Rozdział 36. Mam plan!

8 1 0
                                    

Wzgórze Piorunów wprawia w zachwyt bohaterów, którzy oczarowani wpatrują się w Dom Plemienny, siedzibę lorda. Otoczony jest on ceglanym murem, obrośniętym wszelaką roślinnością. Wokół niego rośnie gęsty, wiecznie zielony las, który ma za zadanie utrudnić dostęp do domu lorda. Na szczycie murów stoją strażnicy, bacznie obserwujący teren wokół niego. Jest ich bardzo dużo jak na standardy kraju, który nie ma aż tak wielkiego udziału w polityce kontynentalnej, przynajmniej w tych czasach.

- I co teraz? – pyta Asim.

- Za pomocą mojej Ścieżki zabiorę Ninera i Kilana na mury, a ci pozbędą się strażników.

- Dlaczego ja? – odzywa się zmartwiony krwiodziej.

- Bo chciałbym w końcu zobaczyć na co cię stać. – odpiera tonem nieznoszącym sprzeciwu Avasail.

- Nie umiem walczyć.

- Nie wierzę ci. – stwierdza, patrząc prosto w jego oczy.

Kilan kurczy się w sobie, a następnie zaciska palce w pięści.

- Co dalej? – dopytuje zniecierpliwiony szermierz.

- Po wyeliminowaniu strażników reszta z nas również dostanie się na mury i zaczniemy skradać się w stronę siedziby lorda. Tam spróbujemy dostać się do jego osoby i zmusimy go do wysłuchania nas.

- Mam nadzieję, że wiesz co robisz. Bo jeśli nie, to lord będzie miał niezłe widowisko, gdy będę powoli pozbawiał ciebie życia. – warczy Niner.

Niebieskowłosy rzuca mu chłodne spojrzenie.

- Jeśli uda ci się przezwyciężyć moc samych moich luihen to jak najbardziej będzie to widowisko jakiego jego oczy jeszcze nie widziały.

Czarny Demon krzywi się, ale nie odzywa się już więcej, doskonale zdając sobie sprawę, że jego akurat tak łatwo nie wyeliminuje z tego świata. Nawet jeśli pragnie tego najbardziej ze wszystkich możliwych rzeczy.

Ostrożnie zbliżają się do murów, a Nertis cały czas ma włączoną swoją zdolność sensoryczną, dzięki której jest w stanie wyczuć nawet najmniejsze zmiany w gęstości luihen w powietrzu. Na ich szczęście, nikt nie patroluje tej części lasu, w której się znajdują.

- Dobra, teraz skupcie się. – zwraca się do zabójcy i krwiodzieja. – Trzy, dwa, jeden...

Pstryka palcami, a lekki wiatr unosi ich prosto na sam szczyt murów. Od razu słychać podniesione głosy, które bardzo szybko przeradzają się w pełne cierpienia wrzaski. Tamalie zakrywa uszy, a w oczach stają jej łzy, nie mogąc znieść tych dźwięków, których nikt nie powinien wydawać z błahych powodów jakimi oni się kierują. Asim kładzie jej dłoń na ramieniu. Po kilku minutach następuje głucha cisza.

- Dobra, nasza kolej. Panienko, otrząśnij się i chodź.

Znów pstryka palcami. Bohaterowie wzbijają się w powietrze. Asim spogląda na Nertisa, a jego wzrok nagle się wyostrza, by potem być w stanie przez dosłownie chwilę przejrzeć ciało chłopaka na wskroś. Choć krótka to była chwila, jest niemalże pewien jak całe jego ciało było wypełnione złoto-białymi malutkimi kuleczkami, które przepływały przez jego ciało w spokojnym tempie, a ich największe zagęszczenie było w koniuszkach palców Avasaila.

Mruga kilka razy oczami, a wzrok wraca mu z powrotem do normalności. Stoi przez moment wpatrzony w towarzysza z niedowierzaniem, nie mogąc pojąć co się właśnie wydarzyło. Wyciąga ku niemu dłoń, a Nertis w końcu zauważa jego gapienie się. Widząc wyciągniętą dłoń, chwyta go za nadgarstek i przyciąga do siebie.

- Ej! Ocknij się! – syczy.

Asim wzdryga się i chaotycznie rozgląda wokół. Zauważa pełno trupów, leżących w kałuży krwi, nad którą pochyla się Kilan, wpatrujący się w nią tępym wzrokiem. Zanurza w niej swoje palce. Już ma jej smakować, gdy nagle Niner chwyta go za kołnierz koszuli i prostuje gwałtownie.

Zapomniane WspomnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz