Rozdział 8 - Kaja

3 1 11
                                    

Po paru godzinach po wygranej dopiero doszła do siebie. Tylko był jeden minus, brak oka. Nie chciała go nawet zaszywać. Wolała zdecydowanie pozostawić pusty oczodół. Bądź co bądź, była to oznaka jej wygranej. Była Alfą. Udało się. Nie poddała się i żyje, i ma to stanowisko jakie chciała. Może także i oszczędzając Lanesrę zdobyła uznanie stada, że jest miłosierna i lepszą jest Alfą? Byłoby pięknie. Ta myśl pokrzepiała ją, gdy leżała na leżance u medyka w domu głównym. Mało miał tu pracy, ale w tej sytuacji przydał się. Geny zmiennokształtnym także robiły swoje, bo rany praktycznie same się goiły, bo proces ten był przyśpieszony. Lecz dla niej i tak trwało to wolno. Chciała już zasmakować nowego życia. Życia Alfy. Tyle lat na to czekała, a teraz mogła tego doświadczyć, mogło być to realne. Cudowne. A jeszcze lepsze, że już nigdy nie zobaczy kochanki swojego męża. Ścierwa, które było ulubieńcem ojca. Czy ten dzień mógł być jeszcze lepszy? Tak. Zakończenie związku z Ethanem i iść do NIEGO. Miłości jej życia, ojca ich dziecka. Tylko, żeby nic po drodze nie pokrzyżowało jej planów.

— Kaja?! — krzyknął Ethan, otwierając ledwo drzwi do mieszkania, które z impetem uderzyły o ścianę, odbijając się od niej. 

Nie odpowiedziała. Wstała z kanapy, uśmiechając się pod nosem. Bądź co bądź wrócił, co było dobrą wiadomością, ponieważ, gdy już udało jej się wyjść od medyka, nie było go w ich wspólnym mieszkaniu. 

— Ty jesteś normalna?! Czy ciebie już do reszty pogięło?! Jak mogłaś zabrać Ciri na tę rzeź?! Kurwa Kaja, co w ciebie wstąpiło?! Nigdy byś tak nie… 

— Zamilcz! Chcę ci coś powiedzieć! — Przerwała wypowiedź męża, robiąc krok w jego stronę. Tylko szkoda, że musiała krzyczeć. Nie chciała podnosić głosu, ale inaczej nie dałaby rady go uciszyć, dlatego westchnęła, wbijając wzrok w mężczyznę. Otworzyła usta, by kontynuować, ale nie było dane jej wypowiedzieć ani słowa. 

— Że co?! Bo miałaś takie widzimisię?! Jesteś bezuczuciowa, ale no kurwa bez przesady! Żebyśmy musieli domyślać się twoich uczuć, to jedno, ale to?! Pogięło cię całkiem?! Jak można swoje dziecko zabierać na takie coś?! Kaja, kurwa, co w ciebie wstąpiło?! A jeszcze ta walka! Po co ci to było?! Może i zostałaś w teorii Alfą, ale no kurwa, nie masz tego jebanego głosu Alfy! Nie zabiłaś jej, więc zobaczysz dopiero jak ciężko ci będzie dopiero jak wataha Hooda zaatakuje nas i będziesz musiała zwyciężyć! Pomyślałaś w ogóle o nas?! Nosz kurwa mać, Kaja jesteśmy rodziną do cholery! A Ciri to tylko dziecko, które nie powinno oglądać… 

— Cisza! — wrzasnęła, co podziałało, ponieważ Ethan spojrzał na żonę, marszcząc brwi. Dłonie zacisnął w pięści, ale nie odezwał się już, a jedynie spiorunował Kaję spojrzeniem. — Co się tak unosisz, to moja córka, a nie twoja. 

— Że co?! Co ty kurwa, pierdolisz? — zapytał, mocniej marszcząc brwi w zdziwieniu. Nie poruszył się, wpatrzony w Noon. 

— No tak to. To nie jest twoja córka baranie, więc nie unoś się. Ja decyduje co moje dziecko będzie oglądać. Moje — podkreśliła, unosząc dłoń. Zrobiła jeszcze jeden krok, zbliżając się do niego. — Moje i faceta, którego kocham nad życie. Dobrze, że nie jest twoja. Chyba bym się zabiła. 

— Żartujesz… Prawda? Robisz sobie żarty? Ciri jest moją córką…— Ethan rozluźnił dłonie, czując jak serce przyspiesza mu rytmu. To nie mogła być prawda, ale… to by wiele wyjaśniało. Dlaczego nie okazywała mu miłości, bo jej nawet nie czuła. Wręcz w jednej sekundzie cały gniew z niego uleciał. Czuł, że jest mu gorąco, poci się, w końcu mogła być to prawda. Chociaż wolałby, by powiedziała mu, że żartowała. 

— Nie. Jasne, że nie. Dawałeś jedynie mi stabilizację nic ponadto. No i może do wyżycia się. Zobacz na siebie, jesteś do niczego. A on? Jest wspaniały. Idealny w każdym aspekcie. Kocham go. Chce z nim być. Z nami koniec. Idź dalej pieprzyć to ścierwo. Bierz swoje rzeczy i do widzidzenia. Pa, pa. — Podniosła dłoń i pomachała nią centralnie mu przed twarzą. 

Spójrz na mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz