Rozdział 2

666 20 0
                                    

Rozdział 2

  Nastepny dzień miną mi niewyobrażalnie szybko, spakowałam dosłownie wszystko co miałam w pokoju oprócz mebli oraz spotkałam się jeszcze z Marcusem i Gwen. Bo przecież nie mogłam zostawić ich bez pożegnania.

No i nadszedł ten dzień. W tym momencie znoszę cały swój dobytek na dół gdzie czekała na mnie mama.

- Gotowa słonko? - zapytała ze swoim charakterystycznym ciepłym uśmiechem.

- Tak, chyba tak. Chociaż nie chce cię zostawić - podeszłam do kobiety i wtuliłam się w nią.

- Wiem kochanie, ale tak będzie dla ciebie lepiej - pocałowała mnie w głowę - kocham cię, słonko wiesz?

- Wiem, mamo - zapłakałam w jej ramię.

- No już, nie płacz bo i ja się rozkleję. Jedziemy na lotnisko?

Delikatnie skinęłam głową. Chwyciłam dwie walizki i jedną torbę. Mama za to wzięła jedną torbę.

- Resztę twoich rzeczy dojedzie później - powiedziała gdy wkładałyśmy bagaż do bagażnika.

Ja ponownie skinęłam głową, ponieważ czułam, że jakbym miała coś powiedzieć rozpłakałabym się - a tego nie chce.

***

  Droga minęła nam w przyjemnej ciszy, mama tak samo jak ja, zatonęła w myślach.

Gdy byłyśmy już na miejscu, mama wysiadła za mną z samochodu

- Bello, poczekaj. - kobieta zatrzymała mnie, po czym stanęła na przeciwko mnie. - uważaj na siebie w tej pensylwani dobrze?

- Dobrze.

- Obiecujesz, słonko?

- Tak, Mamo. Obiecuje. Ty też na siebie uważaj, kocham cię. - pocałowałam mamę w policzek

- Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo cię kocham. Też będę na siebie uważać, ale leć już za 30 minut masz odprawę. - Niebieskooka ostatni raz mnie ucałowała - do zobaczenia, słoneczko.

- Do zobaczenia, mamo.

Wzięłam swoje rzeczy i udałam się do środka lotniska.

***

  Podróż dłuża się i dłużyła, ale nareszcie wylądowaliśmy. Po wylądowaniu momentalnie odczułam zmiany w powietrzu.

Dostałam wiadomość od taty mówiącą, że czekają na mnie razem z Maxem pod apteką.

Więc zgodnie z instrukcjami taty, udałam się pod wyznaczone miejsce. Chwilę się rozglądałam i zobaczyłam ich - po 7 latach. Tata nie wiele się zmienił, wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna z zielonymi oczami i ciemnymi włosami. Cóż, za to Max zmienił się. I to nawet bardzo - chłopak niegdyś niski i dość pulchny stał się wysokim 18 letnim, dobrze zbudowanym tak samo jak ojciec, brunetem z niebieskimi oczami. Na pewno miał z jakieś 180 wzrostu. Gdy ich zobaczyłam od razu ruszyłam w ich stronę rzucając się w ramiona ojca

- Tęskniłam wiesz? - powiedziałam.

- Też za tobą tęskniłem, pszczółko. Ale ty wyrosłaś, ostatnim razem gdy cię widziałem byłaś małą dziewczynką.

- Gdybyś mnie odwiedzał nie byłby to taki szok. - odpowiedziałam i oderwałam się od taty, po czym przylgnęłam do brata.

- Za tobą też tęskniłam, braciszku - wyszczerzyłam się do niego, na co on w odpowiedzi zaśmiał się i pocałował mnie w policzek.

Mimo tego, że ojciec postanowił zostawić mnie i mamę tyle czasu temu, nigdy nie byłam na niego zła. Zawsze go kochałam, i zawsze czekałam aż zadzwoni.

- Jesteś głodna? - zapytał tata.

- Nie specjalnie, możemy już jechać do domu? Jestem strasznie zmęczona.

- Oczywiście, pszczółko. Daj którąś walizkę

Tata i Max przejeli ode mnie bagaż i ruszyliśmy do auta. Ja usiadłam na tylnim siedzeniu, a Max z przodu - jak możecie się domyśleć Tata prowadził.

- Co tam u Rose? - zapytał.

- U mamy wszystko w porządku, tylko ma teraz natłok pracy. - odpowiedziałam.

-  A jak minęła ci podróż, pszczółko?

- Podróż minęła mi całkiem okej, przepraszam, że jestem tak małomówna ale tak jak wcześniej mówiłam jestem okrutnie zmęczona - uśmiechnęłam się blado.

- Dobrze, za jakieś 10 minut będziemy w domu i będziesz mogła odpocząć - tata spojrzał na mnie w lusterku.

Ja w odpowiedzi skinęłam głową I odwróciłam się w stronę okna.

Tylko My - Shane Monet  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz