light side

33 0 5
                                    


-Hermiona zejdź na dół kolacja czeka!

Dziewczyna odłożyła książkę z smutkiem i udała się na dół. Poczuła zapach pieczeni świeżo wyjętej z piekarnika. Była u siebie w domu. Kochała rodziców i to całe miejsce, jednak to co musiała zrobić kuło ją niesamowicie w sercu. 

-Posiłek gotowy siadaj do stołu. 

-Ooo moja ulubiona gryfonka czy jak ty tam masz.-przywitał się z córką z uśmiechem na twarzy.

-W końcu wróciłeś z pracy.-powiedziała mama Hermiony do swojego męża.

-Tak zgadza się.

Zasiedli razem. Porozmawiali, śmiali się i żartowali jak wesoła i zdrowa rodzina. Jednak po chwili udała się po różdżkę by zrobić coś co rozkruszy ją na kawałki. Wróciła. Zobaczyła rodziców siedzących na kanapie i oglądających telewizje. Patrzyła na nich ze łzami w oczach, nie usłyszeli jej. Wyjęła różdżkę i wypowiedziała zaklęcie.

-Oblivate.

Różdżka pochłaniała niebieski sznur wspomnień, ze wszystkich zdjęć i albumów zniknęła Gryfonka a najważniejsze. Z głów jej własnych rodziców. Gdy sznur się zakończył przyłożyła rzecz do łba i pozwoliła, żeby wszystko wchłonęło się do jej podświadomości. Teleportowała się w nieznane miejsce.

                                                                 ✮✮✮✮✮

Zbliżał się mecz quidittcha. Pierwszy poważny mecz w rzeczy samej Ronalda Weasleya. Wszyscy śmiali się z niego gdy wszedł do wielkiej sali i już był ubrany w strój. Szczególnie Malfoy śmiał się w najlepsze krytykując nawet to, że oddycha tym samym powietrzem co on. Rudowłosy usiadł do stołu. 

-Cześć wam.-mruknął cicho.

-Cześć.-odpowiedzieli w tym samym czasie Hermiona i Harry.

-Jak tam?

-Hermiona ja to zawale. 

-Nie waż się tak mówić nawet!-wypowiedział bliznowaty do przyjaciela.

-Zobaczymy.

-Mam na to radę. 

-Harry nie.

Harry sięgnął po kufel rudego i udał, że wlał tam Felix Felixscis. Śmiał się w głowie z tego, że jego własny przyjaciel uzna, że wypił to cudo. Ron był pełny odwagi po tym incydencie. 

Mecz się zaczął Hermiona dzielnie kibicowała przyjacielowi. Wygrali. Dziewczyna krzyczała jak oszalała. Po meczu odbyło się małe świętowanie w salonie gryfonów. Stała obok Harrego gdy nagle ujrzała coś co doprowadziło ją do łez. Zobaczyła jak Ron całował się z Lavender. Stała jak słup soli. Po chwili wyszła z pokoju i udała się na korytarz gdzie usiadła i popłakiwała w ramie. Myślała, że jest sama, lecz obserwował ją pewny tleniono włosy ślizgon. Zauważyła go a on, że ona zauważyła go. Stał i wpatrywał się w nią jak w arcydzieło sztuki. Hermiona powiedziała w końcu coś.

-No dalej pośmiej się zemnie z takiej szlamy jak ja.

Draco gdy ją ujrzał w tym stanie poczuł, że jego serce rozkrusza się na milion miliardów kawałeczków. Wiedział, że nie powinien zawierać żadnych konwersacji z nią, lecz nie potrafił gdy widział ją w takim stanie. Podszedł i usiadł obok niej. Dziewczyna zdziwiła się na ten gest i za to, że nie odpowiedział nic wrednego. Siedział i patrzyli w ten sam jeden punkt. Chłopak swoim kciukiem wytarł łzy, które wypłakiwała Hermiona. 

-Granger powiem Ci że nie do twarzy Tobie w łzach. 

-Oh, dziękuję książę slitherinu za te słowa, wywarły na mnie ogromne wrażenie.

To co zrobił zszokowało dziewczyna już na maksymalny poziom. Odwrócił jej głowę w jego stronę i pocałował ją w jej malinowe usta. Dziewczyna rozszerzyła oczy, ale oddała pocałunek. Był krótki, ale pełen czułości. Draco zdał sobie z tego sprawę co właśnie zrobił. Wyjał szybko różdżkę i wypowiedział.

-Oblivate.

Wybiegł szybko z miejsca zdarzenia. Tak jakby nic się nigdy nie wydarzyło. Po chwili przyszedł do Hermiony Harry, który usiadł obok niej tam gdzie siedział sam Malfoy, lecz dziewczyna nic nie pamiętała. Przytulił ją i pocieszał. Była wdzięczna, że ma takiego przyjaciela jak on.


Gdyby nie ty Granger.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz