6

549 22 0
                                    

Po zjedzonym śniadaniu z moim przyjacielem, postanowiliśmy wspólnie wybrać się na siłownię.

- Jedziemy moim samochodem, dobra? - Zapytał oznajmująco Aiden.

- W porządku, a skąd ta nagła zmiana? Zawsze jeździliśmy moim.

- A no, tym razem pospalamy moje paliwo, narzekasz?

- Broń Boże! Chodźmy. - Powiedziałam ruszając w kierunku drzwi w podskokach.

Kochałam dni wolne, tym bardziej kiedy mogłam spędzić je z bliskimi.
Nasza siłownia znajdowała się pięć przecznic od naszego domu. Patrząc na to, że ulice w Los Angeles nie są zbyt krótkie, to z buta w tak upalny dzień nie dałoby rady dojść bez przerwy.

Podjechaliśmy pod budynek FitnessClub, przed którym Aiden spotkał swojego kolegę. Zaczęli gadać o swoich jakże "męskich sprawach", więc postanowiłam powiedzieć przyjacielowi, że pójdę się rozgrzewać na bieżni.
Po dziesięciu minutach do biegania dołączyła się moja zguba.

- Jak tam cardio? Idzie czy nie idzie? - pytał się ucieszony przyjaciel.

- Idzie idzie, a ty co taki radosny? Wygrałeś w totka czy co? - dopytywałam się ciekawska przyczyny jego uciechy.

- Chciałbym. Pojechalibyśmy na zajebiste wakacje. Kurwa! Ja już widzę nas pod palmami, leżących na hamakach z kokosem w rękach. Widok na morze i zapach wiatru morskiej bryzy we włosach. Czaisz mieć takie żyć...

Nie było mu dane dokończyć, ponieważ przez swoje rozmarzanie o takpięknych wakacjach, rozkojarzył się i dał pokonać bieżni, upadając pół metra dalej.
Musiałam zaprzestać bieganiu z powodu napadu śmiechu, który dostarczył mi mój inteligenty przyjaciel.
Podeszłam do niego, podając mu pomocną dłoń.

- Żyjesz? - zapytałam starając złapać oddech między napadami śmiechu.

- Kurwa, dupa mnie boli teraz. - wstał jak staruszek masując obolały pośladek.

- Jak ci tylko kokosy w głowie to, co się dziwisz? Dobrze, że nic nie złamałeś, bo ostatnie godziny nie są twoimi najlepszymi, a pracujesz jako model, więc dbaj o tą swoją śliczną buźkę. - Ostatnie dwa wyrazy powiedziałam z teatralnym obrzydzeniem.

- No dobra no, nie gniewaj się. Ty też masz śliczną buźkę, a tamto co powiedziałem rano, to przez resztki wczorajszych procentów. - zrobił maślane oczka.

- Ruszaj dupsko, idziemy robić plecy. Dzisiaj z mojego planu. - powiedziałam i ruszyliśmy w stronę maszyn.

Trening skończyliśmy po dwóch godzinach. Byłam tak spocona, że nie obyło się od szybkiego prysznica. Zimna woda ostudziła moje rozgrzane ciało.
Mieliśmy w planach jechać na zakupy, ale trzydzieści pięć stopni na dworze nas zniechęciło i ostatecznie  pojechaliśmy do domu. Całe szczęście, że  mieliśmy klime, to chociaż w jednym miejscu było chłodniej. Chwyciliśmy pudełka lodów i rzuciliśmy się na kanapę włączając jakiś film. Aiden miał jeszcze dwie godziny do sesji, dlatego mieliśmy jeszcze trochę czasu na posiedzenie razem.

- Ale dlaczego on tak powiedział? No przecież ona go kocha! Co za krzywy chuj! - zbulwersował się oglądając smęty miłosne.

- No wiesz, może on jej nie kocha? Więc jeśli nie kocha, to nie będzie się przejmo... - uciszył mnie przykładając mi palec do ust.

- Ciiiii! Patrz, teraz się pocałują, ja ci mówię. - oznajmił czekając w napięciu na ten jeden moment. - Wiedziałem! A nie mówiłem?! Mów mi jasnowidz! - skakał na łóżku  podniecony zaistniałymi scenami w filmie.

Przerywając ten bardzo ciekawy i interesujący film zadzwonił mój telefon. Była to mama.

- Halo? - powiedziałam do telefonu.

FIRE ON FIRE|| DEVIL#1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz