Och kurwa... - Pomyślał Aziraphal widziąc archaniołów i Metatrona przed sobą.
Anioł wiedział, że sprzeciwił się woli Nieba i prawdopodobnie poniesie zaraz tego konsekwencje.
Siedzieli tak w ciszy, która dla Aziraphal'a trwała wietrzność. W końcu jednak Metatron przeszył go wzrokiem poczym przeniósł go na Michael'a. Jego reakcja była natychmiastowa. Archanioł wstał, podszedł do Ziry, szarpnął za jego marynarkę tym samym stawiając go do pionu. Nadal nic nie mówił jedynie na jego twarzy wykwitły cwaniacki uśmiech. Stali tak chwilę, aż archanioł zrobił krok w lewo szarpiąc za sobą anioła. W pewnym momencie Michael wręcz wrzucił anioła do klatki, która znajdowała się obok Metatrona.
- To powinno ściągnąć tu twojego kochasia. - Powiedział nadal z tym samym uśmiechem Michael.
- Nie przyjdzie. - Aziraphal odpowiedział odrazu, dostając w odpowiedzi uniesioną brew archanioła. - On... On nienawidzi mnie... - mówiąc to anioł poczuł łzy pod powiekami. Nienawidzi mnie... I to moja wina... Ale czy mam mu się dziwić? Zachowałem się jak ostatni idiota- Do anioła właśnie dotarło, że nawet nie wie, czy jeszcze zobaczy Crowley'a. Skoro poprzednio chcieli go wrzucić do Ognia Piekielnego to oni są do wszystkiego zdolni.
Z zamyśleń wyrwał go Michael, który jakoś w między czasie zdążył wyjść i wrócić, ale z ogniem piekielnym. Z jakiegoś powodu Uriel i Metatron wyszli zostawiając Aziraphal'a samego z archaniołem.
- Zabicie mnie nie pomoże wam szybszym sprowadzeniu to Crowley'a. - powiedział anioł próbójąc ukryć przerażenie.
- Zabić? - Archanioł szczerze się zdziwił. - Nie chcę cię zabić, może delitaktnie okaleczyć. - Michael podszedł do klatki ma tyle blisko aby zachować jakaś przestrzeń od anioła, ale zrobić mu jednak krzywdę. (Wiem, że robie chuja z Michaela, ale po Gabrielu ktoś musi przejąć te role XD)
Aziraphal czuł, że lada moment zemdleje, ale jakoś starał się trzymać. Jednak to się zmieniło gdy poczuł płomienie kilka centymetrów od siebie. Ból taki czuł był niedopisania, przez co jedyne co był zrobić anioł to krzyknąć i osunąć się na podłogę klatki. Spojrzał jeszcze na Michaela, który wyglądał dosłownie jak jakiś psychopata i widziąc jego wyraz twarzy zaczął się naprawdę obawiać o to co ten chcę zrobić. Jego rozmyślanie nie trwało jednak długo, bo poczuł że traci kontakt z rzeczywistością i po chwili zemdlał.
Anioł odzyskał przytomność, jednak nie widział ile czasu minęło, jednak po tym w jakim stanie się znajdował szybko wywnioskował, że minęło wystarczająca dużo czasu. Zira bowiem na całym ciele miał liczne rany i oparzenia. Niektóre zdążyły się ledwo zasklepić inne nawet nie były w połowie tego procesu. W pewnym momencie anioł poczuł niewyobrażalny ból pochodząc z pleców, więc bez namysłu gwałtownie rozłożył skrzydła. Natychmiast pożałował tej decyzji. Anioł miał kiedyś śnieżnobiałe skrzydła, a teraz... Również były białe jednak miały ślady od krwi. Jego krwi. Również walające się po pomieszczeniu pióra pochodzące oczywiście od niego nie były najprzyjemniejszym widokiem.
Aziraphal niewiedąc co więcej może zrobić poprostu podkulił nogi pod brodę i oplutł je rękoma, głowę natomiast ułożył na kolanach twarzą w dół. I siedział tak nie wiedąc co dalej. No właśnie co dalej?Aziraphal tracił wszelkie nadzieję, że jeszcze ujrzy swojego demona, jednak gdzieś w głębi serca miał malutką iskierkę nadziei. Nadziei, że przyjdzie po niego. Że uratuję go. Że będzie mógł wyznać mu jak bardzo go kocha. Że bardzo przeprasza... Aziraphal z tego całego zmęczenie i stresu poprostu zasnął, ale nie trwało to zbyt długo. Po kilkunastu minutach wrota otworzyły się, a stał w nich...
Trochę krótki ten rozdział, ale siadając do pisania miałam pomysł, a z każdym kolejnym akapitem miałam takie "kurwa ale gówno z tego wyjdzie", więc uznałam że skończę zanim totalnie nie wyjdzie, ale następny będzie o wiele lepszy.
Do następnego.
CZYTASZ
Lost On You, Angel... || Good Omens
FanfictionJeżeli kochacie ship Aziracrow tak samo jak ja i sezon 2 nie wystarczająca was straumatyzował to powinno wam się spodobać. (Chociaż na początku trochę pocisnę Azire ale tylko na początku). A no oczywiście mogą pojawić się wulgaryzmy, przemoc i za w...