2 - nowy

1.5K 98 19
                                    

2.

Głupia i głupsza patrzyły na mnie jak na wariatkę, którą niewątpliwie się stałam, kiedy postanowiłam wyrwać kudły blondynce. Dziewczyna trzymała się za głowę i z przerażeniem patrzyła na pukiel, który znajdował się w mojej dłoni. Szeroki uśmiech przyozdobił moją twarz, gdy widziałam, jak bardzo to na nią zadziałało. Nie trzeba było mnie obrażać, do cholery.

– Czy ty właśnie wyrwałaś mi włosy? – zapytała blondynka, oddychając szybko. Głupia numer dwa mocniej ścisnęła ramię swojej koleżance, jakby w akcie dodania otuchy. Przeniosłam na nią spojrzenie, podczas gdy ona wpatrywały się we mnie, licząc, że powiem coś... sensownego. Że nie wiem, może przeproszę jej koleżaneczkę?

– Włosy? Ah, to. – Odezwałam się po chwili zadumy. Spojrzałam na pasmo włosów, które spoczywało na mojej dłoni. Pomachałam nim przed oczami blondynki. – Te tanie, sztuczne kudły? Ja cię proszę, ty chyba nie widziałaś włosów – parsknęłam niekontrolowanym śmiechem, a blondynka zaczęła się wachlować dłonią. Wyglądała, jakby co najmniej miała zejść na zawał. Twarz miała nienaturalnie bladą, oczy rozszerzone...

– Mia, ja zaraz zemdleję – powiedziała do swojej koleżaneczki. Dobra, jedno imię mamy już z głowy. Mia. Zabawne. Jakoś tak... pasowało do niej. Wyglądała jak przydupas blondynki. Zawsze, ale to zawsze była taka niby przyjaciółka szkolnej gwiazdy, które w zasadzie i tak zostałaby kopnięta w dupę przy pierwszej lepszej okazji.

– Wody? – zapytałam słodko, rzucając pukiel na ziemię. Dłoń blondynki wystrzeliła w kierunku, gdzie poleciały jej doczepy, ale nie podnosiła ich. Najpewniej godność, która i tak była na niskim poziomie, nie pozwoliła jej na schylenie się do moich stóp.

Zacisnęła dłoń w pięść i odgarnęła kosmyk włosów za ucho. Niemalże parsknęłam, widząc, jak bardzo próbowała zgrywać „groźną".

– Niczego od ciebie nie chcę – powiedziała, prostując się jak struna.

– Na pewno? A może tego brakującego pasma, które leży na ziemi? – Głową wskazałam blond doczep. – Nie? Na pewno? – zapytałam, kiedy dłuższą chwilę nie odpowiadała. Widziałam, jak gotowała się ze złości: twarz miała czerwoną niczym marynarka, którą miała na sobie założoną.

– Soledad, wszystko okej? – Uslyszałam czyiś głos po mojej prawej stronie. Powiodłam spojrzeniem po korytarzu, gdzie na jego środku, w naszym kierunku, szła pulchna dziewczyna. Patrzyła na głupią, wiec zapewne, to było jej imię. Soledad. No, trochę takie latynoskie, a przecież blondynka była blada jak kartka papieru. Być może jej rodzice mieli dziwne flow na hiszpańskie seriale, kiedy się urodziła. Nieistotne. Kiedy dziewczyna podeszła bliżej, spojrzała na mnie niczym na jakiegoś karalucha. Nie podobał mi się jej wzrok. Zdusiłam w sobie wszystkie słowa, które cisnęły mi się na usta i tylko przewróciłam oczami. Stanęła u boki głupiej i głupiej, zakładając dłonie na piersiach. Nie powinnam się śmiać, ale marynarka, którą na sobie miała, była zdecydowanie za mała. Zresztą koszula też. Jeden z guzików prosił, aby go rozpiąć. Bałam się, że zarobię nim w oko, jeśli tylko dziewczyna się poruszy. Trzy pary oczu patrzyły w moim kierunku, a ich wrogie spojrzenia smagały moją skórę. Niedobrze. Nie planowałam być tą złą, nawet nie chciałam się wychylać, ale nigdy, ale to nigdy nie pozwolę, aby ktokolwiek mnie obrażał. Jeśli usłyszę coś niestosownego wymierzonego w moją osobą, oczywiście będę interweniować. Te gwiazdeczki totalnie mnie nie znały, nawet nie próbowały ze mną pogadać, a zdążyły mnie ocenić. I to na podstawie czego?

– Nic się nie dzieje – przemówiła nerwowym tonem blondynka, nie spuszczając ze mnie nienawistnego spojrzenia. – Po prostu naszej nowej koleżance coś się pomyliło – dodała niemalże przez zaciśnięte zęby, przekrzywiając głowę w prawą stronę. Przeniosłam wzrok na pulchną dziewczynę, która powiodła spojrzeniem ode mnie po pasmo włosów, które leżało na ziemi, niedaleko moich nóg. Schyliła się, nie spuszczając ze mnie zdziwionego spojrzenia i je podniosła.

Snow White | Young adult | PRZEDSPRZEDAŻ  | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz