Rozdział drugi

321 42 135
                                    


Nie wiedział, jak długo biegli, ani ile kilometrów mieli za sobą. Nie dawał już rady, mimo doskonałej w jego mniemaniu kondycji. Bolały go mięśnie całego ciała, ale i płuca, trząsł się w szoku i jeszcze prawie że niósł Zuzę. Ze zmęczenia miał przed oczami mroczki, nogi zaczynały się plątać i każdy centymetr jego ciała wołał o odpoczynek. Bór zgęstniał, przedzierali się więc przez nieprzyjazną gęstwinę, która szarpała jego ubrania i skórę, uderzała twarz i plątała włosy. Zuza ciążyła mu pod ramieniem, wciąż nie miała siły biec samodzielnie, lub wciąż była w takim szoku, że nie wiedziała, że musi biec. Dobrusia wlekła ją wręcz, ale sama padała ze zmęczenia. W lesie zrobiło się ciemno, ale Janek nie był pewien, czy biegli tak długo, że zapadła już noc, czy drzewa zasłoniły ostatnie wieczorne promienie słońca. Gdy wypadli na niewielką polankę, zatrzymał się, gwałtownie puszczając Zuzę, która opadła jak szmaciana lalka w trawę, pociągając za sobą Dobrawę.

- Dosyć, dalej nie dam rady - wysapał, siadając na ziemi. - Poza tym ciemno jest jak w dupie, skąd wiesz, czy dobrze biegniemy?

- Skąd wiesz, jak jest w dupie?- wypaliła w jego stronę Dobrawa, próbując złapać oddech. Usiłowała się podnieść po nagłym i bolesnym upadku. Pokręciła głową i uniosła wzrok na niego. - Nie powinniśmy zatrzymywać się na polanie.

- A to dlaczego? No dalej pani mądralińska, oświeć mnie! Przed chwilą dwoje moich przyjaciół zginęło! - uderzył pięścią w ziemię.

- Ale Zuza żyje. - Odparła cicho, zerkając na ciemnowłosą dziewczynę. Udało jej się unieść na klęczki.- Skoro tam nie było bezpiecznie, tu też nie jest. Nie wiem, gdzie jesteśmy, zdaje się, że uciekliśmy w stronę przeciwną do wsi.

W miarę jak jego oddech się uspokajał, a nogi zaczynały drżeć ze zmęczenia, zaczynało do niego docierać, co się wydarzyło. Marcel. Był z Marcelem nad stawkiem. Był też Kuba. Gadali o niczym, trochę o zbliżającej się przerwie świątecznej i jakie dziwne to będą święta z upałem, trochę jak w Australii. Wspominali coś o prezentach pod choinkę, o ocenach na półrocze i śmiali się z kolegów i koleżanek ze szkolnej ławy. A potem przyszła Dobrawa, Marcel z niej zakpił i coś wciągnęło go pod wodę. Widział go tam. Sinego, z otwartymi z przerażenia oczami. Martwego. Zuzę i Kubę też. To coś próbowało utopić i jego, ale udało mu się wyjść z wody. Dzięki niej. Rzuciła mu się na pomoc, uratowała jego i Zuzę. 

Rozejrzał się dookoła i stwierdził, że rzeczywiście musieli w panice udać się w kierunku przeciwnym do wsi, bo nigdy wcześniej nie widział tej polany na oczy. Szarzała z każdą chwilą, spowijając ich mrokiem. Miał wrażenie, że za chwile całe jego ciało się rozpadnie na kawałki, chciał zamknąć oczy i otworzyć, ale tak, by to wszystko okazało się tylko złym snem. Spojrzał na Dobrawę i dostrzegł, że dziewczyna czegoś szuka. Wstała i poklepując się po kieszeniach spodni, rozglądała wkoło miejsca, w którym przed chwilą siedziała. Coś mówiła pod nosem, ale wydarzenia wciąż szumiały w jego głowie i nie słyszał, czy rzeczywiście coś szeptała, czy tylko mu się zdawało.

- Zgubiłam telefon - powiedziała nagle. - I bluzę. Masz telefon?

Pogrzebał w kieszeni spodni. Znalazł urządzenie i wyjął je. Zerknął na ekran. Ciemność. Próbował włączyć, ale też się nie dało.

- Zalany.

Dobrawa chwyciła się pod boki i westchnęła. Zaczęła delikatnie obgryzać skórki wokół paznokci. Spojrzała na leżącą w trawie Zuzę i machnęła na nią ręką. Jeśli ona nie zgubiła telefonu, to i tak był zalany i bezużyteczny, a dziewczyna dalej nie kontaktowała, co się dzieje wokół niej. 

W lesie było coraz ciemniej i Janek ledwo widział już dziewczyny. Podciągnął nogi pod brodę, czując chłód wieczornego powietrza i wciąż wilgotnej odzieży przylegającej do jego ciała. A może to był szok? Cały drżał. Pomyślał znów o Marcelu i Kubie, do jego oczu napłynęły łzy. Nie bał się, że dziewczyny zobaczą, że płacze. Zapadł zmrok i chcąc nie chcąc i tak nie zauważyłyby tych kilku kropel na jego policzkach. Zrobiło mu się niedobrze, a jednocześnie był wściekły. Nie rozumiał zdarzeń tego wieczora, nie potrafił poskładać w głowie tych zaledwie kilkudziesięciu sekund, które odmieniły wszystko. 

JARUN TOM I dylogii Złotej Tarczy PREMIERA ✨3.12.2024✨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz