Dalia z grymasem zmęczenia zerknęła na swoją matkę. Cóż nie widziała ich niemal od miesiąca, więc logiczne było, że w końcu wpadną w odwiedziny. Szkoda tylko, że nikogo o tym nie poinformowali. Obiecała... dobra może nie obiecała, bo to zbyt wielkie słowo, ale wczoraj, kiedy wracała z Declanem, zgodziła się przyjść do jego szkoły.
Dziewczyna sięgnęła po filiżankę i upiła nieco kawy. Próbowała nie zwracać uwagi na znaczące spojrzenia w jej kierunku, a raczej w kierunku ortezy. Pewnie jadąc tu, spodziewali się, że ich córka już dawno będzie chodzić bez niej.
— Więc... — Zaczął niepewnie Colton. — Jak sobie radzicie?
— Żyjemy. — Dalia i Payton odpowiedziały dokładnie w tej samej chwili co wyrwało z ust jej rodziców zduszony śmiech.
— Dalia, jak idzie twój powrót do zdrowia? — Wtrąciła, Hazel.
— Raczej pełza. — Mruknęła, dziewczyna.
— Dalia...
— Nie będę was oszukiwać, że jest super, pięknie i kolorowo skoro nie jest. — Rudowłosa wzruszyła ramionami.
— Poprosiłam naszego sąsiada, żeby jej pomógł. — Zaczęła Payton najpewniej zauważając na twarzach rodziców szczere zmartwienie. — Kiedyś Dalia chodziła do jego szkoły tańca we wakacje. Pamiętacie? — Hazel i Colton zerknęli na córkę z zaskoczeniem.
— Naprawdę? — Mruknął mężczyzna.
— Tak. Mieszka w domu na końcu ulicy. Zabiera Dalię ze sobą do szkoły, żeby na nowo oswoić ją z tańcem...
— Nie jestem jakąś dzikuską. — Dalia pochwyciła spojrzenie, babci.
— Śmiem wątpić, kochanie. — Payton posłała jej kąśliwy uśmiech. Dziewczyna zmrużyła oczy i prychnęła pod nosem:
— Najwidoczniej dostałam zdecydowanie większy szczep twoich genów niż własnych rodziców. — Na to stwierdzenie w pomieszczeniu rozbrzmiały ciche śmiechy pary.
— Śmiem twierdzić, że jesteście wręcz takie same...
— Nie obrażaj mnie. — Dalia i Payton po raz kolejny odpowiedziały to samo w tym samym momencie. Kobiety wymieniły się podejrzliwymi spojrzeniami, a potem zerknęły na Hazel i Coltona, którzy w niedowierzaniu rozdziawili usta.
— Coś mówiłyście? — Hazel nie zdołała zapanować nad śmiechem. Babcia z wnuczką wywróciły oczami, skrzyżowały dłonie pod biustem i oparły się na krzesłach .
— Babciu... — Syknęła Dalia.
— To ty mnie przedrzeźniasz. — Oburzyła się staruszka.
— Jasne. — Dziewczyna z rozbawieniem pokręciła głową. — Zostajecie do wieczora? — Zmieniła temat, zerkając na rodziców.
— Nie o szesnastej musimy być w domu, więc za dwie godziny jedziemy. — Wytłumaczył Colton co spotkało się z podejrzliwym spojrzeniem, Dalii.
— Czyli zostajecie na obiad. — Payton wstała z miejsca. — Chodź, pomożesz mi przy obiedzie. — Staruszka wymownie spojrzała na swojego syna.
— Dlaczego ja. — Obruszył się.
— A dlaczego ja? — Burknęła Payton. — Chodź mam kilka pytań. — Mruknęła i nie czekając na Coltona, wyszła z pokoju.
Dalia z rozbawieniem obserwowała jak jej ojciec kroczy za Payton ze zrezygnowaniem wymalowanym na twarzy. Potem niechcący natknęła się na badawcze spojrzenie matki. Dalia zmrużyła oczy i mruknęła:
CZYTASZ
Do utraty tchu [18+]
RomanceJuilliard School. Kto w środowisku artystycznym nie słyszał o najlepszej uczelni sztuk pięknych na świecie? Dalia Walker nie była wyjątkiem. Jej największym marzeniem było dostanie się na wydział tańca. Dążyła do tego przez dziesięć lat. Niestety...