Z samego rana kiedy szatyn się obudził z książką na buzi zaczął znów klnąć na swoje problemy ze snem bo przez nie znów będzie zasypiać na uczelni na wykładzie i to nie tyle co z nudów. Westchnął cicho powoli wstając aby pójść najpierw prosto do łazienki załatwaijąc potrzeby i później wskoczył pod zimny prysznic aby rozbudzić zaspane mięśnie wzdychając ciężko czując, że ten dzień będzie dosyć ciężki.Każdy dzień zdawał się być zupełnie monotonny, taki...taki sam nie różniący się zupełnie niczym.
Plan zawsze wyglądał tak: wstaje rano idzie na uczelnie, a po tem wraca odpoczywa trochę i znów wychodzi z domu jednak do pracy. Pracował na jakimś mniejszym magazynie nosząc pudła bądź ustawaiąc towar aby go wyjeli do sklepu, bo samemu na sklep nie wychodził nie lubiąc ludzi. Nie nawidził ich ze względu jacy byli. Egoiści, Narcyze i dręczyciele..Nie rozumiał po co to wzzytsko w ogóle..Wiedział, że mogą być tacy nie bez przyczyny ale nikt nigdy mu nie powiedział czy ta przyczyna jest czy też nie no i co nią jest.Z jego ust po raz kolejny tego ranka wydobyło się ciche westchnięcie pod czas wychodzenia z pod prysznica.
Ubrał na siebie beżowe spodnie, niby nudne ale wygodne I praktyczne, do tego założył białą koszule na długi rękaw podwijając je spokojnie i czarne wygodne buty. Wziął swoją torbę na ramię i powolnym krokiem wyszedł z mieszkania kierując się w stronę niedalkiego uniwerku w Yokohamie.Nie wyglądało na to aby studiował medycynę prawda? Ciemne odznaczające się sińce pod oczami od dużej ilości nie przespanych godzin, bandaże na rękach i lekkie wychudzenie tym bardziej o tym nie świadczyły, a jendak pozory mylą. Dazai Osamu był studentem medycyny na profilu chirurgii i alergologii w połowie piątego roku.
Dlaczego był na tym kierunku? Bo jego przyszywany ojciec na nim był i stwierdził, że skoro nawet nie wie co chce robić w życiu to będzie pracował jak on.Był pewien chłopak, który się podobał szatynowi od podstawóki...Miał na imię Oda Sakunosuke i był jego przyjacielem.. W czwartej klasie podstawówki..poznali sie kiedy to Oda obronił go przed jakimiś starszakami chyba z klasy siódmej. Od tamtego czasu jakoś tak wyszło, że się zaprzyjaźnili. Często przez nie uwagę Osamu niebieskooki był odrobine zirytowany jego niezdarnością. Łazili ze sobą na przerwach na szkolne podwórko bądź siedzili pod salami. Po za szkołą czesto umawiali sie na to aby przyjść do drugiego pograć na konsoli bądź sie razem pouczyć. Co weekend zawsze u siebie nocowali, a jednym tygodniu u czerwonowłosego zaś w drugim u Dazaia, przez co bywało głośno co przyprawiało o ból głowy ich matki, które również sie zaprzyjaźniły ze sobą uzyskując miano ,,cioci". Obie kobiety były ze sobą na wyraz blisko co czasem bywało dziwnie niezrozumiałe da jeszcze małych chłopców jednak z czasem zrozumieli, że są sobie jak siostry co było w jakimś większym stopniu urocze.
Kiedy Osamu i Oda dorośli okazało sie nawet, że obaj chcą iść na ten sam kierunek studiów co okazało sie odrobine zabawne patrząc na to jakie różne mieli oboje poglądy, a mimo to się doskonale dogadywali. Poszli nawet na tę samą uczelnię i trafili razem do jednego profesora...później jakoś w początku drugiego roku oboje coś poczuli względem siebie jednak Dazai nawet nie myślał aby wyznać to swojemu przyjacielowi nie chcąc niszczyć ich relacji bojąc się że zupełnie to ją zepsuje... Z kolei Oda chciał mu wyznać, a finalnie tego nie zrobił ponieważ nie zdążył..
Jakoś w połowie drugiej klasy Sakunosuke miał wypadek..którego nie przeżył..to był wypadek samochodowy.Dazai tamtego dnia czekał grzcznie, jak zwykle, przed uniwerkiem czekając na przyjaciela wypatrując go już z daleka nie mogąc się doczekać, aż zobaczy ukochanego. Patrzył na pasy i widząc go podskoczył nawet delikatnie z radości, a w tedy stało się to..Rozpędzone auto uderzyło jedynego przrchodnia na psach z dużym impetem powodując, że ofiara odleciała ponad sześć metrów dalej.
