Mijały kolejne godziny od kiedy Tristan zamknął się w swoim gabinecie i nie wychodząc z niego, śledził w tekście literę po literze. Jedyną osobą, którą wpuszczał był ochmistrz. Przychodził on cyklicznie z posiłkami i przy okazji dopytywał, czy hrabiemu niczego nie potrzeba. Za każdym razem słyszał jedynie ciche syknięcie pod nosem, informujące, żeby nie zawracał mu głowy.
Tristan wyprostował się, uzmysławiając sobie, że zbyt długo siedział pochylony nad dokumentami. Spojrzał na stojący w kącie zegar, którego tykanie mocno go irytowało. Dochodziła siódma rano. Podszedł do niego, otworzył drzwiczki chroniące mechanizm i zatrzymał go. W pokoju momentalnie zapadła błoga, uspokajająca cisza. Hrabia wrócił do biurka i na powrót usiadł w fotelu. Zaczerpnął tchu i przetarł oczy, które w ostatnim czasie mocno nadwyrężał. Na szczęście dzień dopiero się zaczynał, więc Tristan, korzystając z naturalnego światła, zsunął wszystkie kartki i chwycił je na raz, chcąc przenieść je na parapet, bynajmniej nie z powodu tego, że jego biurko nie było doświetlone. Zrobił to ze względu na chęć urozmaicenia sobie widoku przed oczami. Nie zauważył jednak, że od spodu kilka arkuszy było luźnych. Zakołysały się zgrabnie w powietrzu i opadły na podłogę.
Hrabia przeklną pod nosem. „Teraz będę musiał na nowo to poukładać. Po co mi to było? Wystarczyło przestawić fotel na drugą stronę biurka.". Położył przy oknie to, co zostało mu w rękach i wrócił, by pozbierać resztę. Kiedy podnosił ostatnią z kartek, zmrużył oczy i cmoknął, uświadamiając sobie, że nigdy dotąd jej nie widział.
Pozbywszy się wszystkiego z rąk, podszedł do wózka z napojami. Nalał sobie wody, przesunął fotel i jeszcze bardziej odsłonił zasłony, by w pomieszczeniu zrobiło się widniej. Umościł się w fotelu, upił łyk i z zaciekawieniem sięgnął po nieznaną mu dotąd notatkę.
"A" nigdy nie jest pierwsze, jak u fenicjana.
"T" miejsce swe zmienia, jak fatamorgana.Hrabia zamknął oczy i zaczął zastanawiać się nad sensem tych słów. Było pewne, że jak wszystko dotąd napisała to jego matka, zapewne chcąc naprowadzić go na jakiś trop. Tylko jaki? Tristan powtórzył te wersy w myślach, stukając przy tym rytmicznie palcami w podłokietnik. Wziął do ręki czystą kartkę i chwycił za pióro. Zaczął powoli notować.
„Skoro "A" nie jest nigdy pierwsze to znaczy, że zawsze musi być drugie lub kolejne.
„T" zamienia się miejscem, zapewne z "A", sugerując się ich wyszczególnieniem".Przerwał na chwilę i podniósł głowę. Spojrzał niepewnie na to, co przed chwilą zapisał. Idąc tym tokiem myślenia, poprzestawiał szybko pierwsze litery z wersów i powiedział do siebie na głos „TATA".
Odłożył wszystko, co trzymał w dłoniach, przełknął ślinę i wstał z fotela. Zaczął chodzić nerwowo w kółko po gabinecie, próbując zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi i czy przypadkiem nie pominął czegoś jeszcze, równie istotnego. „Tata... Gdybym tylko mógł z nim porozmawiać. Nie grałby ze mną w żadną grę. Powiedziałby mi prosto z mostu, o co w tym wszystkim chodzi.". Hrabia zatrzymał się. „Chwila, moment! Co tam dalej było napisane?!". Podbiegł do notatek i ze skupieniem prześledził ponownie tekst.
„T" w życiu moim skrywa cień tajemnicy.
„A" jest nadal jeno częścią mrocznej kaplicy.Powtórzył to kilka razy pod nosem i zerknął do swoich notatek. „"T" – tajemnica...? Nie. Zaraz, zaraz..."A" jest częścią kaplicy..." Spojrzał przez okno w dal i zamyślił się. Po dłuższej chwili wrócił wzrokiem do kartki i przypomniał sobie, że jego matka już raz napisała jeden wiersz. Przewertował wszystko co miał, szukając tego fragmentu. Po chwili impulsywnie zapisał swoje przemyślenia, jednocześnie porównując do siebie oba teksty.
CZYTASZ
Lady McFarlane (zakończone / v. 1)
Chick-LitLiteracki debiut Tarn Hutton. To opowieść o życiu, miłości i o mocy jaką jest rodzina. XX-wieczna Szkocja i rodzinna tajemnica skrywana przez nestorkę rodu Kinghorn. Lady McFarlane, po podjęciu jednej z ważniejszych dla niej decyzji, postanawia p...