1

1 0 0
                                    

 Pisałam swoje życie od nowa tysiące razy, bo nieważne jak bardzo cię nienawidziłam, zawsze stawałeś się główną postacią. Nie ważne ile razy próbuję o tobie zapomnieć, zawsze ponownie pojawiasz się w mojej głowie i sprawiasz mi ból. Tylko... że ja chcę cię zobaczyć ponownie. Chcę zobaczyć jak nic ci nie wyszło, jak wszystko straciłeś. Tylko wtedy będę mogła spokojnie spać. Tylko wtedy będę mogła bezpiecznie się zakochać w kimś lepszym. Na razie nic nie jest możliwe. I to twoja wina.

Zaczęło się liceum, nasze pierwsze spotkanie. Słońce nieśmiało świeciło na niebie, drzewo przed budynkiem szkoły przynosiło przyjemny cień, a ja gdy tylko cię zobaczyłam chciałam cię poznać. Z czasem polubiłam twoją oryginalność, to że godzinami potrafiłeś wybierać, co jutro nałożyć, używałeś dziwnych słów i...zawsze dzieliłeś się czekoladą. Nie wiem jak do tego doszło, ale byłam twoim zwierzątkiem - karmiłeś mnie słodyczami i zapatrzony w moją przyjaciółkę, siadywałeś obok mnie, żeby mieć lepszy widok.

- Chodzimy ze sobą - powiedziała mi po miesiącu odkąd się poznaliście, odkąd ja ciebie poznałam. Szybko. To dlatego mnie unikałeś? Chcieliście być sam na sam?

Zamknęłam oczy starając się nie zwymiotować. Dlaczego mi to przeszkadzało? Nie chciałam znać odpowiedzi. Tak naprawdę nikt z nas z nikim nie był blisko. Wy znaliście się zbyt krótko, ona i ja od kilku lat ignorowałyśmy siebie nawzajem, ja dla ciebie byłam pluszakiem. Nasze relacje były tak puste, że w końcu powinny się były skończyć. Ale trwały i trwały, w nieskończoność mnie męcząc i poniżając. Tak było. Ale pewna noc zmieniła wszystko.

Leżałam w łóżku i przeglądałam notatki na następny dzień. Zawsze byłam dosyć dobrą uczennicą, dużo się uczyłam i zdobywałam nagrody za wybitne osiągnięcia w nauce. Czytanie i zakuwanie były moją własną ścieżką życia, którą miałam zamiar kroczyć aż do mojej przedwczesnej śmierci wywołanej przez przemęczenie i stres. Cóż, nigdy nie lubiłam szczęśliwych zakończeń. Nie powinnam się takiego spodziewać już w sekundzie, kiedy po dziewiątej w nocy przyszła wiadomość od ciebie.

"Czy wszystko w porządku? Dzisiaj źle wyglądałaś".

"Nic się nie stało. Mało spałam".

"Powinnaś się bardziej wysypiać, możesz sobie zrobić krzywdę"

"Martwisz się?"

Napisałam tę wiadomość trochę za szybko i trochę wbrew sobie. Teraz z trzęsącymi się dłońmi siedziałam na łóżku i czekałam na twoją odpowiedź. Zrozumiałam, że nieważne co odpowie moje serce tego nie wytrzyma. Będę robić wszystko, żeby zmienić "nie" w "tak". A jeśli dostanę "tak"...

Dźwięk nowej wiadomości.

"Tak."

***

Całowaliśmy się na kanapie w jego domu. Sam wynajmując kawalerkę musiał się całkiem sporo zadłużyć. Może miał dodatkową pracę? Albo bogatych rodziców? Oszczędności? Kimkolwiek był ten mężczyzna, poczułam jak zdejmuje ze mnie sweter i pozwoliłam mu na to. Nie chcąc być gorszą, zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli i już po paru sekundach mogłam cieszyć oczy jego lekko przypakowaną klatką piersiową. W tej samej chwili, mężczyzna wbił mocno zęby w moją szyję i zostawił całkiem sporych rozmiarów malinkę. Jego usta powoli zjeżdżały niżej, a ja z coraz większym trudem łapałam oddech. Złapał mnie od tyłu i rozpinając stanik, całował i dotykał mojego brzucha, piersi, pasa. Czułam, że go pragnę każdą komórką ciała, nie tylko między nogami. Jeszcze nie oddałam całej siebie tamtej miłości. Jeszcze nie.

Myślę, że to właśnie wtedy jęknęłam twoje imię. Zawołałam cię, ale ty nie przyszedłeś i już więcej nie przyjdziesz. Bo już się o mnie nie martwisz.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 09 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Puste RelacjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz