będzie dobrze...

535 21 3
                                    

Jechaliśmy autem do domu Genzie, byłem bardzo obolały i zimny. Moje żebra bardzo bolały.
Kiedy wjechaliśmy w zakręt lekko uderzyłem sie o drzwi samochodu na co syknąłem z bólu.

-Przepraszam- powiedział brunet. Chyba usłyszał moje syknięcie.

Dojechaliśmy do domu Genzie, Bartek zaparkował i podszedł do moich drzwi.
Otworzył ja i pomógł mi wyjść z samochodu. Z powrotem wziął mnie na ręce i wniósł do domu.
Było późno ale wszyscy domownicy domu byli na dole i siedzieli na kanapie.
Bartek pomógł mi zdjąć buty i kurtkę.
Znowu wziął mnie na ręce i szedł w stronę mojego pokoju....
Wszedliśmy do mojego pokoju a Bartek położył mnie na moim łóżku.

-Dzięki- powiedziałem z zaciśniętymi zębami z bólu.
Bartek uśmiechną się i powiedział.
-Bardzo cie boli?-zapytał.
-Tylko trochę, ale musze sie wyspać-powiedziałem, w stronę bruneta posłałem lekki uśmiech.
-Będzie dobrze, pozwól na opatrzenie twoich ran...-powiedział cichym głosem Bartek.

Podciągnąłem koszulkę do góry by mógł zobaczyć mój brzuch i żebra.

-Nie wygląda to za dobrze-powiedział.

Zaczął odkażać moje rany i robic opatrunki.

Bartek~
Martwiłem sie o Kostka, jak zwykle próbuje udawać twardziela.
Skończyłem go opatrywać i położyłem go spać.....
Słodko wygląda jak śpi💓

Zszedłem na dół, przy stole siedzieli prawie wszyscy oprócz Patryka.

-I co z nim?- zapytali z smutkiem i niepewnością.
-Nawet dobrze, rany nie są jakieś bardzo poważne więc nie trzeba jechać na SOR.-powiedziałem.

-To dobrze że nic poważnego sie nie stało ale jak wogóle do tego doszło?- zapytała Hania.
-Szczerze nie mam pojęcia poprostu Kostek poszedł sie załatwiać a potem usłyszałem trzask i zobaczyłem Kostka telefon, ale Kostka nigdzie nie było.-powiedziałem.
-Dobrze że już po wszystkim.- powiedziała Wika.
-Dobra my sie zbieramy-powiedziała Hania ze Świeżym.
-No my też jest mega późno.- powiedziała Julita.

Wszyscy już poszli do swoich pokoi.
______________________________________
Next day

Oliwier~

Wstałem z jeszcze lekkim bólem e okolicy żeber. Te maści Bartka co dał pod opatrunki faktycznie zadziałały.

Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Powiedziałem "prosze" do pokoju wszedł Bartek ze śniadaniem.
Uśmiechnąłem sie.

-Jak sie czujesz? Boli cie jeszcze?-zapytał.
-Jeszcze mnie troche bolą żebra, ale te twoje maście zaczęły działać. -powiedziałem do ukochanego.
-Mówiłem- odparł brunet z zadziornym uśmieszkiem.

Zjadłem śniadanie przyszykowane przez Bartka. Bartek wyszedł z mojego pokoju.
Wstałem z łóżka, ubrałem sie i zszedłem na dół. Zachodzenie ze schodów zajeło mi troche mniej niż minute.

Wszyscy siedzieli już na dole, gdy mnie zauważyli uśmiechneli sie a Julitka zaczeła płakać i mnie przytuliła. Wszyscy byli na dole oprócz Bartka. Poszedłem na górę go poszukać. Nigdzie go nie było, zszedłem z powrotem na dół.

-Ej gdzie jest Bartek?-zapytałem.
-Chyba gdzieś wyszedł, a co? Szukasz swojego "Bartusia"😏- powiedziała Faustyna.
-Ha...Ha.. bardzo zabawne- powiedziałem w stronę dziewczyny.
-Ide go poszukać.
-A ty nie jesteś zmęczony? Ani nie bolą cie żebra????-zapytał Świerzy.
-Dam rade.-odparłem.

Co jak co ale ja nie mam 8 lat i sobie poradze...

Poszedłem na podwórko domu Genzie i poszedłem do garażu. W Końcu z znalazłem mojego chłopaka. Robił rampe?

-O tu jesteś-powiedziałem do bruneta.
-A co szukałeś mnie?
-Skoro tu jestem to raczej tak-odparłem.
-A co ty tu tak właściwie tylko robisz?-zapytałem.

Ciąg dalszy nastąpi....

co jest nie tak? kostek X bartek kubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz