12. [7 lat wcześniej]

945 75 5
                                    

7 lat wcześniej

Riley nie mogła uwierzyć jak bardzo jej przyjaciel się zmienił, nie mogła uwierzyć, że tego wcześniej nie zauważyła. Wystarczyło stanąć obok niego, ale nie z nim. Przyglądać mu się z boku. Zawsze uważała, że jest zabawny, błyskotliwy i inteligentny, ale poza tym wydawał się nieśmiały i przecież taki był? Jak więc było możliwe to, że teraz najzwyczajniej w świecie flirtował z Sophie Moore, najbardziej niedostępną dziewczyną w szkole, która krótko mówiąc nie przyjaźniła się z byle kim. Riley nie myślała, że Declan nie był jej godzien, dla niej był najwspanialszym człowiekiem na świecie, ale nie potrafiła wyobrazić go sobie w takiej sytuacji, w jakiej widziała go teraz. Był uśmiechnięty, zadowolony, tak samo jak wtedy gdy spędzał czas z nią. Ale Riley tam nie było, to ktoś inny stał tam zamiast niej. I chyba to bolało najbardziej.

Sophie zajmowała duże miejsce w życiu Declan’a, było tak przynajmniej z punktu widzenia Riley. Nie widziała problemu w jego przyjaźni z Aaron’em, który okazał się świetnym kumplem, ale wizja dzielenia się Declan’em z Sophie Moore przyprawiała Riley o dreszcze. Nie mówiła o niczym przyjacielowi, bo widziała jak cieszy się z ich nowych przyjaciół. Nie miała nawet odwagi zapytać co jest naprawdę pomiędzy nim, a filigranową, długowłosą blondynką. Wolała nie wiedzieć.

Spadł pierwszy śnieg. Dawno nie było takiej śnieżycy jak tamtego roku. Riley lubiła taką zimę, gdy wszystko było zasypane grubą warstwą śniegu, iskrzącego się w promieniach słońca. Lubiła przyglądać się śnieżycy przez okno, popijając ulubioną herbatę. Zawsze z niecierpliwością oczekiwała Świąt Bożego Narodzenia. Spędzała je zawsze z Collinsami, to już była tradycja, którą kontynuowali odkąd ona i Declan byli mali. Teraz mogła też odpocząć od szkoły, a przede wszystkim od Sophie. Ubierali razem z Declanem i Darrenem choinkę, razem z Tess piekli ciasteczka. Caleb zakładał światełka wokół obydwu domów. Przez chwilę dziewczyna zapominała o rzeczywistości przenosząc się w świat pogodnych i wesołych świąt. Nawet jej mama nie zachowywała się wtedy tak jak na co dzień. Zdarzało się nawet, że się uśmiechała, co od śmierci Jacka było rzadkością. Dla niej święta zawsze były czasem nadziei, w głębi serca wierzyła, że mama już wyleczy się ze swojej niekończącej depresji, że znowu będą normalną rodziną, będzie tak jak dawniej. Niestety wraz z końcem świąt, wszelkie nadzieje pryskały, jak bombka, która spadła z choinki i zamieniła się w tysiące maleńkich kawałeczków.

 Wszystko się kończy, tak jak i skończyły się święta. Śnieg nadal padał intensywnie za oknami. Riley przyglądała się maleńkim płatkom śniegu, gdy cała reszta klasy głośno rozmawiała. Oczekiwali na pana Pierce’a, nauczyciela historii. W końcu drzwi się otworzyły, do sali wkroczył oczekiwany nauczyciel, a uczniowie ucichli.

Riley z irytacją wsłuchiwała się w słowa nauczyciela. Zapowiadał właśnie pracę grupową, projekt, który będą musieli zrobić w wybranych przez niego parach. Nienawidziła tego trybu pracy, ponieważ zawsze była łączona z kimś kto kompletnie nie miał pojęcia na dany temat i wszystko musiała robić sama, albo z kimś kogo po prostu nie lubiła. Nigdy nie zdarzyło się, żeby mogła pracować z Declan’em, jedyną osobą, z którą chciała to robić.

Kiedy Pierce skończył omawiać projekt, wyciągnął słoik z imionami, używał go odkąd rozpoczął pracę z uczniami tej klasy. Losował po dwie karteczki, a sparowane osoby od razu zapisywał na kartce, aby nie doszło do żadnych wymian. Riley starała się ze spokojem czekać, aż usłyszy swoje nazwisko. W głębi serca miała nadzieję, że może tym razem los się do niej uśmiechnie i będzie mogła pracować z najlepszym przyjacielem. Niestety, zaraz po wypowiedzeniu nazwiska „Collins” usłyszała „Moore”. Nie mogła uwierzyć w swojego pecha, dlaczego ona, Sophie Moore, miała pracować z Declan’em a nie ona? Z jej rozmyślań wyrwało ją usłyszane „Dickens”. Nazwisko usłyszane zaraz po tym, dudniło w jej głowie, do końca lekcji, nie mogła się skupić. Pierce wylosował jej bowiem… Alfreda Stone’a.

Od feralnego popołudnia na placu zabaw, na linii Freddie- Riley panowała zaciekła wojna. On zatruwał jej życie docinkami, które doprowadzały ją do skrajnego załamania emocjonalnego, przy okazji obrażając Declan’a. Pomimo że odkąd Riley znalazła więcej przyjaciół i znęcanie się nad nią dobiegło końca, nie mogła wybaczyć Stone’owi tego co robił jej przez te wszystkie lata. Nie widziała już nawet w nim normalnego człowieka, a potwora, prawdziwego potwora. Takie same zdanie na ten temat miał Declan, ale to nie on musiał stworzyć z tym tyranem projekt! On w końcu miał uroczą Sophie i chociaż nie dawał tego po sobie poznać, Riley wiedziała, że w głębi duszy cieszy się jak małe dziecko.

Wracali razem rozmawiając o wszystkim i o niczym, jak to zawsze robili w drodze powrotnej. Przez chwilę wydawało jej się, że jest jak dawniej, jeszcze zanim na plan wkroczyła Sophie. Wciąż miała wrażenie, że przyjaciel zachowuje się przy niej inaczej i nie mogła powiedzieć, że jej się to podobało.

-Dickens!- usłyszała i obróciła się w kierunku nawoływania. W sekundzie zmaterializował się przed nią Freddie.

-Czego?- zapytała.

-Też się cieszę, że cię widzę, ale z przykrością muszę ci przypomnieć, że mamy do zrobienia projekt.

-Przyjdź do mnie jutro po lekcjach- powiedziała szybko Riley i odwróciła się do Declana nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź Stone’a.

-Jesteś pewna, że dasz radę?- zapytał przyjaciel, gdy oddalili się od reszty znajomych.

-Nie takie rzeczy się robiło- zaśmiała się dziewczyna, chociaż wcale nie było jej do śmiechu.

-Może można coś zrobić…

-Declan, przestań.- powiedziała stanowczo Riley- Nie mogę całe życie uciekać przed tym co mi nie pasuję. Z resztą co byś zrobił? Martw się Sophie…- i tym kończąc weszła do swojego domu zostawiając zmieszanego Declan’a samego przed domem.

Następnego dnia, Riley była bardzo zdenerwowana po południową wizytą dawnego prześladowcy. Nie była w stanie przyznać się nawet Declan’owi, że odpychał ją od Freddie’go przede wszystkim strach. To było silniejsze od niej i dlatego nie mogła mu wybaczyć choćby błagał na kolanach pod jej oknem.

Najgorsza jednak nie okazała się sama obecność Freddie’go w domu. W budynku naprzeciwko, Declan umówił się z Sophie, również mieli zacząć swój projekt. Riley nie mogła się skupić, zwłaszcza że, okno nie było zasłonięte i mogła spokojnie obserwować ich rozmowy i wygłupy. Oni nie zwrócili na jej zachowanie najmniejszej uwagi. Zauważył to jednak Freddie.

-Błagam-powiedział w pewnym momencie- Naprawdę jesteś zazdrosna o Collinsa?

Riley zarumieniła się i przygryzła wargę. Została przyłapana na podglądaniu przyjaciela przez Freddie’go. Co jeszcze miało się stać?

-Nie jestem zazdrosna.

-O nie, w ogóle- odpowiedział sarkastycznie Stone.- To dlaczego patrzysz tęsknym wzrokiem na niego i Moore od dziesięciu minut?

-Nie będę zwierzać się tobie.- powiedziała chłodno nie podnosząc na niego wzroku.

-To komu?- zapytał rozsiadając się na łóżku.

Tu miał rację. Nie miała komu się zwierzyć. Zazwyczaj rozmawiała o poważnych sprawach tylko z Declan’em, ale w tej sytuacji nie było mowy o rozmowie z nim. Pattie i Maddie miały mózgi sześciolatek, z pewnością by jej nie pomogły. Darren’a ciągle nie było w domu, z Cyntią nie rozmawiała już nawet o pogodzie. Była jeszcze Jenette, dziewczyna ze starszej klasy, którą Riley poznała po konkursie. Ona miała jednak takie samo zdanie na temat wszystkich chłopaków, więc Riley nie dowiedziałaby się niczego nowego. Aaron z pewnością powiedziałby o wszystkim Declan’owi. Czyżby jedyną osobą, na której mogła w tej chwili polegać, był jej największy wróg?

Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć uprzedził ją Freddie.

- Nie mam ochoty wysłuchiwać twoich opowieści, a chyba rozumiem o co tu chodzi. Mogę ci pomóc, mam pewien pomysł, ale jest dość niekonwencjonalny i nie wiem czy ci się spodoba. Będzie wilk syty i owca cała. Ja też ciebie potrzebuję. Możemy sobie pomóc.

I to był największy błąd jaki popełniła Riley. To on zapoczątkował serię wydarzeń, która w tragicznych skutkach dotknęła ją parę lat później.

Krótkie, wiem, ale może jeszcze dziś dodam jeszcze jedną część :) Piszcie co myślicie!!! ♥ Dziękuję za wszystkie komentarze!

Never let me goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz