Siedziałam przy barze i piłam alkohol, nie miałam jakiegoś nawyku, ale wkurzyłam się na swoją przyjaciółkę że podoba jej się mój były. Nie żebym była zazdrosna ale jak przypomina mi się jak mnie traktował to aż mi się rzygać chce.
Chciałam się zabawić oderwać, nie myśleć o nich. Postanowiłam, że się z kimś poznam, rozglądałam się po barze i mój wzrok przykuł brunet ubrany w elegancki garnitur, okulary i miał on piękne brązowe włosy oraz patrzył w menu. Pomyślałam sobie że może być bardzo dobry w łóżku, zaczęłam do niego podchodzić i przyglądać mu się uważnie, w pewnym momencie obrócił wzrok ku mojej osobie wiedział, że obserwowałam go od dłuższego czasu, widać było, że też na to wyczekiwał.
-Ewa Smith- przywitałam się z nim podając mu rękę oraz zasiadając na krześle barowym obok niego.
-Myślałem że poczekasz jak ja przyjdę. Michael Williams.- Powiedział szatyn podając mi rękę, na co mile się uśmiechnęłam.
-Ja nigdy nie czekam Williamsie- powiedziałam przybliżając się do jego ucha -Uwierz mi Michale wolałbyś być już u ciebie w domu- powiedziałam mu do ucha na co ten wstał gwałtownie pociągnął mnie za rękę.
Wyszliśmy z baru a pod nim stało Lamborghini, czerwone jak krew z dodatkami karbonu. Nie żebym leciała na to ale miło zobaczyć takie cacko na żywo. Wsiadłam na miejsce pasażera oraz zapięłam pasy i usłyszałam ciche prychnięcie ze strony kierowcy.
-Nie wiedziałem że boisz się jeździć Smith. Uwierz nie ma się co bać ze mną, jestem zajebistym rajdowcem Ewo- Powiedział i ruszył z piskiem opon, trochę się teraz przestraszyłam bo nie znałam go kompletnie ale coś mnie do niego przyciągało. Chwile później byliśmy pod jakimś domem, czy można to było nazwać domem? Nie, to była jakaś willa, szłam za szatynem nie wiedząc gdzie idę.
-Nie bój się Ewo, jak poprosisz dopiero zamienię się w demona.- powiedział niskim tonem odwrócony plecami w moją stronę.
Szliśmy ścieżką do drzwi wejściowych do jego domu, gdy otworzył i zapalił światła cały środek był marmurowo biały a podłoga aż lśniła. Nie zdążyłam się przyjrzeć bo szatyn pociągnął mnie na górę chyba do jego sypialni. Oparł mnie o ścianę i zaczął całować, miałam na sobie czerwoną sukienkę na zamek z tyłu, zaczął go powoli odpinać więc ja oderwałam się od jego ust i nie pozostawałam mu dłużna, zaczęłam rozpinać jego koszulę oraz odpinać krawat. Cały jego garnitur był czarny jedynie koszula była biała jak śnieg. Kiedy rozpięłam jego koszule popatrzyłam mu się pierwszy raz w oczy, miał on zielone tęczówki widziałam w nich nutę iskry, miał on również bardzo ładne malinowe usta.
Ściągną już wszystko ze mnie oraz rzucił mną na łóżko, przyglądał mi się dłużą chwile aż zrozumiałam że stara się odwrócić moją uwagę od jego natychmiastowej erekcji. Zaczęłam się śmiać lecz mu nie było do śmiechu.
-Zamknij się Smith, bo zaraz tobie sprawdzimy- powiedział i podszedł do mnie na czworaka po łóżku aż mnie zdominował.
-Jak będziesz dalej gadać Williams, to ja ci jaja urwę.- warknęłam i przyciągnęłam go do pocałunku. On natomiast wolał ocierać się kroczem o moją pochwę.
Pogłębialiśmy bardziej pocałunki, i jeszcze bardziej się na siebie napalaliśmy. Ja byłam już nago on miał na sobie spodnie związane paskiem, zauważyłam że chłopak nie mógł się powstrzymać więc zaczęłam odpinać jego pasek i zsuwając mu spodnie otarłam się o jego krocze. Gdy on nie miał już spodni poprzyjeżdżał chujem po mojej pochwie i wsunął go z impetem a ja jęknęłam z przyjemności na co on zaczął ruszać jeszcze szybciej i jeszcze szybciej.
-Rżnij mnie jak sukę Michaelu! Proszę!- wykrzyczałam przybliżając się do jego ucha.
Ten zaczął mnie całować nachalnie, przygryzał moją wargę i pchał język tam gdzie nie trzeba. Później obrócił mnie na brzuch wypiął mój tyłek i zaczął mnie lizać żeby po chwili wejść we mnie jak nóż w masło. Przycisnął mnie do framugi Łóżka tak że nie mogłam się oderwać, zaczął szybciej poruszać się we mnie trzymając przy tym moje ręce. Jęczałam z przyjemności i z bólu, było mi bardzo przyjemnie w tamtym momencie.
-Michał- zajęczałam a on przestał. Obrócił mną i popatrzył mi w oczy.
-Powtórz to jeszcze raz- powiedział na co się uśmiechnęłam.
-Jak zaczniesz to będzie co drugie słowo- powiedziałam dysząc i patrząc mu w oczy. Ten zaczął gwałtownie ruszać, że czułam przyjemny ból, zaczęłam płakać na co ten zaśmiał się.
Co chwile pojawiało się jego imię albo jęki, obrócił mnie na plecy więc zaczęłam drapać go po plecach trwało to bardzo długo nie umiałam zliczyć ile. On zrobił mi kilka malinek na szyi i zagryzł kilku krotnie moje sutki.
Chwile później poczułam jak wyciąga ze mnie dochodząc a ja razem z nim. Miałam całe klejące cycki oraz brzuch, on siedział przede mną i wsunął swoje palce w pochwę i ruszał nimi tak szybko że musiałam się obrócić na pieska a ten cały czas ruszał. Jęczałam cały czas po to by po chwili opaść na łóżko. Słyszałam jego śmiech gdy widział mnie w tym stanie, obróciłam się i spojrzałam mu w oczy, miął takie duże źrenice, że mogłabym patrzeć na nie jak w otchłań.
Po chwili wziął mnie przez ramie i zaprowadził do swojej łazienki gdzie wspólnie wzięliśmy prysznic. Gdy byliśmy pod prysznicem oparłam się głową o jego klatkę piersiową i bawiłam się jego chujem, ten śmiał się na ten ruch. Obmył mnie całą i sam później obmył siebie, powoli wychodziliśmy i wycieraliśmy się. poszliśmy do jego garderoby, która była ogromna tak samo jak mój pokój. Dał mi swoją koszule i bokserki a sam założył bokserki.
Poszedł zrobić nam kawę a ja rozglądałam się po jego pokojach miał bardzo dużo zdjęć rodzinnych, lub z różnych meczy a nawet ze mną. Nie widziałam żadnego zdjęcia z jakąś dziewczyną czy żoną, zdziwiłam się bo był naprawdę bardzo przystojny.
-Proszę kawa dla ciebie- powiedział i podał mi kubek z napisem mama, siedząc na jego łóżku odstawiłam kubek na szafkę nocną i położyłam się na co ten zrobił tak samo.
-Dziękuje za dziś było wspaniale- powiedziałam gdy wtuliłam się w jego klatkę piersiową, tak aby obejmował mnie całą.
-Ja też Smith, mam nadzieje że to się jeszcze powtórzy.- powiedział i przymknął oczy a ja zrobiłam tak samo.
Miałam nadzieje że to się powtórzy, był to nieziemski wieczór. Wpakuje mu się jeszcze do łóżka, choćbym miała zapłacić za to grzechem.