Prolog

517 53 18
                                    


Jej całe ciało było ciężkie jak z ołowiu. Ręce, nogi, głowa. Czuła, że spada, ale bardzo wolno. Bardzo. Wolno.

Nie widziała przed sobą nic, a w klatce piersiowej z każdą sekundą rozlewał się strach. To uczucie pustki było dziwnie przyjemne, lekkie, w porównaniu z tym, jak ciężka była reszta jej ciała.

Spadanie nieco przyspieszyło i nagle jej plecy uderzyły z głośnym pluskiem w taflę wody. Była lodowata, setki tysięcy igiełek mrozu tańczyło teraz pod jej skórą, miała wrażenie, że wszystko wewnątrz niej pod wpływem zimna skruszyło się w kryształki wielkości ziarenek soli. Ociężałe ciało mimo to zanurzało się, a właściwie opadało na dno. Morza? Chyba tak, morza. Woda była zielonkawo-granatowa, a na wargach osiadł jej słony posmak. Była pewna jednak, że to nie łzy.

Płuca ją paliły. Nie mogła złapać oddechu, bo gdy tylko otwierała usta, natychmiast napełniała je lodowata woda. Robiło się ciemniej i zimniej, jej ciało się poddawało. Wciąż nie opadła jeszcze na samo dno.

Zamknęła oczy. Czekała na moment, kiedy jej świadomość się wyłączy, kiedy śmierć nadejdzie. Bólu w płucach już nie czuła, poddała mu się tak jak i ołowianemu ciału, i lodowatej wodzie.

Jej prawy nadgarstek owinęło coś jedwabistego, co mocno się na nim zacisnęło. Wodorosty? Chciała otworzyć oczy i spojrzeć co to, ale nie miała już sił. Nagle szarpnęło nią, uniosło do góry i coś trzymające jej nadgarstek pociągnęło w kierunku nikłego światła. Szybko zmieniające się ciśnienie zapiszczało jej w uszach, głowa rozdzierała wodę. Morska toń pękła niczym bańka mydlana, w twarz uderzył wiatr, a pełne słonej wody płuca zachłysnęły się powietrzem. Wciąż nie miała siły otworzyć oczu, czuła się ociężała. Coś wypchnęło ją na piasek, ziarenka niemal od razu przykleiły się do włosów i ubrania, oblepiły dłonie, weszły tam, gdzie nigdy nie są mile widziane. Chłodna, morska bryza przetoczyła się nad nią i wywołała dreszcze. Żołądek napełniony wodą zbuntował się, wyrzucając falami swoją zawartość, bała się, że się zakrztusi. Jakaś dłoń obróciła ją na bok.

- Coś ty najlepszego zrobiła? - usłyszała śpiewny, smutny, a jednocześnie zimny głos.

A potem nie było już nic. 

JARUN TOM I dylogii Złotej Tarczy PREMIERA ✨3.12.2024✨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz