~Carmen Angel~
Opalałam się na plaży, czytając książkę Isebreaker. Słońce świeciło, pogoda bajeczna. Nic nie zepsuje tego dnia - pomyślałam. A jednak coś, a raczej KTOŚ zepsuł go. Dostałam wiadomość, od Alexa.
Alex: Witam, co Myszka porabia?
Ja: Miałeś usunąć mój numer, idioto.
Alex: Nie nazywaj mnie idiotą.
Ja: To ty mnie nie Myszka!!!
Alex: Ale to do ciebie pasuje, Myszko.
Carmen spokojnie. Wdech i wydech - pomyślałam. Przysięgam, że go kiedyś zamorduję.
Ja: Dobra, czego chcesz? Bo bez powodu byś nie pisał.
Alex: Idziesz na bal jesienny?
Ja: Na jaki? Wy macie bal jesienny?
Alex: Nie do końca jest to bal jesienny, ale niby leprzej nazwy nie było. To idziesz?
Ja: Co zapraszasz mnie?
Alex: Nie. Bym musiał zniżyć do twojego poziomy Myszeczko.
Ja: Japierdole skończ z tą myszką!
Ma tupet. Raczej to ja musiałam bym zniżyć się do jego poziomu, a nie on do mojego. Gdzie jego rodzice popełnili błąd w wychowaniu?
Nie dostałam więcej wiadomości, więc wróciłam do czytania książki. Byłam pochłonięta czytaniem książki, gdy nagle poczułam na mojej dupie jak czyjaś ręka uderzyła mój pośladek. Miałam na szczęście spodenki dzięki którym odrobinę mnie zabolało.
Odrazu przestraszona ubrocilam się na plecy, żeby zobaczyć kto to mi zrobił. Moim oczom ukazał się on. Alex. Był rozbawiony faktem, że udało mu się mnie wystraszyć.
- Oszalałeś?! - wykrzyczałam.
- Żebyś widziała swoją minę - położył obok mnie.W rękach miałam książkę, jednak ją odłożyłam a zamiast niej wiedziałam do ręki mój szkicownik walnęłam z całej siły nim w jego klatkę piersiową.
- Kurwa! - był oburzony.
- No co? Małemu Alexowi boli klatka piersiowa, ojej - żartowałem z niego, a po jego minie można było wywnioskować, że się mu nie podobało. - Ojejku może ci pomasować? Może przestanie boleć - gadałam jak go dziecka.Położyłam rękę na jego klatce piersiowej i chwilę poczekałam, i nagle uderzyłam ręką w miejsce, gdzie uderzyłam go szkicownikiem.
Zaklął pod nosem. Zabolało go mocno za pierwszym i drugim razem, gdy uderzyłam go ręką. Zamknął oczy. Może trochę przesadziłam.
- Boli? - ostrożnie położyłam dłoń w miejsce, gdzie już trzeci raz uderzyłam. Raz szkicownikiem, dwa razy ręką.
- Nie piecze - odpyskował.
- Serio pytam.
- A jak kurwa myślisz? Nie mogłaś w nogę albo w rękę?
- Sorry. Zdejmij koszulkę, zobaczę jak to wygląda.Otworzył oczy i popatrzał na mnie przez chwilę, gdy w końcu usiadł i zdjął koszulkę. Na jego klatce piersiowej i brzuchu były różne siniaki, zadrapania i niewielkie ranki .
- O kurwa...
Delikatnie dotknęłam jednego siniaka. Chłopak wzdrygnął się, a gdy mocniej przycisnęłam dłoń do siniaka przez zęby syknął:
- Kurwa! Co tak do cholery mocno?!
- Jezu już nie przesadzaj...
- Sorry - zamyślił się przez dłuższą chwilę. Miałam zamiar coś w końcu powiedzieć, bo ta cisza robiła się co raz to dziwna, gdy on znienacka odezwał się zmieniając temat. - Idziesz na ten bal czy...
Przewróciłam oczami.
- A ty znowu o tym?
- Tak się tylko pytam, to idziesz?
- Zobaczę - syknęłam przez zęby.
- Czyli idziesz - skwitował pewny swoich słów.
- Powiedziałam, że zobaczę a nie, że TAK IDĘ - sprostowałam, a on tylko przewrócił oczami. Miałam ochotę przypierdolić mu w twarz. Odziwo nie zrobiłam tego.
- A to jakaś różnica? - dla niego najwyraźniej nie było różnicy.
- Nie wytrzymam! NIE IDĘ! - wykrzyczałam prosto mu w twarz.
- Spokojnie, nie wściekaj się tak.
- Spieprzaj - zabrałam swoje rzeczy i wstałam z ziemi, i już chciałam iść kiedy ten dupek chwycił mnie za nadgarstek.
- Nie obrażaj się.
Wyrwałam rękę z jego dłoni. Idąc przed siebie odwróciłam się jeszcze do tyłu i widziałam, że patrzy jak odchodzę. Pokazałam mu jeszcze środkowy palec - a ten tylko się uśmiechnął i mi pokazał środki palec.
Dupek. Kurwa jaki on jest wkurwiający - pomyślałam.
CZYTASZ
Angel&Devil Rozlew Krwi [ZAWIESZONE]
Genç KurguCarmen Angel, 18 letnia dziewczyna z Hiszpanii, która razem z mamą i bratem przeprowadziła się z Madrytu do Los Angeles. Pierwszego dnia poznaje chłopaka, który mieszka obok niej, Alexa Devila. Na początku wydaje się, że między nimi nic nie powinno...