Rozdział 24.

47 2 1
                                    

-Gdzie idziemy ? - zapytała Eliza.

-Nie wiem, jak najdalej stąd - warknełam z bijącym sercem.

-Lea! - poczułam szarpnięcie przez co się zatrzymałam. Spojrzałam na wściekłą dziewczynę.

-Co?

-Co się stało? Czemu tak nagle postanowiłaś uciec? - zapytała już opanowanym głosem.

-Mam dość rozumiesz?! Mam dość tego wszystkiego, mam dość swojego pieprzonego życia! Nie chcę narażać nikogo! Wogóle po co ja cię wzięłam, wracaj! - krzyczałam jak najęta zdając sobie sprawę, że Eliza teraz była dopiero w niebezpiecznym położeniu.

-Lea! - dziewczyna potrząsneła mną dosyć porządnie. - Ogarnij się dziewczyno! Nigdzie nie wracam, rozumiesz? Będę tam gdzie ty!

-W porządku. Idźmy na przystanek - uspokoiłam się i ruszyłam przed siebie.

*Perspektywa Nathana*

Impreza była świetna. Co prawda nie widziałem wogóle Lea'i, ale może dlatego że było tyle ludzi. Miała to być mała impreza, jednak Peter zaprosił pół miasta.  Wszedłem do pokoju, zmęczony spojrzałem na zegarek, który wskazywał trzecią piętnaście. Zdjąłem ubrania i ruszyłem do łazienki na szybki prysznic. Kiedy gorąca woda dotknęła mojego ciała poczułem ulgę, co prawda w  moich żyłach płynął jeszcze alkohol, ale nie wypiłem tak dużo, jak to zwykle bywa. Owinołem ciało w ręcznik, mniejszym ręcznikiem, wytarłem włosy i wyszedłem z łazienki, zabrałem po drodze swoje dresowe spodnie do spania, założyłem je, i rzuciłem się na łóżko. Byłem zmęczony, a oczy same mi się kleiły. Kiedy ruszyłem nogą, coś się o nią otarło i wydało dziwny dźwięk. Podniosłem się do siadu, na łóżku leżaka kartka. Wziąłem ją do ręki czytając.

Drogi Nathanie, chcę ci powiedzieć, że byłeś najlepszym co mnie w życiu spotkało, byłeś i zawsze będziesz moim bohaterem oraz najlepszym przyjacielem.
Przyzwyczaiłam się do twojego życia, pomimo naszych burzliwych relacji. Nigdy nikomu nie powiem, do jakiego świata należysz, jednak to nie jest mój świat... Od pewnego czasu nie potrafiłam się odnaleźć... Uwierz mi wszystko co mnie otaczało nie sprawiało mi radości. Żyje w ciągłym strachu, przed człowiekiem którego kompletnie nie znam,który chce zrobić mi krzywdę... I wiesz co ? Postanowiłam, że nie będę już się chować przed nim stawie mu czoła sama. Nie mogę patrzeć na to jak ryzykujecie... Macie swoje życie swoje sprawy, a ja nie mogę was narażać. Sam widziałeś, że skrzywdziłam jedno z was w przypływie emocji... A co jeśli miałabym broń a nie nóż kuchenny i w panice zastrzeliła któregoś z was?

Dzięki Matt'owi który powiedział mi pewne słowa, zrozumiałam że nie mogę dłużej tu zostać... Stanę oko w oko z oprawcą, który tak bardzo pragnie mnie zniszczyć, właściwie już zniszczył... Nic innego mi nie zostało, robię to ponieważ chcę was chronić. Staliście się dla mnie rodziną, rodziną którą tak mocno pokochałam, że oddam za was życie. Nie boje się Nathan, błagam nie szukaj mnie... Kiedyś może znów się spotkamy...
Do zobaczenia mój bohaterze !
Lea.

Czytałem ten list, i w moim sercu zapanował niepokój, zdenerwowanie i panika. Co ta dziewczyna sobie wyobraża?! Z każdym słowem, które miałem przed oczami po moim kręgosłupie przechodził dreszcz. Byłem w szoku do czego ta dziewczyna się posunęła i co zamierzała zrobić ze stalkerem.

-KURWA !!! - wrzasnąłem na cały dom, jak i nie na całą dzielnicę.

Nagle do pokoju wprawiali chłopacy. Patrzyli na mnie osłupieni.

ZROZUMIAŁEŚ MNIE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz