Budzę się nagle, oddycham szybko i płytko, czoło mam spocone a serce szybko bije, jakbym biegała podczas snu. Sięgam ręką po kubek z wodą i upijam solidny łyk.
Przypominam sobie odchodzące plecy mężczyzny ze snu, i robi mi się chłodno. Czyżby to była przepowiednia? Mam się strzec przed tym co się wydarzy?
Moje pokręcone myśli zostają przerwane przez dźwięk otwieranych drzwi.
Do sali wchodzi Ben Allen i Cindy.-Dzień doberek Melody, jak się dziś masz?
-Powiedziałabym że zajebiście bo dziś wychodzę, ale jakoś ciężką noc miałam. Chyba się stresuję tym wyjściem. - uśmiecham się i kieruje wzrok na Cindy - hej mój cukiereczku.
Cindy nachyla się do mnie i całuje w policzek.
Ben uśmiecha się i odhacza kółka mojego łóżka.-Jedziemy na przejażdżkę. Skrócimy trochę ten gips, żeby Ci trochę ułatwić życie. Co ty na to?
-Jak najbardziej jestem za.
Trafiamy do niedużej sali z meblami po bokach i biurkiem.
Ben bierze gigantyczne nożyce do ręki a ja rozszerzam oczy i głośno przełykam ślinę, a on widząc to zaczyna się śmiać.-Spokojnie, nie zrobię Ci tym krzywdy, muszę tylko przeciąć gips. Zaraz zobaczymy co tam masz w środku - puszcza do mnie oko.
Odkrywa kołdrę tak żeby wsadzić nożyce od pachwiny a mi rzednie mina bo nic mnie już tam nie zasłania.
-O boże, co za upokarzająca sytuacja. - zakrywam ręką oczy.
-Spokojnie, jestem profesjonalny. Nie będę szwagierki podglądał - ponownie puszcza mi oko.
-A z tą szwagierką to bym się tak nie rozpędzała. - mówię lekko przygnębiona.
Na to stwierdzenie nożyce zastygają w miejscu a Ben kieruje na mnie uważny wzrok.
-Jak to?
-Nie, nie ważne. - macham ręką
-No to jeszcze bardziej mnie zaintrygowałaś. Co tam mój braciszek narobił?
-No właśnie nic. Mam wrażenie że z litości przychodzi, a ja chyba nie umiem tego przełknąć.
-Z litości? Na pewno nie! - marszczy brwi.
-Wczoraj dało się wyczuć od niego chłód i dystans, a ja teraz tego nie potrzebuje. Zresztą jak mówię nie ważne, to już nie istotne. Dobrze że się całkiem nie zakochałam bo bym miała teraz delikatnie mówiąc, przejebane. - sztucznie się uśmiecham
-Melody, nie wiem co Ci chodzi po tej ślicznej głowie ale na bank źle to interpretujesz.
-Dobra kończ wać pan i wstydu oszczędź, bo chce już stąd iść.
Spogląda jeszcze na mnie z dziwnym wyrazem twarzy ale w końcu bierze się do rozcinania gipsu.
Gdy kończy i rozchyla, moim oczom ukazuje się pełny obraz rozpaczy. Prawie przez całą nogę przechodzą blizny. Jedna jest na udzie, dwie na łydce a ostatnia przebiega od kostki przez cale śródstopie.-Ja pierdole - zatykam usta - przepraszam, zszokował mnie trochę ten widok. Nie spodziewałam się że to... Będzie aż tak... - przełykam gule w gardle ale dalej mnie drapie niebezpiecznie i nos zaczyna mnie szczypać. - to jest... - oddycham coraz szybciej i czuję że za chwilę ryknę płaczem. - ja... To znaczy .. - i nie umiem już powstrzymać płaczu.
-Hej, hej, spokojnie. To tylko tak źle wygląda, potem blizny zaczną znikać. - bierze mnie w ramiona i tuli jak dziecko.
Pociągam nosem i wiercę się trochę aż mnie puszcza. Wycieram ręką twarz i nos i marszczę brwi.
CZYTASZ
10 sekund
Romance10 sekund. Tyle wystarczy by zmieniło się czyjeś życie bezpowrotnie. 10 sekund. Tyle zajmuje wymyślenie debilnego kłamstwa. 10 sekund. Tyle zajmuje zakochanie się od pierwszego wejrzenia. 10 sekund. Tyle wystarczy by policzyć do 10 i zacząć jeszc...