Półkrwi

48 2 13
                                    

                                                             ♦︎♦︎♦︎♦︎♦︎♦︎♦︎                    

                                                     1 Wrzesień.

-Od ilu tak leży?

-Od lipca. 

-Co jest z nią?

-Skąd mam wiedzieć? -odparł zirytowany blondwłosy mężczyzna.

-Nie wiem Draco może byś wiedział ciągle tu jesteś nie śpisz, nie wracasz do domu i nie jesz nic. -odparła zniecierpliwiona Pansy. -O Pani Promphey! 

-Słucham w czymś pomóc, jeżeli chodzi o Pannę Granger nie, nie wiem kiedy się obudzi. 

-Ale co zrobić żeby się obudziła? -zapytała brunetka.

-Podaję jej leki codziennie przez kroplówkę, dostarczam jej również dzięki zaklęciom, lecz to na marne. -Wydaję mi się, że utknęła w swoich przemyśleniach. 

-Jak utknęła?! 

-Widocznie Panna Granger woli być w śpiączce niż funkcjonować w czasie teraźniejszym. 

-Da się coś zrobić żeby ją obudzić? -znowu zapytała szatynka.

-Da się, ale jest to niebezpieczne. 

-Co trzeba zrobić. -powiedział chłodnym głosem Malfoy.

-Panie Malfoyu to co trzeba zrobić nie jest wystarczające na Pana godność. -rzuciła ripostę w stronę arystokraty doktorka.

-Tak się składa, że moja godność jest gotowa zrobić to co trzeba w przeciwieństwu do Pani chce podjąć jakieś działania. -zripostował. 

-Dobrze więc... trzeba oddać Pannie Granger czystą krew. -Jej mugolska krew nie jest wstanie przyjąć tyle zaklęć naraz jest to niebezpieczne dla jej życia. 

-Jak to zrobić? -zapytał normalnym tonem.

-Musiałby Pan zostać wyłączony z myślenia, mam na myśli uśpić Pana na okres miesiąca i być podłączony do ręki Panienki. -Działa to w ten sposób taki. -Wasza krew miesza się, rozprowadza się po waszych ciałach w tym samym czasie wasze wspomnienia będą się przenosić, mam na myśli Pana wspomnienia powędrują do Panienki a Panienki do Pana, cały problem polega na tym, że gdy się obudzicie będziecie pamiętać wasze wspomnienia za to ja muszę dopilnować żebyście się obudzili w odpowiednim momencie, niebezpieczeństwo polega na tym że, jeżeli nie odłączę was od zaklęć i kroplówek dnia trzydziestego września, możecie zostać w wspomnieniach na zawsze i oboje po przebudzeniu staniecie się mugolami przez co będę musiała wam wymazać pamięć. -Jeżeli wszystko pójdzie dobrze tylko Panna Granger zostanie czarodziejką półkrwi. 

-Niesamowite. -wyszeptała Pansy

Draco Malfoy przyglądał się leżącej dziewczynie przez jakiś czas nie wiedząc co powiedzieć i zrobić. Tak nagle ratować dziewczynę, z którą się wyzywało wzajemnie przez wszystkie lata w Hogwarcie? Tak po prostu poświęcić się dla małej przemądrzałej Gryfonki? Nie wiedział czy ktoś go walnął wierzbą czy rzucił imperiusem. 

-Kiedy możemy zaczynać? -odpowiedział stanowczo.

-Kiedy Pan będzie gotowy.

-Teraz.

-Wspaniale, połóż się tutaj. 

Wskazała mu łóżko, które było blisko Hermiony było to logiczne, że musi być blisko jej ręki. Ślizgon wykonał polecenie. Stresował się cholernie i to strasznie cholernie zauważył przyglądającą się temu Pansy. 

-Smoku trzymam kciuki za Ciebie jestem z tobą i Blaise.

-Dzięki. 

Lubił Ślizgonkę, ale dopiero gdy zmądrzała i zrozumiała, że Draco nic do niej nie czuje. Dziewczyna miała obsesję na punkcie blondwłosego arystokraty gdy zobaczyła, że poszedł na bal z dziewczyną z Francji. Była załamana nie odzywała się do niego przez tydzień po tym jak nawrzeszczała na niego na środku wielkiej sali on zaś szturchnął ją ramieniem i zignorował jakby wcale go nie upokorzyła przy wszystkich. 

-Uważaj na siebie Draco proszę.

-Dobrze dobrze. -odparł znudzony, lecz w środku umierał z stresu.

-Młodzieńcze podaj mi swoją rękę muszę ją nakłóć żeby do eliksiru który Ci podam była twoja krew a następnie wypijesz to. -Stracisz przytomność i zostaniesz w magicznej śpiączce a ja połączę wasze umysły nad waszymi głowami będzie linia, która będzie krążyć i dawać róże kształty. 

-Jakie kurwa kształty?!

-Wasze patronusy i różne symbole takie jak znaki zodiaku i inne. 

-Intrygujące co raz bardziej mam wrażenie, że to jakiś żart.

-Nie gadaj już tylko podaj tą rękę.

-JUŻ NO!-krzyknął jak małe dziecko.

Lekarka nakłuła miejsce dokładnie w żyłkę i pobrała ciecz do strzykawki. Nalała krew do małego szmaragdowego flakoniku podpisując "Draco Malfoy", podała mu ją.

-No chłopczyku pij.

-JAKĄ JA MAM MIEĆ GWARANCJE, ŻE TO ZADZIAŁA?!-Zachowywał się tak jak na trzecim roku, ale jak miał się zachować skoro bał się?

-Panie Malfoyu zaraz zamiast tego dam panu tabletki na problemy z psychiką. -To rodzinne?

-Żebym zaraz ja Pani nie dał listu o wyrzucenie z Hogwartu za bycie taka lekarką.-Typowo powiedział z pogardą w głosie.

-Dość Draco, ja idę teleportuje się do Harrego będę Cię odwiedzać.

Dziewczyny już nie było.

-Już chłopcze, trzymaj to i wypij na raz.

Wziął fiolkę do ręki robiąc sztuczny uśmiech do Hermiony.

-Oj Granger żeby ta gra była warta świeczki.

Nachylił buteleczkę do ust dając jeszcze gorszy grymas na twarzy. Smakowało to jak wymioty pomieszane z sokiem pomarańczowym, prawie zwrócił to co spożył.

-Panie Malfoyu wiem, że to nie smakuje jak whiskey, ale musi- 

Nagle zemdlał. Doktorka uśmiechnęła się do siebie i zaczęła robić swoje. Wyjęła różdżkę i wskazała na dziewczynę mówiąc zaklęcia obronne. Powstała linka, która zaczęła krążyć wokół ich rąk. Posiadały dwa kolory zielony butelkowy i krwisto czerwony. Wyglądało to niesamowicie nigdy Promphey nie widziała takiego koloru i innych. 

Teraz wystarczyło tylko czekać aż krwi się pomieszają.

                                                                     ♦︎♦︎♦︎♦︎♦︎ 

Gdyby nie ty Granger.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz