Rozdział 2

22 3 1
                                    

   Z szybko bijącym sercem otworzyłam oczy. Zrobiłam to tak gwałtownie, że aż zabolały mnie powieki. Strach powoli ustępował, a na jego miejsce pojawił się ból głowy. Byłam już do tego przyzwyczajona, jednak za każdym razem miałam ochotę uderzyć głową w ścianę.

  Znowu zobaczyłam nasz stary dom, moją mamę, ogień. Tylko, że tym razem płonęłam razem z nią. Zatrzaśnięte w murach ognia walczyłyśmy o ostatni oddech. Powiedziała mi to co zawsze: Uciekaj, kwiatuszku. Tyle, że nie miałam dokąd. Bo ten ogień miał swoje zasady, a ja musiałam się ich trzymać.

   Spojrzałam w bok, skąd dochodziły ciche oddechy. Światło z okna oświetlało męską sylwetkę. Za nic nie mogłam sobie przypomnieć co się wczoraj stało. Byłam pewna jednego. Uciekłam od problemów w alkohol i czyjeś łóżko. Czułam się brudna. Jakbym dokonała paskudnego czynu, którego nic nie naprawi.

  Ale wolałam grzeszyć w ten sposób.

  Tak jak zawsze wstałam i pozbierałam swoje rzeczy. Znalazłam łazienkę i jak najciszej się w niej zamknęłam. Odłożyłam torebkę i telefon na blat i zaczęłam się ubierać.

  Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Rozczochrane i pokołtunione czarne włosy, rozmazany tusz i szminka i do tego malinka na szyi. Wyglądałam okropnie. Jednak nie tylko dlatego w swoim odbiciu dostrzegłam potwora.

  W Dallas, w moim rodzinnym mieście, na imprezy chodziłam zazwyczaj z Sophie. Czasem dołączał do nas jej chłopak Jakob lub ktoś z ich towarzystwa. Jeśli ona nie mogła, to szłam sama. Zawsze było to ryzykowne, ale w środku wiedziałam, że nikt mi nic nie zrobi. Byłam szkolona od trzynastego roku życia. Umiałam się obronić nawet przed cztery razy większym typem, celnie strzelać, nie tylko z broni palnej, ale i też białej i znałam wszystkie czułe punkty człowieka. Jeszcze nikt nie był w stanie mi czegoś zrobić, a było takich kilku. I tych kilku skończyło marnie.

  Często chodziłam do klubów, aby  rozprowadzać towar dla ojca. Byłam już w tym całkiem dobra, jednak nienawidziłam tego robić. Po tych prochach, tabletkach, ziołu i wielu innych, ludzie totalnie odlatywali. Przezemnie czuli się na chwilę jak w raju, robili głupoty, a na następny dzień żałowali. Ostatecznie i tak wracali po więcej.

  W końcu, po małym odświeżeniu, wyszłam z toalety i upewniając się, że chłopak wciąż śpi, wyszłam z domu. Zamknęłam za sobą drzwi i na chwilę stanęłam z ręką na klamce. W głowie miałam małe urywki z wczoraj. Bójka przed klubem, rozmowa z jakimś chłopakiem, którego imienia nie znałam lub nie pamiętałam, jego dom i łóżko. Zastanawiałam się co by się stało, gdybym jednak została. Poczekała, aż się obudzi. Wyparłam z głowy tę myśl, uświadamiając sobie jak głupia była. Ściągnęłabym kłopoty nie tylko na siebie, ale też na niego. Pozatym nie wiedziałam, kim był. On zapewne też mnie nie znał i nie pamiętał.

   Odeszłam od budynku i znów przystanęłam, tylko że na chodniku. Przecież ja nawet nie wiedziałam gdzie jestem. Na pewno przyjechałam autem. Musiałam je znaleźć.

   Chwyciłam za telefon i wyszukałam najbliższy klub na mapach. Byłam prawie pewna, że wczorajszy wieczór spędziłam w "Seattle Nightclub". Dość prosta nazwa, patrząc na to ile ludzi do niego przychodzi i jego położenie.

  Po krótkim marszu ujrzałam kolorowe światło neonów. Przed budynkiem wciąż kręciło się wiele osób. Zaczęłam rozglądać się po parkingach i samochodach wokół. Przez chwilę szukałam czarnego Camaro, dopóki nie przypomniałam sobie czym teraz się przemieszczam.

  W końcu ujrzałam pojazd i odjechałam nim w stronę domu. Po drodze widziałam mnóstwo pijanych osób. Jedni byli szczęśliwi, inni smutni. A jeszcze inni totalnie nie kontaktowali z rzeczywistością.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 30 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Deceitful Souls [ZAWIESZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz