Rozdział 4

657 24 1
                                    

Rozdział 4

  Rano obudził mnie świergot ptaków, rozciągnęłam się i sprawdziłam godzinę na telefonie. Była 7:37. Wstałam I zasłałam łóżko, po wykonanej czynności udałam się do łazienki by przygotować się do dzisiejszego dnia.

Umyłam włosy i je wysuszyłam, po czym umyłam również żeby. Dziś stwierdziłam, że ubiore się luźno, założyłam szare dresy i czarny top na długi rękaw. Gdy skończyłam się ogarniać zeszłam na dół z zamiarem zrobienia śniadania wszystkim, jak zeszłam na dół okazało się, że z mojej niespodzianki nici ponieważ tata już siedział i pił kawę.

- Dzień dobry, pszczółko. Nie śpisz już?

- Jak widać już nie, jest coś na śniadanie? - zapytałam.

- Mogę zrobić gofry, chcesz?

- Oczywiście, że tak! Mogę ci pomóc?

- Jasne, chodź.

Po 30 minutach zajadałam się z tatą pysznymi, cieplutkimi goframi z czekoladą i bitą śmietaną - po prostu py-cho-ta

- Jutro idziesz już do szkoły, zapisałem cię do tej samej do której chodzi Max. Tak po za tym, jak się czujesz?

- Szczerze mówiąc? Jestem nawet podekscytowana, dom jest piękny, wreszcie wróciliście do mojego życia, tylko szkoda, że nie ma z nami mamy. Ale tak to wszystko dobrze jest.

- Cieszę się - mężczyzna podszedł do mnie I pocałowała mnie w policzek - wychodzę na jakiś czas, wieczorem powinienem wrócić. - powiedział i udał się do wyjścia.

- W porządku, pa!

- Pa, pszczółko!

Dokończyłam śniadanie i poszłam do salonu z celem pooglądania netflixa

Włączyłam sobie mój ulubiony serial Ginny&Georgia - i właśnie w ten sposób przeleciała mi resztą dnia.

***

  Dzisiaj pierwszy dzień w nowej szkole - pomyślałam gdy tylko otworzyłam oczy rano. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic, dokładnie ułożyłam włosy I ubrałam mundurek. Na włosy założyłam pasującą kolorystycznie opaskę. Nie malowałam się mocno, bo tylko brązowe kreski cieniem do powiek, tusz do rzęs, korektor, błyszczyk i ułożyłam brwi na mydełko. Popsikałam się moimi ulubionymi perfumami o zapachu wiśni i zeszłam na dół.

- Dzień dobry! - powiedziałam energicznie gdy znalazłam się już w kuchni.

- Ale ty jesteś głośnia. - powiedział ledwo żywy Max jedzący płatki.

- Też cię kocham braciszku - posłałam mu przesłodzony uśmiech.

Tata całej sytuacji przyglądał się z nie małym rozbawieniem, po czym postanowił zabrać głos.

- Pięknie wyglądasz, pszczółko - pocałował mnie w głowę.

- Dziękuję - uśmiechnęłam się do taty.

Na śniadanie tak samo jak Max zjadłam płatki z mlekiem.

- Idziemy już? - zapytałam brata

- Gdzie ci się tak śpieszy? - zapytał, a ja spojrzałam na niego jak na największego idiote świata.

- Max, przepraszam ale czy ty używasz mózgu?

- Kobieto, jest poniedziałek. Godzina 7:40 czego ty ode mnie oczekujesz?

- Max, proszę pośpiesz się, to mój pierwszy dzień, nie chce być spóźniona.

- Dobrze młoda, tylko mi już nie jęcz - chłopak zgarną kluczyki i ruszył do garażu a ja za nim.

Tylko My - Shane Monet  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz