-Przyjmij tą obrączkę jako znak mojej miłości i wierności-powiedział jako drugi Knuckles, puszczając przebiegły uśmiech "ukochanemu", ten odwzajemnił go, znając idealnie plan swojego nowo nabytego małżonka.
Szkoda tylko, że nawet Erwin nie znał zamiarów losu na ich życie. Zadecydował on inaczej niż oboje by chcieli. Postanowił porwać ich serca i scalić w jedność, by zatrzymać obu na zawsze przy swoich bokach. Związał ich liną wzajemnego uczucia, którego obaj nie potrafili prędko zaakceptować. Unikali się tygodniami, próbując przywiązać do pala wspólne serce, będąc jednocześnie kilkadziesiąt kilometrów od siebie. Chcieli być z daleka od małżonka, jednak coś kazało im się obejrzeć za siebie, szukając tam ukochanego, by ujrzeć choć na chwilę drugą połowę.
Chcieli być razem, by ich serce nie cierpiało, by małżeństwo stało się tym, czym powinno być.
Jednak mimo rozkazów po ślubie nie patrzyli w swoją stronę, mimo tego ich myśli rozbrzmiewały głosem ukochanego, a ten doprowadzał ich do szału. Wypowiadane przez nich słowa również były torturą, mówiły im jak cudowny jest drugi, jak przystojny jest i jak do cholery jasnej powalał go na nogi.
Jednak sami nie byli w stanie przekonać się czy owe słowa są prawdziwe.
Wszystko zmienił jeden dzień. Erwin pod presją najbliższego brata wystosował pismo rozwodowe, wylewając nad nim litry łez, które mogłyby zapełnić nie jeden zbiornik oceaniczny.
Dzień na który umówieni byli w urzędzie był dniem ich miesięcznicy, wypadającej za równy tydzień od złożenia dokumentów. Przez te 7 dni Erwin nie opuścił domu nawet na chwilę. Nie był gotów zobaczyć męża, który po równym miesiącu przestanie nim być. Owy czas był jednym z najcudowniejszych i najgorszych-w końcu miał kochanego męża, ale oddalonego o ewidentnie za duży dystans.
Jeden raz, jeden cholernie jebany raz, gdy tydzień dobiegał końca odwiedził go Carbonara. Knuckles miał ochotę rzucić się na niego, lecz jego rozpacz była za duża co sprawiło że nie był w stanie. Nie mógł także pokazać, że zakochał się bez pamięci.
Nicollo wszedł do mieszkania brata, ujrzał go w sypialni, trzymającego złotą obrączkę, z jego oczu ciekły niekiedy łzy, które od razu ścierał. Carbonara pochłonięty emocjami szybko podszedł do "brata", po czym wyrwał z jego dłoni pierścionek, wyrzucając go przez okno. W tamtej chwili wykrzyczał wiele wulgarnych słów, komentując dosadnie poczynania Erwina, ten także nie wytrzymał, a wybuch drugiego dał mu ogromną ilość siły, dzięki czemu wstał, popchnął mocno kierowcę na szafę i obdarował go wszystkim co leżało mu na sercu, nie szczędził już sobie ukrywania emocji, liczyło się, by Carbonara dowiedział się jak okropnym był bratem. Po wszystkim Nicollo wyszedł, trzaskając drzwiami.
Słowa, które usłyszał były z jednej strony do przewidzenia, jednak mimo wszystko dało do myślenia Nicollo. To wtedy zrozumiał on jaki wielki zrobił błąd, wjechał autem na parking, oparł się na kierownicy i dał sobie chwilę na przemyślenia. Po niedługiej chwili wyciągnął telefon.
-Przyjedź na GPS to pilne.-powiedział, po czym rozłączył się, wysłał szybko swoją lokalizację do rozmówcy. Gdy zrobił co chciał rzucił urządzenie na siedzenia pasażera, a następnie oparł się całkowicie o oparcie.
Był okropnie zły, ale nie na miłość, jaką darzyli się małżonkowie, a na siebie. Był tak głupi, nie widząc co się dzieje u tej dwójki. Dokładnie pamiętał wzrok wszystkich ludzi na parkingu, kiedy przez nieszczelne blachy samochodu przedostało się głośne "KURWA".
Jakiś czas później drzwi auta gwałtownie się otworzyły a o jego dach oparł się ręką postawny mężczyzna.
-Jesteś poszukiwany, od razu po rozmowie cię skuje.-rzekł na wstępie stanowczym głosem, pełnym pogardy do rozmówcy.-Mam nadzieję, że to coś ważnego.