1.11

1K 57 46
                                    

Pov. Fang

Siedziałem przy oknie, z którego przelatywał mocny blask księżyca.
Wpatrywałem się w gwiazdy, mimo iż światło mnie oślepiało.
Noc jest zarazem tak piękna, jak straszna i mroczna.
Odwróciłem się od okna, gdy usłyszałem otwieranie drzwi.
Do mojego pokoju wszedł Edgar, jednak niepewnie. Tak, jakby w czymś mi właśnie przeszkadzał.

- Cześć. - Przywitałem się, a ten tylko kiwnął głową. - Coś cię trapi?

Chłopak popatrzył mi w oczy, po czym usiadł na łóżku.

- Teoretycznie, nie. - Nagle odpowiedział.
- A z tobą wszystko okej? Ostatnio byłeś chory, specjalnie zostałem, w razie gdyby z twoim zdrowiem było gorzej.

- Owszem, wszystko okej. - Oznajmiłem.
- Nie musisz się o nic martwić.

Dodałem do wypowiedzi uśmiech, który najwidoczniej ocieplił młodszego.

- Jesteś głodny? - Zaproponowałem posiłek, jednak ten odmówił.

- Nie. A ty?

- Nie do końca.

Wstałem z krzesła i usiadłem koło chłopaka.
Spojrzałem w głębię nieoświetlonego pokoju, który w pewnym sensie wydawał mi się nieznajomy.
Spojrzałem na ciemnowłosego siedzącego koło mnie, którego twarz także ukrywała się w ciemności.

- Chciałbyś obejrzeć jakiś film? - Zaproponowałem kolejną rzecz, jednak tym razem Edgar mi nie odpowiadał.

Położył się na łóżku i najwidoczniej rozmyślał.

- Niedługo sylwester. - Dodałem. - Musimy coś zorganizować.

Chłopak zwrócił nagle na mnie uwagę, zaraz później poprawiając sobie grzywkę.

- Zdaję sobie z tego sprawę. - Odpowiedział.
- Jest 3⁰⁰, chce mi się spać...

Niewiem dlaczego, ale czekałem aż młodszy uśnie.

- Jeśli masz zamiar spać, to dobranoc.
- Uśmiechnąłem się i położyłem po drugiej stronie łóżka.

Mi osobiście spać się nie chciało.
Mógłbym oglądać filmy i imprezować nawet do rana.
Ze strony Edgara, fajnie, że i tak został, mimo iż zapewne mu się nie chciało.

- Przytulisz się? - Zapytał, ewidentnie przez sen.

Ale bliskości właśnie mi brakowało.
Poczułem wolność ducha i po prostu przylepiłem się do przyjaciela, a ten mnie objął.
Spanie z nim wyróżnia się od wszystkich innych.

***

- Fang, zrobiłem śniadanie. - Powiedział Edgar, który przyszedł mnie obudzić.

- Kiedy wstałeś? - Zapytałem.

- Godzinę temu. - Odpowiedział. - Nie martw się, na pewno nie wcześnie jak to ja potrafię.

Usiadłem przy stole i jadłem grzanki przygotowanie przez młodszego.

- Smakuje? - Zapytał.

- Oczywiście! - Odpowiedziałem. - Moje kubki smakowe mówią mi, że nigdy nie jadłem lepszych!

Uśmiechnąłem się i dojadłem resztę, ponieważ porcja była to bardzo mała.

- Jesteś nadal głodny? - Zapytał.

- Nie.

Tutaj skłamałem. Byłem nadal głodny, ale nie chciałem, aby mój przyjaciel męczył się robiąc mi jedzenie.

Chwilę później wyszliśmy na spacer.
Od jakiegoś czasu, nie mamy super kontaktu.
Jest u nas sztywno.
Za dwa dni Sylwester, a ja chciałbym mu zrobić niespodziankę.
Może i wiem o nim wiele, ale nie wiem z czego by się ucieszył...
Rozejrzałem się po okolicy tak, jakby ktoś miał nas śledzić, jednak nawet gdy to nie były moje myśli, w każdym bądź razie były błędne.

- Gdzie idziemy? - Zapytał młodszy, a ja nie wiedziałem co powiedzieć.

- Możemy pójść do Bustera. - Zaproponowałem.
- W końcu dzisiaj ma wolną chatę.

Jego dom był niedaleko od naszej lokalizacji, dlatego dotarliśmy tam całkiem szybko.

Zadzwoniliśmy dzwonkiem, jednak musieliśmy czekać dość długo zanim chłopak nam otworzył drzwi.
Wyglądał dosłownie jakby przed chwilą się mył i musiał w sekundę się ubrać.

- Co się stało? - Zapytałem, a ten chyba nie do końca zrozumiał.

- Co miało się stać?

- Wyglądasz jakby zaatakowało cię stado lampartów...

Buster spojrzał na swoje ubranie, po czym je poprawił.

- Jest coś źle? - Spytał. - Sory ale nie możecie teraz wejść... Em... Mam gości.

Biedny chłopak się zdradzał, ale wolałem nie wnikać bardziej w jego życie towarzyskie.
Może w końcu znalazł sobie dziewczynę?
Może odpuścił sobie z Janet?
W końcu ona była tylko magnesem, a on metalem.

Wziąłem głęboki oddech i zwróciłem się do Edgara:

- Może wybierzemy inny kierunek wycieczki?
- Zapytałem, nieszczerze się uśmiechając.

- Jeśli chcesz... - Odpowiedział, od razu udając się w stronę miasta, nawet zanim ustaliliśmy gdzie mamy iść.

- Chciałbyś wybrać? Wiesz gdzie możemy pójść? - Pytałem, jednak niższy nie odpowiedział.

Stanęliśmy przy taksówce.

- Będziemy musieli tam dojechać. - Nagle się odezwał.

***

- Wesołe miasteczko...? - Zwątpiłem w pomysły Edgara. Jednak ten nie był taki zły. - To wspaniale!

Chłopak uśmiechnął się.

- Dziękuję za zaakceptowanie mojego pomysłu.
- Oznajmił, wchodząc razem ze mną do parku po tym, gdy kupiliśmy bilety.

Przeszliśmy już kilka metrów, a przed naszymi oczami widać było mnóstwo atrakcji, na które
- było to nieukrywalnie widać - robiło się niższemu na sam widok źle.
Biedak pewnie przyszedł tutaj ze mną tylko dlatego, ponieważ ja lubię takie rzeczy i chciał mi dogodzić.

- Możemy pójść na te słabsze atrakcje, jeśli chcesz. - Oznajmiłem, ale później zrozumiałem, że nie powinienem.

- Nie!... - Od razu krzyknął. - Chętnie pójdę na te najmocniejsze!...

- Edgar... - Zwróciłem się do niego. - Widzę twój strach przed tymi rzeczami. Jeśli chcesz, możemy po prostu coś zjeść i pójść na coś w miarę spokojnego. Okej?

Chłopak chyba zrozumiał, że nie musi już kłamać i przytaknął głową.

Na początku zjedliśmy watę cukrową, a później poszliśmy na - wręcz za wolną - karuzelę, następnie odważyliśmy się pójść na jeden z rollercoasterów.
Edgara później bolała głowa, ale zamiast każdego zamartwiać to zaczął się śmiać.
Może i nie było sytuacji do śmiechu, ale jego uśmiech sprawiał, że także chciałem się uśmiechnąć.

_________

Kochani muszę wam się przyznać, że dzisiaj nie miałam weny...
Jak siedziałam w szkole i nie miałam co robić to nic mi nie przychodziło do głowy jak mogłabym to rozwinąć (oczywiście wiem, że chcecie aby byli już razem ale jeszcze odrobinkę za wcześnie)

W ogóle to jak chcecie to pls poznaj się ktoś ze mną bo nie mam w ogóle znajomości i tego typu

Mam nadzieję, że ten krótki rozdział się podobał i obiecuję, że będzie więcej (⁠。⁠•̀⁠ᴗ⁠-⁠)⁠✧

Zapamiętaj Mnie | FadgarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz