Rozdział 1

816 18 8
                                    

Rozdział 1

  Obudziły mnie promienie słońca na twarzy oraz pukanie do drzwi, niechętnie wstałam i odmruknełam pozwolenie na wejście do mojej małej świątyni. Osobą po drugiej stronie okazała się być moja Mama, posłałam jej zaspane oraz pytające spojrzenie.

- Cześć córciu - posłała mi ciepły uśmiech jak to miała w zwyczaju. Ale tym razem coś było ewidentnie nie tak.

- Hej, co tam? - zapytałam przecierając oczy by się rozbudzić.

- Jest taka sprawa - zaczęła niepewnie. - obecnie mam natłok pracy i musisz wyjechać do taty.

Na moment zaniemówiłam, no bo co mam powiedzieć? "Tak! Wyjadę sobie do pensylwani i zostawię wszystko!"? No przepraszam ale wcale mi się to nie widzi.

- Przepraszam skarbie - kobieta podeszła do mnie i pocałowała w czoło - samolot masz za 2 dni, a teraz wstawaj i się ogarniaj jest już 9 rano, zrobiłam naleśniki więc jak już będziesz gotowa to zejdź na dół. - powiedziała po czym wyszła z mojego pokoju zostawiając mnie w niemałym szoku.

  Po pięciu minutach wreszcie wstałam z łóżka z chęcią udania się do łazienki. Gdy byłam już w środku przejrzałam się w lustrze. Ogólnie z wyglądu jestem dość przeciętna, szczupłej budowy, brunetka z 165 cm wzrostu. Miałam duże zielone oczy przyozdobione gęstymi, czarnymi rzęsami. Więc tak jak powiedziałam - nic nadzwyczajnego, chociaż nie można zarzucić mi braku urody.

Umyłam zęby, spiełam włosy klamrą z której wypuściłam grzywkę, ubrałam się w czarne spodnie typu cargo i białą bluzę z którą zgrywał się kolor klamry. Tak wyszykowana zeszłam na dół, do kuchni w której siedziała moja mama.

- Mamo, wyjaśnisz mi dokładniej dlaczego muszę się wyprowadzić do Taty?

- Przykro mi kochanie, obecnie nie mogę ci powiedzieć. Jakby co przez te 2 dni możesz zostać w domu. Ja teraz muszę lecieć już do pracy. - powiedziała kobieta i tak jak wcześniej pocałowała mnie w czoło - kocham cię, Bello- powiedziała na pożegnanie i za nim zdążyłam odpowiedzieć, kobieta wyszła już z domu.

***

  Dzień spędziłam na słuchaniu muzyki, czytaniu książek i pisaniu z przyjaciółmi. Najwięcej pisałam z Marcusem i Gwen. Marcus jest wysokim szatynem o ciemnych oczach, a Gwen ma włosy w kolorze brudnego blondu i niebieskie oczy. Gwen z charakteru jest taką typową popularną laską - jej życie kręci się wokół facetów, błyszczyku do ust i dram. Często potrafi być wredna, jest taka...hmm jakby to określić? Może słodko-gorzka? Tak, myślę, że to dobre określenie. Marcus za to jest odrobine pesymistyczny, co nie co rysuje i to całkiem nieźle. Jest spokojny, i jest świetnym przyjacielem.

  Za nim się obejrzałam, była godzina 20, więc zeszłam na dół by zjeść kolację. Zrobiłam sobie moje ulubione tosy z guacamole i pomidorami. Właśnie kończyłam posiłek gdy usłyszałam przekręcanie kluczy w zamku, wyjrzałam za ściany I zobaczyłam mamę.

- Hej, długo cię nie było.

- Hej, córeczko.- powiedziała zmęczona. - mówiłam, że mam natłok pracy. Wybacz kochanie, jestem wyczerpana, idę od razu spać.- uśmiechnęła się blado i skierowała się do schodów.

- w porządku, dobranoc. - odpowiedziałam.

Chwilę jeszcze siedziałam w kuchni, po czym umyłam naczynia i sama udałam się w krainy Morfeusza.

Tylko My - Shane Monet  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz