- Co sądzisz o tej rozmowie? - zapytał mnie George, jednak na początku nie usłyszałem go zbyt dobrze. Dziś od samego rana były jakieś problemy z internetem, zasięgiem, prądem. Po prostu jakby wszystko nagle było przeciwko naszemu śledztwu, a ja sam nie mogłem wyjść z pokoju. Musiałem więc zadowolić się jedynie rozmową przez telefon, choć już od wczorajszego dnia miałem ochotę paść w ramiona bruneta. On mi przynosił ukojenie.
- Wydaje mi się trochę podejrzane to, że dyrektor zdobył aż tyle informacji. Otwarte okno? Po co to komuś mówić. Po za tym czy rodzina pana Morrisa miałaby teraz na tyle siły, żeby mówić akurat dyrektorowi szkoły wszystkie szczegóły dotyczące śledztwa ? - odpowiedziałem w końcu po chwili, choć wiedziałem, że moje słowa dotrą do brązowookiego dopiero po kilku dłuższych sekundach.
Podczas oczekiwania na jego odpowiedź spojrzałem na podłogę, ponieważ gdy patrzyłem się w jakiekolwiek miejsce w tym pokoju, przypominałem sobie jak np wyglądała podłoga w tamtym miejscu gdy ubrudziłem ją całą krwią. Ściany mojego pokoju i łazienki widziały zdecydowanie za dużo.
Nagle dostrzegłem żyletkę. Zapomniałem o niej podczas sprzątania. Uderzyłem się w głowę. Zawsze chowałem ją w bezpieczne miejsce, lecz teraz straciłem głowę. Nie miałem pojęcia co robię, nie mogłem się skupić.
Włączyłem tryb głośnomówiący zostawiając telefon na łóżku, a sam zacząłem zmierzać w stronę tego przeklętego kawałka metalu. Musiałem zostawić moje urządzenie na łóżku, ponieważ tam najlepiej łapał internet i zasięg. Mimo wszystko i tak działało to okropnie.
Postanowiłem się nie rozczulać nad żyletką jak zwykłem to robić, choć w tym momencie było na niej zdecydowanie więcej krwi. Po prostu podniosłem ją i wrzuciłem do szafki. "Skazałem ją na zapomnienie"- pomyślałem, ale od razu wręcz potrzepałem głową zdając sobie sprawę z tego, że nie zapomnę o niej. Wróci. Zawsze wraca gdy tylko poczuje się gorzej. Nigdy nie sądziłem, że można mieć aż taką silną więź i być tak mocno przywiązanym do jebanego ostrza.
George już zaczął mówić swoje zdanie, jednak ja nie zdążyłem zacząć go słychać. Chciałem wziąść telefon do ręki, jednak zaniemówiłem gdy zobaczyłem na nim powiadomienie. Tyler odpisał. Zgodził się na spotkanie. Było to niby dość oczywiste, jednak zapomniałem o jednej rzeczy. Nie mogę wychodzić z domu. Poczułem się sflustrowany. Nie mogłem się nawet spotkać z Nick'iem i Karl'em po rozmowie z dyrektorem. Dlaczego akurat mnie to spotyka ?
Jak na zawołanie do drzwi zapukała moja matka. Robiła to często. Chciała żebym coś zjadł a nawet wyszedł z nią trochę porozmawiać. Dla mnie nie było jednak takiej opcji. Lubiłem się głodzić. To była moja komfortowa strefa. Jednak teraz zauważyłem w tym dobrą okazję.
Otworzyłem drzwi lekko się zataczając. Mroczki przed oczami zasłoniły mi widoczność, jednak zdarzało się to dość często odkąd dostarczam sobie mało jedzenia. Moja matka stanęła jak wryta w ziemię i odwróciła się w moją stronę. Już chciała schodzić na dół. Nie widziała już nadziei, że wyjdę, a jednak stałem przed nią.
- Clay! Choć zjeść ze mną, proszę cię. Przepraszam, że nie mogę zmienić zdania twojego ojca, ale teraz go nie ma. Możemy zjeść razem obiad. Jak rodzina. Proszę. Choć raz.
Zdziwiło mnie to jak bardzo moja matka była zdesperowana podczas wypowiadania tych słów. Dlaczego jej tak bardzo zależało? To nie ma znaczenia czy zjemy coś razem, nic w naszej rodzinie się nie zmieni.
Zacząłem udawać, że się zastanawiam i faktycznie tak było. Zastanawiałam się jak ubłagać mamę, żeby Tyler mógł tutaj przyjść.
- Niech będzie, ale pod jednym warunkiem. - odpowiedziałem.
CZYTASZ
Kiedy ciebie już nie ma [dnf]
Teen FictionClay jest chłopakiem z bogatej rodziny. Ma wszystko co powinno sprawiać mu szczęście, ale nie sprawia. Nie czuje sie kochany przez rodziców, ma mało prawdziwych znajomych oraz wszystko go już przytłacza i ma dosyć życia. Pewnego dnia jednak poznaje...