Drzwi windy otworzyły się z hukiem, a do niej wpadł mężczyzna, krew sączyła się po jego bladym ciele. Strzępki materiału zniszczonego garnituru i koszuli były przylepione do poranionej skóry, powodując duży dyskomfort w poruszaniu się. Mężczyzna próbował zjechać windą na pierwsze piętro, błądząc ślepo po klawiszach z numerami, brudząc je krwią z poranionych rąk.
- Szy...Szybko.. - stękał, klikając w końcu odpowiedni guzik. Drzwi zaczęły się zamykać, a mężczyzna odetchnął.
W pewnej chwili zrozumiał, że winda nie rusza. W ataku furii począł kopać w ścianę windy, by ruszyła — nadaremno.
Nagle usłyszał dźwięk tłuczonego szkła i w tym samym momencie jego głowę złapała ręka, przeciągając go przez zbitą szybę drzwi windy, powodując sporo zadrapań na twarzy mężczyzny. Mężczyzna upadł, a przed nim pojawiła się postać chłopaka w kominiarce, o budowie mięśniaka, ubrana w czarną ciasną koszulkę, która uwydatniała mięśnie, białe luźnie spodnie, trzymająca broń pokroju połączenia kija bejsbolowego z drutem kolczastym i częściami piły. Uśmiechał się, patrząc w dół na mężczyznę, który wydawał się już mdleć przez ilość straconej krwi.
- Wiesz czego chce. - rzekł chłopak, trącając bronią w ciało mężczyzny. Drut kolczasty, oraz części piły wbijały się coraz głębiej. Krzyki i błagania wypełniły hale nowo budowanej fabryki, jednak nie było nikogo kto, wykazałby chęć ocalenia mężczyzny.
- Czego chcesz..? - Z kącików jego ust wylewała się masa krwi, a on sam nie mógł wiele mówić. Krew i łzy zaczęły mieszać się w jednolitą mieszankę żalu i masakry.
Chłopak przyjrzał się uważniej poszarpanemu garniturowi mężczyzny, tak jakby czegoś szukał.
- Gdzie on to ma do cholery? - pomyślał, przeszukując każdą kieszeń w ubraniu, nie zwracając uwagi na jęki i skomlenia mężczyzny, które z każdym poruszeniem jego ciałem były coraz głośniejsze i uciążliwe.
- Daj se siana, na pewno nie trzymałby go w garniturze. Zapytaj gdzie ma biuro, na pewno tam się znajdzie. - Przed chłopakiem pojawiła się brunetka, z dość długimi w fartuchu lekarskim.
Chłopak zacisnął wargi powstrzymując się od prychnięcia. - Ej, jak taka jesteś mądra to, może mogłabyś już przeszukać biuro, a nie nas spowalniać?
- Mogłabym, jednak wole to zrobić z tobą. - powiedziała, przechodząc naprzeciw chłopakowi.
- Jesteś w chuj upierdliwa, zresztą nie ważne. - spławił ją i powrócił wzrokiem do mężczyzny. - Gdzie jest klucz kurwa? - Był bardzo zły, zła energia wylewała się z niego wiadrami.
- Uh.. Biuro, 221, 2 piętro, 3 szuflada. - Przerażony mężczyzna nie mogł już więcej z siebie wypowiedzieć, po wydaniu sekretnego miejsca klucza, zaczął szlochać.
- Oh, kurwa nie becz mi tu, bo twoje zwłoki będą leżeć w ciemnym wsypie na pranie, chyba że wolisz wsyp na śmieci. - stwierdził, ocierając łzy mężczyzny. - Wszystko już dobrze, tak? Dzięki twojej pomocy mamy klucz. Jesteś cudowny.
- Fuj. - skomentowała kobieta. - Skoro wiemy gdzie jest nasza zguba, to co zrobimy z nim? - dziewczyna nie kryła obrzydzenia w mężczyźnie.
- Mam pomysł. - Wyszczerzył się i kilka chwil później znaleźli się koło wsypów.
Sam mężczyzna, mrużył tylko oczami, nie odpowiadał na pytania dwójki, był jak pusta kukła.
- Na kamień wsyp na śmieci, a na papier wsyp na pranie. Pasuje?
- Biorę kamień, szykuj dupę na przegraną. - powiedziała kobieta pewna swojej wygranej.
- Żebyś się nie zdziwiła. - zaśmiał się.
*Chwilę później*
- CHCE REWANŻU! - krzyknął.
- Możesz sobie pomarzyć, nie ma mowy. - powiedziała dziewczyna, puszczając mu oczko.
- Ok. Wrzucasz go sama. - powiedział, kierując się do biura. - Uważaj, żebyś się nie pobrudziła, chłop strasznie się lepi, to chyba od wymiocin i krwi. - uśmiechnął się złowrogo.
- Kutas. - zamamrotała. - Możesz już ściągnąć ta kominiarkę, Gojo. - Zawołała w stronę przyjaciela. W tym samym czasie udało jej się wyrzucić ciało ledwie przytomnego mężczyzny do wsypu na śmieci.
- Och, a no tak, dzięki Shoko... to znaczy szefowo. - odpowiedział nerwowo, zatrzymując się, by poczekać na Shoko.
- Witaj w drużynie, Gojo Satoru. - powiedziała, wychodząc razem z nim z hali, kierując się do biura.
CZYTASZ
How The Gods Kill [satosugu]
FanfictionGetou Suguru, jeden z najlepszych płatnych zabójców w Tokyo zostaje przydzielony do jednostki razem z nowym współpracownikiem. Getou nie wiedział jeszcze, że spotkanie Gojo, zmieni jego życie w diametralny sposób.