Moją pierwszą teatralną wizytę w tym roku zaliczyłam w Teatrze Bagatela na spektaklu ,,Policja. Noc zatracenia". Jest to połączenie dramatu Mrożka (pierwsza część tytułu) z autorskim tekstem reżysera Andrzeja Saramanowicza. Jak wyszło takie połączenie?
Akcja rozgrywa się w dystopijnym państwie rządzonym przez małoletniego infanta i jego ,,wuja regenta". W pierwszej części dowiadujemy się, że cała opozycja zostaje wyeliminowana, gdy ostatni więzień po latach wyraża skruchę i postanawia zostać przykładnym obywatelem. Naczelnik w więzieniu uświadamia sobie, że oznacza to, że instytucja policji przestanie być potrzebna. Aby zachować władzę, razem z Sierżantem planuje ponowne zapełnienie więzienia.
Tekst Saramanowicza jest niejako kontynuacją i dzieje się po latach, gdy infant jest już dorosły i stoi u władzy, jednocześnie ukrywając śmierć swojego wuja. Sprawy komplikują się, gdy Premier odkrywa, że cały kraj zaczyna znikać.
Nie znałam wcześniej ,,Policji", więc dużo rzeczy mnie zaskoczyło i zrobiło na mnie duże wrażenie. Można powiedzieć, że to jedna z wielu historii o systemie totalitarnym, ale zmuszająca do refleksji. Niektóre absurdalne sytuacje budzą śmiech, ale przede wszystkim strach. Mamy tu opowieść o państwie z kartonu, gdzie wszyscy udają zadowolonych i gdzie każdy jest oszukiwany i sam oszukuje. Duże wrażenie robi postać Naczelnika, który z jednej strony jest służbistą, z drugiej od początku jest świadomy, że nie żyje w dobrym świecie. To opowieść łamiąca schemat złej władzy i dzielnych opozycjonistów, pokazująca, że w zależności od okoliczności każdy z nas może stać się oprawcą lub ofiarą. Jedna postać w jednej scenie potrafi wzbudzić współczucie, a w drugiej odrazę.
,,Noc zatracenia" różni się od ,,Policji" - bardziej idzie w stronę fantazji i psychodeli, niż groteski. Moim zdaniem jest trochę bardziej jednoznaczna, nie budzi aż tak silnych uczuć jak ,,Policja". Mimo to ma swoje zalety - mroczny klimat, który chwilami budzi ciarki na plecach, oraz bardzo aktualny temat stosunku do własnego narodu: idealizacji przeszłości, tworzenia sobie bohaterów sprzed lat i dawania im więcej miejsca niż żywym. Saramonowicz zadaje pytanie, dlaczego łatwiej jest nam gloryfikować to, co minęło, zamiast tworzyć lepszą przyszłość. Jednocześnie, podobnie jak u Mrożka, tu również pojawia się problem wykorzystywania tych samych haseł przez osoby będące po przeciwnej stronie.
Podobno ten dramat był reklamowany jako ,,czarna komedia" i rzeczywiście są tu zabawne sytuacje i śmianei się z rzeczy, które na co dzień przerażają. Ale zdecydowanie więcej tu strachu, zła i beznadziei. Bo nie dostajemy alternatyw, a jedynie świadomość, że nikt nie zaproponuje nam idealnego świata.
CZYTASZ
Shitpost musicalowy
DiversosPo prostu shitpost o różnych musicalach, piosenkach, spektaklach. Więcej informacji w pierwszej notce. Okładka autorstwa @VaeVia z @WNTGOfficial, dziękuję jej bardzo :)