ARES
Wale bez opamiętania w wiszące na łańcuchach cielsko zdrajcy. Krew pryskała wszędzie. Nie słyszałem już jego skomlenia. Ostatni raz walnąłem, wydzierając się na całe gardło. Dyszałem wściekły. Czyjaś dłoń dotknęła mnie za pleców. Zareagowałem instynktownie. Złapałem za rękę, wykręcają w drugą stronę, łamiąc ją. Krzyk rozniósł się po całym pomieszczeniu. Wyjąłem za paska nuż i podciąłem gardło. Patrzyłem, jak śmieć dusi się własną krwią. Uśmiechnąłem się na ten widok.
- ARES!!! CO TY ODPIERDALASZ?!
Usłyszałem kszyk za pleców. Powoli zacząłem się prostować, patrząc się na dzieło, które stworzyłem. Piękny widok.
- Ares!
Odwróciłem się do mojego najlepszego przyjaciela.
- Siema Matteo.
Rzuciłem nożem w jego stronę. Przeleciał obok jego głowy. Nawet się nie wzdrygnął. Ostrze trafiło perfekcyjnie między oczy wiszącej zdradzieckiej szui.
- Dawno się nie widzieliśmy. - Zacząłem się do niego zbliżać. - Masz dla mnie coś ciekawego?
Stanąłem przed nim. Patrzył na mnie wkurwiony. No cóż, trzeba bardziej przykręcić śrubkę. Wyszczerzyłem się i umazałem jego czubek nosa krwią. Żyłka na czole zaczęła mu pulsować. Zrobił się czerwony jak burak.
- OGARNIJ SIĘ DO CHOLERY!!! - Wykrzyczał mi w twarz.- ILE TY MASZ LAT DEBILU?! PIĘĆ!
Udało mi się. On jedyny mógł na mnie krzyczeć i wyzywać oczywiście, gdy jesteśmy sami. Traktuje go jak rodzonego brata.
- Nie. Niestety nie zgadłeś. - Ominąłem go. - Mam dwadzieścia dwa.
Idę powoli do mojego worka treningowego.
- Nie wygłupiaj się Ares.- Słyszałem z oddali jego głos. Uspokoił się. Szkoda. - Przyszedłem, bo dzwoniła do mnie Sofia. Martwi się o ciebie.- No tak. Mogłem się domyślić. - Jak widzę, miała rację. Znowu wpadłeś w szał. - Złapałem za rękojeść i wyciągnąłem moją zabawkę. - Wziąłeś zastrzyk?- Gdy usłyszałem to pytanie, trzech susach znalazłem się przy nim i przycisnąłem do jego gardła ostrze. Spojrzałem się w jego oczy. Nic w nich nie widziałem. Nie bał się mnie.
- A jak myślisz? - Zapytałem.
Przeleciał wzrokiem całe pomieszczenie a później mnie.
- Nie. Dlatego tu jestem bracie.
Poczułem ukucie na ramieniu. Spojrzałem na niego wściekły. Zepsuł mi całą zabawę, a dopiero się rozkręcałem. Nogi się pode mną ugięły. Runąłem jak długi na beton. W końcu poczułem ulgę. Żądza krwi zniknęła. Spojrzałem się na Matteo.
- Dzięki...
- Nie ma za co. Zawsze do usług. - Uśmiechną się.- Dobranoc królewno.
Zanim wszystko zaczęło mi znikać przed oczami, pokazałem mu środkowy palec.
.....
Wkurzające pikanie zaczęło coraz głośniej wydawać dźwięki. Po omacku zacząłem szukać budzika. Pod palcami poczułem przycisk i wyłączyłem.
- Jezu...- Westchnąłem.
Obróciłem się na plecy i przetarłem oczy. Spojrzałem na godzinę. Trzecia rano. Boże. Kto ustawił na tę godzinę budzik?! Przeciągnąłem się i poszedłem ogarnąć się w łazience.
Ciepła woda płynęła po moim spiętym ciele. No tak. Przez ten pierdolony zastrzyk. Oparłem głowę o zimne kafelki.
- Zabiłem dwóch ludzi... - Wyszeptałem. - Nawet kurwa nie wiem, kim był ten drugi... - Westchnąłem. - Ale zasłużył debil. Dotkną mnie bez pozwolenia.

CZYTASZ
Niechciana
RomanceZAKOŃCZONE Historia o dziewczynie co straciła wszystko. Wiktoria była normalną dziewczyną, która miała wszystko, tak myśleli wszyscy, ale to nieprawda nie wiedzieli, co skrywa pod maską... Pojawił się w jej życiu nie wiadomo skąd. Nie wiedziała wt...