Louis siedział na niewielkim łóżku, w ciasnej i ciemnej kajucie. Ze zwieszoną głową wsłuchiwał się w skrzypienie starych desek oraz uderzenia fal. Próbował pojąć... Jakoś zrozumieć to, co wydarzyło się te parę godzin temu. A wydarzyło się tak wiele. Samo nieoczekiwane pojawienie się Liliane z żołnierzami u boku oraz starcie z potworem były wystarczająco szokujące, niemniej jakimś cudem finał wydarzeń zaskoczył go jeszcze bardziej. Ogłoszono go zaginionym księciem Chastreix. W dodatku wszystkich piratów pojmano, a statek Jacka poszedł na dno z całą zawartością pod jego pokładem. Co powinien zrobić? Jak ocalić przyjaciół, jednocześnie nie tracąc okazji na poznanie swojego pochodzenia? Naturalnie nie wierzył w to, że był spokrewniony z dawną przyjaciółką Jacka, ani tym bardziej, że był królewskim dziedzicem. Jednak skoro Liliane rozpoznała grzechotkę, znaczyło to, że mógł urodzić się właśnie w Chastreix. Kto wie? Może był dzieckiem dworzan?
Drgnął, gdy usłyszał zgrzyt otwieranego zamka. Od razu wstał, nim drzwi zdążyły się uchylić, wlepiając srebrne ślepia w swoich "gości". Kajuta, w której się znajdował, robiła mu za cele. Reszta piratów została zamknięta za kratami pod pokładem statku należącego do rodziny królewskiej Chastreix.
– Wasza Książęca Mość – rozbrzmiał niski, zachrypnięty głos należący do jednego z żołnierzy Liliane. Był to dojrzały mężczyzna po pięćdziesiątce. Długie czarne włosy z siwymi pasmami związane miał w luźny kok, a szeroką szczękę zakrywała wypielęgnowana broda. To on rozpoznał w Louisie księcia, od tamtej pory tytułując go zgodnie z królewskim kodeksem. Towarzyszyła mu księżniczka Liliane.
– Zostaw nas samych, sir Maxime – rozkazała, wchodząc w głąb kajuty. Mężczyzna ukłonił się płytko, po czym wyszedł bez zbędnych pytań.
– Dlaczego nas nie wypuścisz? Raczej nie żywisz urazy do piratów.
– Bo magiczny kwiat przepadł. Nie pozostawiliście mi wyboru – odparła kobieta, powoli obchodząc stojącego na środku kajuty Louisa. Uważnie mu się przyjrzała.
– Chyba nie sądzisz, że jestem twoim bratem? – zakpił. Brunetka zatrzymała się i spojrzała mu prosto w oczy.
– To jest nieistotne. Ważne, że go przypominasz.
– Jakie to ma znaczenie?
– Bo widzisz... Ta wyprawa była jedynym ratunkiem dla króla. Umiera. Nie ma męskiego potomka, więc kolejnym w kolejce do korony jest jego brat, książę Philippe Raersulth, a to oznaczałoby upadek królestwa. Niestety zawiodłam. Nieoczekiwanie jednak pojawił się nowy następca tronu, zaginiony królewski syn.
– Nikt mi nie uwierzy, że jestem następcą tronu.
– Tobie nie, ale królowej oraz księżnej Liliane, owszem.
– Nawet jeśli uznano by mnie za następcę tronu, to wciąż nie widzę tutaj korzyści dla siebie.
– Nie zginiesz.
– To za mało.
– Zatem czego chcesz?
– Za udawanie księcia?
– Za zdobycie korony oraz wypełnianie swoich powinności należycie.
– Uwolnij piratów.
– Zgoda.
– Wypuść ich w najbliższym porcie z ułaskawieniem i pełną sakwą monet przy pasie, może da im to szansę na rozpoczęcie innego życia – przedstawił swój warunek. Nie przeżyło zbyt wielu piratów, więc nie uważał, że jego prośba mogła być nader kosztowna.
– Zgadzam się. Ty jednak w tej kajucie spędzisz całą podróż. Nie chcę byś uciekł przy pierwszej sprzyjającej ku temu okazji.
– Umowa stoi.
CZYTASZ
Echo Przeszłości
RomanceTom III Louis siedział na niewielkim łóżku, w ciasnej i ciemnej kajucie. Ze zwieszoną głową wsłuchiwał się w skrzypienie starych desek oraz uderzenia fal. Próbował pojąć... Jakoś zrozumieć to, co wydarzyło się te parę godzin temu. A wydarzyło się t...