Niebie przed Metatronem.Oh kurwa...
Szczerze to jakoś nie bardzo podoba mi się ten rozdział, ale pisałam go w nocy, więc jest po poprawkach xd.
CZYTASZ
Lost On You, Angel... || Good Omens
FanfictionJeżeli kochacie ship Aziracrow tak samo jak ja i sezon 2 nie wystarczająca was straumatyzował to powinno wam się spodobać. (Chociaż na początku trochę pocisnę Azire ale tylko na początku). A no oczywiście mogą pojawić się wulgaryzmy, przemoc i za w...