♡5♡

360 22 86
                                    

Trochę nie mógł uwierzyć, że to się naprawdę działo. Gdyby nie obecność Shakera, który leżał tuż przy nim, pewno musiałby się co chwilę szczypać, by przypomnieć sobie, że to nie jest tylko jego wyobrażenie. Nie mógł zasnąć, bo co sekundę podrywał się do siadu i patrzył na Shakera, który nie miał takiego problemu. Ponownie spróbował zasnąć i już nawet zamknął oczy, gdy przypomniał sobie, że nie jest sam, co znowu go rozbudziło. Odetchnął głęboko i zdobył się na coś, do czego w życiu by się nie przyznał. Obrócił się do Shakera, wtulając się w niego od tyłu. Wątpił, żeby to jakkolwiek pomogło, ale chciał chociaż to wypróbować. O dziwo, zadziałało, jako że film nagle mu się urwał, a on sam odzyskał świadomość dopiero rankiem. 

Shakera już nie było, a Skarra poczuł się głupio, że tamten obudził się z nim wtulonym w siebie. Z powrotem zamknął oczy, gdy usłyszał nadchodzące kroki. 

– Wiem, że udajesz – oznajmił Shaker na wstępie i gdy Skarra popatrzył się na niego, dodał z uśmiechem: – Zawsze tak robiłeś. 

Skarra nie mógł powstrzymać się od przewrócenia oczami. 

– Jak ty mnie znasz – odparł sarkastycznie, choć tak naprawdę sprawiło mu to niemałą przyjemność. 

Shaker podszedł do łóżka i położył się obok niego, opierając głowę o jego ramię. Skarra odruchowo przerzucił mu rękę przez talię, przyciągając do siebie. Rzadko kiedy lubił kontakt fizyczny, jednak w przypadku Shakera wydawało mu się to dziwnie naturalne. 

–  Więc... zamierzasz powiedzieć komuś o nas? – zapytał nagle Shaker, na co Skarra popatrzył na niego jak na głupiego. 

Podniósł się do siadu, a Shaker skopiował jego ruchy. Gdy zrównali się ze sobą, Shaker ponownie oparł się o jego ramię. 

– Niby komu? Nie wiem, czy zauważyłeś, ale nie mam tylu znajomych, co ty –  wyrzucił z siebie Skarra. Nie chciał, by zabrzmiało to opryskliwie, ale najwyraźniej tak właśnie wyszło. 

Shaker zdjął głowę z jego ramienia. 

– To znaczy... nie mam za bardzo komu. Wszyscy z Niepokonanych to są skończone debile, a wątpię, żeby po tylu latach moich rodziców jakkolwiek to zainteresowało. 

Shaker przygryzł wargę. Doskonale pamiętał bolesne rozstanie Skarry z rodzicami, które on sam bardzo mocno przeżył. Nie potrafił sobie wyobrazić, jak musiał się czuć Skarra. Jego rodzice nie tylko nie akceptowali tego, kim był, ale gdy tylko padły te konkretne słowa, nie chcieli go nawet wysłuchać. Zignorowali go, jakby wcale nie istniał i jakby przez siedemnaście lat wcale go nie wychowywali. Skarra spakował się tamtej nocy i już nigdy nie wrócił do rodziców. A oni nigdy nie próbowali naprawić utraconego kontaktu. Do tamtej pory, Shaker nigdy nie widział jak Skarra płacze. Był to pierwszy raz, gdy zdał sobie sprawę, że Skarra może wcale nie być taki twardy, jak mu się przez cały czas wydawało. Zawsze przecież potrafił się każdemu odgryźć, a gdy ktokolwiek mu podskakiwał, wiedział, że nie kończyło się to dla tego kogoś dobrze.

Pod wpływem impulsu położył Skarrze rękę na ramieniu. 

– Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć, prawda?

Skarra popatrzył zdezorientowany na dłoń Shakera na jego ramieniu, a potem przeniósł wzrok  na niego samego. Na chwilę zapadła między nimi cisza, podczas której patrzyli na siebie, nawet się nie poruszając. Shaker ostrożnie zdjął dłoń z ramienia Skarry, ale w połowie drogi Skarra złapał go za nią i przyciągnął do siebie. Musiał to sobie wszystko ułożyć w głowie. W końcu nie był przyzwyczajony do tego, by ludziom na nim zależało. Było to dziwne uczucie... z jednej strony miał ochotę odepchnąć Shakera i zepsuć wszystko, co udało im się zbudować, jednak z drugiej – miał wrażenie, że nareszcie coś zaczyna się układać, a on nie jest sam w tym wszystkim. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 22 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

falling in love is so hard on the knees || shakes x skarraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz