osiemnaście

855 31 0
                                    


are you ready for it...?

...

Amber

Przez długi czas nie mogłam ponownie zasnąć. Mój organizm najprawdopodobniej postanowił sobie ze mnie zażartować i stwierdził, że te parę godzin snu mi wystarczy. Poza tym myśli nie dawały mi spokoju.

Starałam się jednak odsunąć je od siebie jak najdalej, bo wiem, jak mogłoby się to skończyć. Prawdziwą tragedią.

Gabriel użyczył mi swojej sypialni, tłumacząc że moje tymczasowe zatrzymanie się tutaj to jedyna możliwa opcja, a sam zdecydować przespać się na kanapie w salonie. Czułam się z tym cholernie nieswojo, zwłaszcza po tym wszystkim, co między nami zaszło.

Wczoraj i nie tylko.

Tydzień temu i dziewięć jebanych lat, kiedy wszystko wydawało nam się innym, niż w rzeczywistości było.

Pogubiliśmy się w tym i nie ukrywam, że zrobiło się między nami niezręcznie. Wczorajszy wieczór mógł zakończyć się w całkowicie inny sposób. Nie planowałam tego. To napięcie między nami tworzyło się samoistnie, automatycznie, a my najwyraźniej nie potrafiliśmy nam sobą zapanować.

A poza tym chyba źle się zrozumieliśmy. Oboje doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że pomiędzy nami nic nie ma prawa się udać. Jesteśmy dla siebie wzajemnie zakazani, tak było już bardzo dawno temu. Wiedzieliśmy o tym, a mimo tego nie potrafiliśmy kontrolować tego czegoś, co ciągnęło nas do siebie.

Nie chciałam od Gabriela niczego więcej. Żadnych obietnic ani zobowiązań. Nie wiem nawet, co dokładnie myślałam sobie w tamtej chwili. Że rozładujemy to napięcie, tworzące się między nami, a potem wrócimy do zwyczajnego życia? To chyba nie do końca działa w ten sposób.

A co on sobie myślał? Że jego głupia współpracowniczka uwzięła się na niego i zachciało się jej go przelecieć? Rany, czy mógł być aż tak wielkim idiotą? To wcale nie wyglądało w ten sposób i...

I nawet nie wiem, co.

Nie chcę, żebyś robiła cokolwiek z wdzięczności.

To właśnie te słowa, wypowiedziane przez niego były kluczem. To właśnie o to mu chodziło i w tym tkwił jego problem. 

Nie robię niczego z wdzięczności i niepotrzebnie w ogóle mu o tym wspominałam. Chciałam po prostu mu podziękować za to, że nie rzucił mnie na pożarcie Crimsonowi i zrobiłam to słownie. Nie zamierzałam dziękować mu w jakikolwiek inny sposób, niezależnie od tego, co mu się wydawało.

Nie tędy droga. 

Jasna cholera. Chyba zaczynam zamieniać się w jakąś popieprzoną overthinkerkę, tak nałogowo analizując każdy najmniejszy szczegół tego zajścia. A powinnam wcale się tym nie przejmować. Zapomnieć o tym i już nigdy do tego nie wracać. 

Otrzymałam kolejny dowód na to, że zwyczajnie do siebie nie pasujemy i to powinno mi wystarczyć.

Od teraz nie będę pakować się w żadne dwuznaczne konwersacje z nim i przestanę sypać podtekstami, co czasem staje się moim zwyczajem. Jestem jednak w stanie się od tego powstrzymać.

Tak przynajmniej mi się wydaje. 

Przeleżałam prawie całą noc, bijąc się z własnymi myślami, aż w końcu zdecydowałam, że muszę wstać i rozprostować nogi, bo za niedługo nie będę mogła się ruszać.

Wyszłam zatem z sypialni Gabriela i po cichu przedostałam się do salonu, gdzie już go nie było. Kto by się spodziewał. Może pan mecenas tak naprawdę prowadzi podwójne życie? Cholera go wie.  

MEAN GAME [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz