Dowiedziałam się, że on nie chciał być sławny. Znienawidził piosenkę dzięki, której stał się sławny odmawiał nawet wykonywania jej na koncertach. Żona dała mu ultimatum idzie na odwyk, albo nigdy nie zobaczy juz swojej ukochanej córki. Pojechał na ten odwyk ale po kilku dniach uciekł z tamtąd. W tedy właśnie się z nim spotkałam, po jego ucieczce. Czytałam list pożegnalny, który zostawił, był piękny, wzruszający. Napisał to co czuł.
Był wspaniałym człowiekiem. Nie był jak każdy, był inny. I to chciałam ukazać w tym opowiadaniu. Może i trochę pokręciłam daty, wiem o tym, ale za późno się dowiedziałam o pewnych sprawach. Kurt Cobain to mój anioł, moja muza, moje natchnienie do wszystkiego. Jeden z dwóch najlepszych ludzi świata. Mimo, że na scenie był taki jaki był. To w prawdziwym świecie był delikatny. Jeśli chcecie się dowiedzieć więcej polecam film "Ostatnie 48 godzin Kurta Cobaina" piękny film, oczywiście mój charakter jest denny, wiec ryczałam na końcu. Kocham go jako fanka pisze to teraz nie jako Tina, 15 - letnia bohaterka historii, ale ja, Wiktoria młoda dziewczyna, która kształci swój gust muzyczny. Z moich rówieśników nikt nie słucha Nirvany czy Michaela Jacksona, a ja ich słucham i się z tego cieszę. Mówię to otwarcie. Jestem fanką Kurta Cobaina. Nie wstydzę się tego, bo co to za wstyd słucham to co chce to co lubię. Jeśli jest się prawdziwym fanem to nie powinno się tego wstydzić. Takie jest moje zdanie. Mimo mojego bardzo młodego wieku. Kocham starą muzykę, niestety nigdy go nie zobaczyłam, nie widzę i nigdy nie zobaczę, ponieważ nie żyje już od 21 lat. Wszystkie gwiazdy, które uwielbiam nie żyją, wiec ich nigdy nie zobaczę.
Amy Winehouse, Withney Houston, Michael Jackson, Kurt Cobain, Freddie Mercury pamiętamy [*]
CZYTASZ
Smells like teen spirit
FanfictionKolejna historia fikcyjna również mojego autorstwa. Mam nadzieje, że się spodoba.