Rozdział IX

252 16 32
                                    


Perspektywa Williama

Wszyscy krążyli wokół mnie, zadając mi dziwne pytania, a ja nie byłem w stanie nawet unieść na nich wzroku. Przed oczami wciąż miałem ten okropny obraz, który przedstawiał ją z pociętymi nadgarstkami. Zbierało mi się na płacz za każdym pieprzonym razem kiedy tylko usłyszałem jej imię. Zaczęło mnie wkurwiać ich towarzystwo. Chciałem zostać sam i poukładać myśli, które zatruwały mi głowę. Obiecałem sobie, że nie pozwolę aby coś jej się stało, a widząc ją w takim stanie, straciłem wiarę. Wiarę w siebie i w to, że na nowo mnie pokocha. Wiarę w lepsze jutro i w to, że znowu będziemy szczęśliwi. Kogo ja próbuje oszukać? Jacy my? Nas już dawno nie ma. Jestem ja i ona, nie my. Ona chce tylko odzyskać pamięć, a później znowu ją stracę. Być może już na zawsze. To mnie najbardziej bolało.

- Afton? - Uniosłem wzrok kiedy usłyszałem głos Henry'ego. - Była tam gdzie ci powiedziałem? - Skinąłem tylko głową. - Powiesz coś więcej? Czy będziesz tak milczeć? - Dopiero teraz dostrzegłem, że pokój był pusty, a byłem w nim tylko ja i Henry.

- Co mam ci powiedzieć?

- Nie na codzień widzę cię jak płaczesz - Westchnął, a ręce opadły mu wzdłuż ciała. Śledziłem go wzrokiem kiedy krążył po pokoju. - Dowiedziałeś się czegoś przydatnego? Widziałeś Noah?

- Nie - Odpowiedziałem krótko.

- To co się tam stało? - Zbliżył się do mnie.

- Czemu tak bardzo cię to obchodzi? - Skrzyżowałem ze sobą nasze spojrzenia. - Czemu tak bardzo chcesz wiedzieć co się tam stało, skoro tak bardzo mnie nienawidzisz?

- Obchodzi mnie Dixie - Pokręcił tylko głową. - I to co ten skurwiel zrobił z tym lokalem

- Burdel

- Co?

- Zrobił burdel - Powtórzyłem. - Jeśli tak bardzo cię to interesuje. Dixie została tam naczelną dziwką - Parsknąłem śmiechem przez łzy. - Czemu ja ją kurwa zostawiłem? - Nie oczekiwałem, że mi odpowie. Po prostu głośno myślałem.

- Jest prostytutką - Poprawił mnie. - Dziwce nie daje się pieniędzy

- Co za różnica skoro i tak daje dupy - Wziąłem głęboki wdech.

- Jest zmuszana do tego. Zresztą, ty też sam sobie malinek na szyi nie zrobiłeś

- Chuj cię to obchodzi skąd je mam - Uniosłem się, a Henry uniósł dłonie w geście obronnym.

- Nie unoś się tak - Zmarszczył brwi. - Czego ty od niej oczekujesz, co? - Milczałem. - Karta milczenia, tak? - Zaśmiał się. - Jeśli chcesz aby cię pokochała ponownie, to pokaż jej że jesteś wart jej miłości

- Czyli co mam zrobić? - Działał mi już na nerwy, ale mimo tego wciąż chciałem aby tu był. - Jak mam ją kochać?

- Delikatnie

- Co?

- Kochaj ją delikatnie, aby przypominała sobie jak to jest być kochaną w taki sposób. Bez agresji, a z harmonią. Udowodnij jej, że wciąż jest dla ciebie wszystkim

- I w taki sposób odzyska pamięć?

- Nie koniecznie - Wykrzywił usta w lekki uśmiech. - Ale z pewnością pokocha cię na nowo - Miał mnie już zostawić samego, ale złapałem go za nadgarstek w ostatniej chwili.

- Czemu mi to wszystko mówisz? - Uniosłem brwi kiedy nie napotkałem jego wzroku. - Powinieneś mnie nienawidzić, a zamiast tego dajesz mi rady. Czemu?

I always stay | William Afton x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz