ROZDZIAŁ TRZECI

265 26 4
                                    

#mtbwwatt🌊

Kendra
༄༄༄

Nie mogłam wyrzucić sobie słów trenera z głowy. Jak miałam się skupić na zajęciach, jeżeli moja ciężka praca w celu spełnienia marzeń mogła lęgnąć w gruzach? I to przez Archera Morgana?!

   Czarne scenariusze, które pojawiały się w mojej głowie, zdecydowanie nie pomagały na sprawdzianie z matematyki. Wiedziałam jednak, że muszę go napisać przynajmniej na piątkę, by w domu nie było napiętej atmosfery. Zwłaszcza teraz, gdy moje plany treningowe musiały stać się intensywniejsze.

   Figury, wydrukowane na kartce, momentami dziwnie się ruszały, przez co musiałam zamykać na dłuższą chwilę oczy.

   - Kendro, czy wszystko dobrze? - nauczycielka brzmiała na zaniepokojoną.

   - Tak, nic się nie dzieję...

   Kobieta przyglądała mi się nieufnie, aż w końcu odpuściła. Odetchnęłam ciężko i wróciłam do rozwiązywania zadania. Bryły pozostały w jednym miejscu, za co dziękowałam sobie w duchu.

   Opanowanie prowadzi do sukcesu...

   Usłyszałam szuranie, wiążące się z przesuwaniem krzesła. Spojrzałam w prawo i zobaczyłam, jak Archer podchodził do biurka i zostawiał na nim test. Jakby wyczuwał moje spojrzenie, obrócił głowę i wbił we mnie wzrok. Uśmiechnął się cynicznie, a następnie, jak nigdy nic, wrócił na swoje miejsce.

   Pokręciłam głową i skończyłam rozwiązywać zadania, odcinając od siebie myśli związane z mistrzostwami i Morganem. Po dziesięciu minutach odniosłam wypełnioną kartkę.

   Miałam wrócić do ławki, kiedy drzwi się otworzyły, a do sali wparował trener Wilson. Obejrzał się po sali i zdecydowanie zmieszał. Pani Smith zabijała go wzrokiem.

   - Nie chciałem przeszkadzać w teściku - oparł się dłonią o ławkę, kładąc ją przy okazji na teście jednego z uczniów. Szybko ją zabrał i schował do kieszeni dresów. - Muszę porwać dwóch uczniów...

   Rozpoczął rozglądanie się po sali, a gdy mnie zobaczył, jego oczy zalśniły.

   - Konkretnie pannę Foster i pana Morgana.

   - Możecie iść - nauczycielka złapała się za nasadę nosa. - Skoro napisaliście test, to nie musicie już wracać.

   Podeszłam do ławki, z które zabrałam torbę, po czym wyszłam z sali niemal bezszelestnie.

   Szliśmy w trójkę przez korytarz, wciąż zachowując ciszę. Tym razem zatrzymaliśmy się przy gabinecie pana Wilsona, o który pół roku wykłócał się z dyrektorem.

   Usiedliśmy na krzesłach i wlepiliśmy wzrok w mężczyznę. On się nie spieszył, szedł wolnym krokiem, gwiżdżąc pod nosem. W czasie, gdy ja siedziałam, jak na szpilkach, on był w pełni rozluźniony.

   - O czym trener chciał z nami porozmawiać? Czy jest jeszcze coś, co powinniśmy wiedzieć?

   Z bólem serca przyznaję, że byłam wdzięczna Morganowi za przerwanie milczenia.

   - Mam dla was propozycję - powiedział, rozsiadając się na fotelu. - Oprócz przychodzenia rano, moglibyście trenować jeszcze wieczorami, tylko we dwójkę. Ułożyłbym wam plany, które zawierałyby wszystkiego po trochu.

   Spojrzałam na Morgana, a on na mnie. Nie byłam pewna co tu się wydarzyło. Miałam wrażenie, że jakimś dziwnym sposobem, porozumiewaliśmy się bez słów. Po dłuższej chwili, wróciliśmy spojrzeniami do trenera.

May The Best WinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz