Stoję w progu lekko zdezorientowany. Nie dlatego, że w środku nikogo nie ma. Jest. Tylko nie tego się spodziewałem. Postać zamiast mnie atakować, czy próbując mnie wystraszyć, po prostu leży zwinięta w kłębek. Nie wiem co o tym myśleć. Czy to jakiś podstęp? Może się po prostu boi? Tylko czego? Chyba nie mnie? Muszę to sprawdzić.
Podchodzę bliżej. Kucam przy osobie. Delikatnie muskam palcami jej ramie. Czuje jak drży. Boi się.
-Co się stało?-pytam.
Nie odpowiada. Jeszcze mocniej się zamyka w cielesnym kłębku. Ramiona mu drżą.
-Nie musisz się mnie bać-tłumacze.
Żadnej reakcji. Kompletna pustka. Nie zostaje mi nic innego jak wstać i cofnąć się o kilka kroków.
-Kim jesteś?-pytam, gdy znajdę się w pewnej odległości.
Podnosi głowę. Zerka na mnie młodą twarzą. Otwiera usta. Choć nimi rusza nie wydobywają się z nich żadne dźwięki. Tym razem ja zaczynam drżeć.
-Co tutaj robisz?-dodaje pytanie.
Tylko się uśmiecha i wstaje. Zaczynam się powoli niepokoić. Nie wiem co się dzieje. Choć mogę stwierdzić, że nic dobrego.
-Jak tu wszedłeś?-wydobywam z siebie słowa.
Chłopak podchodzi bliżej mnie. Cały czas towarzyszy mu uśmiech. W jego oczach również dostrzegam euforię. Co go tak uszczęśliwia? Lęk malujący się na mojej twarzy?
-Czego chcesz?-pytam.
Podchodzi do mnie bez słowa. Chwilę stoi wpatrując się we mnie, aby po chwili pchnąć mnie na ścianę. Plecy z plaśnięciem dotykają ściany. Zaś intruz wybiega z sypialni. Szybko się okrzesuje i ruszam w pościg za nim. Jest już na schodach, gdy ja dopiero jestem na progu pomieszczenia.
-Stój-nakazuje.
Nawet nie raczy się odwrócić. Tylko galopem rusza w dół po stopniach. Muszę go dogonić. Nie wiem tylko jak. Choć biegnę ile sił w płucach nie jestem w stanie go dorwać. Nie wiem co robić. On nie może uciec. Nie mogę mu dać zniknąć bez słowa. Jest jedyną osobą, którą widzę od dawna. W pościgu przeszkadza mi również spływająca krew. Co chwila muszę ją ocierać, co utrudnia mi przeskakiwanie co drugiego stopnia. Choć zdaję sobie sprawę, że intruz już dawno jest na dole, to łudzę się iż drzwi będą otwarte. Być może zlękniony zapomniał ich zamknąć. Przynajmniej ich nie słyszałem. To musi o czymś świadczyć.
W końcu docieram na dół, gdzie zwalniam i uspokajam oddech. Już wiem, że mi nie ucieknie. Dlatego też podążając po korytarzu nie spieszę się. Stawiam stopy delikatnie. Ostrożnie. Wytężam też inne zmysły. Pomagają mi, a w szczególności słuch . Dzięki niemu słyszę głuchy odgłos w salonie. Wchodzę do niego ostrożnie. Zanim na dobre przyjrzę się temu co się dzieje, zostaję znokautowany. Ściślej mówiąc, obrywam potężny cios poniżej kolan. Sprawia to, że padam na podłogę jak bezwładna kukła.
CZYTASZ
Kim jestem?
Misteri / ThrillerOn przesiaduje całymi dniami w domu. Musi zachowywać ciszę. Nie wolno mu wychodzić na zewnątrz. Jego jedynym towarzyszem jest pies, Saba. Z każdym dniem bohater popada w głębszą paranoje. Zaczyna podejrzewać rodziców o różne rzeczy. Jego stan pogars...