Nie wiem ile czasu spędzam na kapanie. Nie jestem w stanie zerknąć na zegar. Boję się czasu. Upływa tak szybko. Chciałbym go cofnąć. Choć jeszcze raz zobaczyć Sabę. Tak żywą i szczęśliwą jak nigdy dotąd. Niestety to tylko marzenie. Jedynie durny plan. Kolejny, który się nie ziści. Przyszedł tylko dlatego, że w ciemności nie potrafię myśleć o niczym innym, niż Saba. Mój piesek, który co noc właził mi na łóżko. Nigdy nie udawało mi się jej wygnać. Była tak uparta. Teraz jej nie ma i nie wiem czy kiedykolwiek wróci. Rodzice raczej też nie. To nie możliwe. Przynajmniej matka, by już wróciła z pracy. Zawsze wracała wcześniej. Ojciec nigdy nie był przewidywalny. Rzadko kiedy mogłem się go spodziewać o konkretnej porze. Dlatego też teorie o ich powrocie mogę uznać za kolejny poroniony pomysł i wrócić do punktu wyjścia. Niestety na pusty żołądek nie potrafię myśleć. W związku z tym ruszam do kuchni, gdzie zjadam kilka sucharów i popijam je wodą z kranu. Choć mój organizm domaga się więcej, nie potrafię w siebie wepchnąć. Nie tylko przez złe samopoczucie. Nie potrafię się wyluzować. Czuje, że coś jest nie tak. Dlatego też postanawiam zaszyć się w pokoju. Być może tam poczuje się trochę lepiej. Bezpieczniej.
Wychodzę na korytarz i ruszam w stronę schodów. Wchodzę po nich powoli. Nie mam siły. Chcę się tylko położyć. Nic więcej. Nie wiem nawet kiedy docieram na sam szczyt. Ruszam się jak w transie. Idę nie zważając na nic. Mało brakuje, abym doszedł do pokoju, gdy do mego nosa dochodzi zapach. Obcy. Nie kojarzę go. Nigdy go tu nie było. To może oznaczać jedno. W domu ktoś jest. Prócz mnie.
Wycofuje się powoli do tyłu. Ostrożnie przy tym stawiam kroki, jednocześnie zezując na różne strony. Nie chcę, aby intruz mnie zaskoczył. Być może wie o mojej obecności, lecz nie oznacza to, że nie powinienem być ostrożny. Dlatego też takim sposobem dochodzę do łazienki. Chwilę stoję przed jej drzwiami. Nabieram oddechy. Dopiero, gdy poczuje, że moje płuca są usatysfakcjonowane, wchodzę do środka. Robię to nagle i niespodziewanie. Nie oznacza to, że otwieram drzwi sporym kopniakiem. Po prostu szybko naciskam klamkę i wchodzę do pomieszczenia. Niestety to na nic. Nikogo prócz mojego bladego odbicia tutaj nie ma. Lekko zdezorientowany wycofuję się. Zanim zrobię kolejny krok, stoję na korytarzu i namyślam się. Gdzie mógł schować się intruz? Skoro go nie ma w łazience, to musi być w gabinecie. Dlatego też szybko podbiegam, aby to sprawdzić. Niestety jedyne co mogę zrobić, to nacisnąć klamkę i odpuścić. Drzwi, ani drgną. Zły siadam na podłogę opierając się plecami o ścianę. Wplątuje palce we włosy i zaczynam się zastanawiać. Co robić? Jaki powinien być mój kolejny krok? Czuje mętlik w głowie. Nie wiem co się dzieje. Brakuje mi pomysłów. Czuje pustkę. Mój nos odbiera obcy zapach. Intruz, gdzieś musiał się ukryć. Tylko gdzie? Zamykam oczy. Zagłębiam się w mroku. To w nim należy szukać podpowiedzi. Gdzieś w nim ukryta jest iskierka, którą wystarczy złapać i dopilnować, aby nie zgasła. Ona tam gdzieś jest. Musi. Po głębszym przeszukaniu nie znajduje jej, lecz dochodzi do mnie jeden fakt. Szybko otwieram oczy. Wstaje z podłogi i puszczam się biegiem do pokoju. To właśnie tam poczułem ten zapach. Intruz tam musi być. Nie ma innego wyjścia. Na dole go nie spotkałem. Do wyjaśnienia zagadki zostaje mi kilka kroków. Pokonuje je szybko. Bez zbędnego zastanowienia wpadam do środka. Tam na pierwszy rzut oka nic ciekawego się nie dzieje. Dlatego też zakładam pod łóżko. Pusto. Odsuwam zasłonę. Jedynie zamurowane okno. Przecieram czoło. Kompletnie nic nie rozumiem. Nie wiem co się dzieje. Gdzie on jest? Czuje jego zapach. Jego kryjówka gdzieś tutaj musi być. Po prostu jej nie dostrzegam. Umyka mi. Jak promyk w ciemności. Upadam na kolana. Zginam w pół. Przykładam głowę do podłogi. Wciągam czołem chłód. Przyzwyczajam skórę. Zamykam oczy. Podnoszę głowę. Biorę oddech. Robię szybki ruch. Dopiero po kilku sekundach czuję ból. Podnoszę głowę. Oblizuję usta. Z powrotem kieruję czoło na podłogę. Robię to jeszcze kilka razy. Za każdym razem mocniej. Gwałtowniej. Napawam się bólem. Staram się odnaleźć w nim sens. Przestaje dopiero, gdy poczuje wilgoć na czole, która powoli spływa do oczu. Kapie po nosie i ląduje na ubraniu i ustach. Oblizuje ją. Napawam się metalicznym smakiem. Ucieram rękoma policzki. Otwieram oczy. Wstaję i ruszam. Już wiem, gdzie nie zajrzałem. Podczas spaceru czuję odrętwiały ból. Na szczęście jest nie szkodliwy i bez problemu mogę wyjść z pokoju. Powoli zbliżam się do celu. Ciężko dyszę.
Zatrzymuje się przed drzwiami sypialni rodziców. Chwilę stoję zbierając energię. Kilka głębszych wdechów i jestem już gotowy.
Naciskam klamkę. Ku mojemu zdziwieniu puszcza bez problemów. Wchodzę do pomieszczenia, nie wiedząc co na mnie czeka. Tak samo jak intruza.
Czy jesteśmy gotowi obydwaj na spotkanie?
CZYTASZ
Kim jestem?
Детектив / ТриллерOn przesiaduje całymi dniami w domu. Musi zachowywać ciszę. Nie wolno mu wychodzić na zewnątrz. Jego jedynym towarzyszem jest pies, Saba. Z każdym dniem bohater popada w głębszą paranoje. Zaczyna podejrzewać rodziców o różne rzeczy. Jego stan pogars...