Brązowooki patrzył szeroko uchylonymi oczami na tą scenerie nie mogący nawet nic zrobić. Wiedział że już było za późno jednak zaraz znalazł się tam płacząc próbując obudzić chłopaka..jednak na późno i to właśnie w tedy coś w nim pękło. Utracił swoje jedyne szczęcie..Mimo iż był teraz w połowie piąego roku z sześciu wciąż miał to w pamięci.Nim się obejrzał dotarł do swojej ulubionej kawiarni do, której zwykł chodzić przed wykładami raz na jakiś czas. Często wtedy powtarzał sobie materiał na zajęcia przy ulubionej kawie karmelowej przy okazji obserwując ludzi ze znudzeniem siedząc w swoim kąciku obok okna. To było jego stałe miejce.
Tym czasem Rosjanin od wczorajszego spotkania chłopaka nie ruszył nikogo palcem bo zwyczajnie już nie miał na to ochoty. Był zdziwony tym iż owy chłopak wzbudził jego zainterowanie i emocje, które od nie pamiętnego czasu przepadły niczym kamień w wodę.
Dlaczego ten chłopak? Dlaczego teraz? Czemu w ogóle to się stało?
Cholera.. nie miał pojęcia co się z nim działo ale nie koniecznie mu się do podobało. Jeśli to wpłynie na Fyodora możliwe, że coś się stanie, a on wpadnie..WIĘC DLACZEGO DO CHOLERY ON IDZIE ZA TYM CHŁOPAKIEM TERAZ?!
Od rana obaerował bacznie jego mieszkanie przeczuwając, że ten będzie wychodził na wykład jakiś. Kiedy szatyn wyszedł z mieszkania brunet zwinnie, niezauważalnie popełznął za nim niczym jakiś szczur. W drodze rozgryzał czego studentem może on być bo na pewno nie medycyny co też okazało się omylnym stwierdzeniem.Szedł za nim aż dotrali do znanej również i Dostojewskiemu kawiarni bo w końcu zdarzało się często, że tam przesiadywał czytając jakieś różne opowiadania niekiedy po pranaście godzin nie mniej nikomu to nie przeszkadzało w żadnym stopniu.
Co dalej robić? Wszedł za nim siadając gdzieś z boku wyjmując książkę zaczynając czytać jednaj kątem oka obserwując wciąż swoją nie doszło ofiarę. Siedział tak może z nie całą godzinę do puki chłopak nie ruszył ku wyjściu przez co sam powoli udał się za nim bacznie obserwując ludzi do okoła. W pewnym momencie zatrzymał patrząc na pewnego niskiego rudego chłopaka stojącego przed mumią.—Cześć Osamu~ coo tam? Masz moje zadanie domowe?—zagadnął karzełek na co drugi skinął głową twierdząco ze swojej torby podając mu jakiś zeszyt patrząc w bok
Ciekawe..Na imię miał Osamu..Nie typowe ale jednak ładne imię..Boże Fyodor skup się!
—Brawo! Oda byłby dumny, że pomagasz przyjacielowi~—Odparł rudy przez co Osamu zacisnął dłonie w pięści i mu wymierzył sierpowego
—Nie jesteśmy przyjaciółmi. I nie wspominaj o Odasaku—warknął odchodząc
Zdumiony fiołkoowki obserował tą scenerie z zainteresowaniem czując w jakimś stopniu dumę z tego iż jego tajemniczy nieznajomy był wstanie przywalić swojemu dręczycielowi..czuł też satysfakcję z informacji o jego imieniu oraz I wiedzy na jaki uniwerek uczęszcza.
Ruszył dalej za mim patrząc na rudego wręcz morderczym wzrokiem aby później znów patrzeć ja Osamu.
Kiedy szatyn wszedł do budynku też usiadł sobie przed budynkiem na ławce w zamyśleniu.
I na co tu czekać będzie?
Poczeka tu sobie grzecznie na niego i przy okazji może uda mu się wypatrzyć swoją ofiarę na ten wieczór?
W końcu Kurier nie upolował nikogo zeszłej nocy więc musi to zrobić dzisiaj.
Wyjął książkę w czasie oczekując na chłopaka.
To może być ciekawa osoba..ale nie spocznie spokojnie puki nie zobaczy ani krztyny szczecią na jego buzi.. Szczerego szczęścia.
Nie koniecznie dalej wiedział po co to robi. Może po to aby po tem móc po prostu go zabić? Może po to aby nie żałować..__________________________________________________________
A WIĘC JEST I KOLEJNY.
Jak wam się podoba na razie?
Macie rudego wsmMIŁEGO DNIA/ NOCY TYGRYSKI 🤍
CZYTASZ
Kurier •Fyozai•
أدب الهواةPo mieście każdy plotka o tajemniczych morderstwach z rąk tajemniczego kuriera ,,widmo". Nikt nie wie czemu to robi..Nasz kurier znów odwiedza czyjś dom lecz napotyka tam uroczego chłopaka znudzonego życiem. Robi mu się chłopca szkoda i postawnoił g...