Rozdział 37. Wyróżnienie, na które musisz zasłużyć.

6 0 0
                                    

Znajdując się w śmierdzącej zgnilizną i mysimi odchodami niewielkiej celi, Asim niecierpliwie kręci się w kółko. Niner siedzi pod ścianą i tylko kajdany oraz brak broni powstrzymują go przed zrobieniem tutaj krwawej masakry. Nertis jest cały czerwony ze złości i wygląda jakby za chwilę miał wybuchnąć. Wpatruje się cały czas w szermierza. Kilan i Tamalie w milczeniu siedzą obok siebie. Kapłanka w myślach powtarza wszelkie znane jej modlitwy do boga Ohira, prosząc go o wolność.

- Kurwa! Cholerny lord! Jak on może mnie pojmać?! Nie należę do Asuaratii. – mówi Asim przez zaciśnięte zęby.

- Nie należysz nigdzie, a to oznacza, że mogą cię wtrącić do więzienia wszędzie. Na tym to polega. Na pewno nie na pyskowaniu lordowi. – warczy Nertis.

- Przynajmniej od razu do konkretów przeszedłem. Nie to co ty, płaszczyłeś się jakbyś się go bał. Podobno jesteś jednym z najpotężniejszych ludzi na świecie, ale ja twojej potęgi wcale wtedy nie widziałem. – odparowuje chłopak.

Nertis podnosi się gwałtownie z ziemi. W jego stalowych oczach błyska złość.

- Gdybyś siedział cicho to miałbyś wszystko załatwione. Może jestem najpotężniejszym kroczącym wiatru, ale mam coś jeszcze. Mózg, który w przeciwieństwie do ciebie wiem, jak używać. Potrafię rozmawiać z królami, mam doświadczenie w dyplomacji, ty gówno wiesz o świecie, ale i tak rzucasz się na wszystko i wszystkich utrudniając innym funkcjonowanie! – wydziera się.

- Nie musisz się mnie słuchać. Nikt ci nie kazał za mną łazić. Za kogo ty się w ogóle uważasz?! – woła wściekły Asim.

- Bez mojej pomocy już dawno byłbyś martwy. Powinieneś być wdzięczny, że w ogóle postanowiłem z tobą pozostać, pomimo twojej głupoty.

- Sam chciałeś, abym ciebie chronił przed syfem, którego sam sobie narobiłeś. I kto tu niby jest głupi? Nie zapędzaj się lepiej w swoich żałosnych ocenach.

- Jestem z wielkiego rodu i zawsze mam rację! Podrzędny margines nie będzie podważał moich słów, zrozumiano?! – wykrzykuje rozzłoszczony Nertis.

W celi następuje głęboka cisza, gdyż jego słowa wprawiły w osłupienie dosłownie wszystkich, Asima włącznie. Przerywa ją dopiero złośliwy i nieco przerażający chichot Ninera.

- W końcu pokazała się ta szlachecka próżność wielkich rodów.

Spogląda on z nienawiścią prosto w oczy Nertisa, który ściąga brwi, nie będąc zadowolonym z tych słów. Asim również spogląda na chłopaka.

- Od dawna nie należysz do wielkiego rodu, więc się zamknij. – mówi cicho, zaciskając dłonie w pięści.

Tamalie podnosi się z ziemi i niepewnie staje między młodzieńcami. Wyciąga ręce w ich stronę.

- Proszę, nie kłóćcie się. – szepcze.

- Dokładnie, panienka Akaseto ma rację. To nie ma sensu. – odzywa się w końcu krwiodziej, również wstając.

Słysząc jego głos, Nertis odwraca się w jego stronę gwałtownie.

- Nie rozkazuj mi. – syczy.

- A ty skończ się go w końcu czepiać. – wtrąca się Asim, piorunując go wzrokiem.

Nertis prycha.

- Widok krwiodzieja, będącego na łasce jakiegoś marginesu niezwykle cieszy moje oczy, ale nie mogę znieść, że ma do tego czelność wydawać mi jakiekolwiek polecenia, jakby cały świat był jego pieprzoną własnością.

- To nieprawda. – odpiera Kilan, będąc powoli już poirytowanym jego słowami.

Niebieskowłosy wybucha śmiechem.

Zapomniane WspomnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz