OSTRZEŻENIE
Rozdział zawiera sceny NIEPRZEZNACZONE dla osób wrażliwych. Mogą wystąpić sceny samookaleczania, myśli samobójczych lub samobójstwa.
Moja mama zaraziła mnie miłością do panoram miast nocą. Uwielbiałam siedzieć i wpatrywać się w nie długie godziny. Gdy coś mnie trapiło był to mój lek na wszystko, ale... na to co przeżywałam aktualnie nie było lekarstwa.
Siedząc we własnym biurze moje myśli wracały do tych wszystkich szczęśliwych chwil z Michaelem. Tęskniłam za nim dwa razy bardziej niż wtedy gdy nie mieliśmy kontaktu dwa lata. Teraz nie widzieliśmy się sześć, a ja usychałam z miłości do niego.
Zawiniłam. Zawiniłam jak cholera i sama byłam na siebie zła, za to że nie postąpiłam inaczej. Po czasie doszłam do wniosku, że mogłam rozegrać to inaczej, aczkolwiek na tamten moment postąpienie w taki sposób, jaki też postąpiłam, wydawało się jedynym słusznym rozwiązaniem.
Siedziałam już kolejną godzinę, gapiąc się tępo przed siebie. Kolejna godzina mijała, a obok mnie stała tylko butelka czerwonego wina i paczka papierosów, które wypalałam jeden za drugim. Gdzieś w kącie leżał jeszcze Ares, który smacznie sobie spał.
A co ja robiłam?
Chyba nikogo to nie zdziwi.
W mojej głowie była jedna myśl, a mianowicie to jak spieprzyłam wszystko po mistrzowsku. Bo właśnie tak było.
Byłam pewna też tego, że Michael nie chce mnie widzieć już nigdy więcej. Był gdzieś tam. W oddali. Kilkanaście kilometrów ode mnie. Niby tak blisko, a wciąż tak daleko.
Czy było jakieś wybrnięcie z tej sytuacji?
Pewnie tak, ale na myśl nie przychodziło mi żadne rozwiązanie, które by poskutkowało.
Kolejny łyk.
Kolejny podpalony papieros.
I kolejne łzy, które samowolnie wypływały z moich oczu.
Nie obchodziło mnie już to, że przyjechałam samochodem i przydałoby się wrócić jakoś do domu. Mogłam zadzwonić do Leona, Samuela czy nawet mamy, ale nie chciałam ich litości.
Bo byłam pewna, że właśnie ją zobaczę w ich oczach.
Nie potrzebowałam litości. Powinni zostawić mnie tak samo jak Michael. Jedyne co robiłam to zatruwałam im życie swoimi problemami jakby nie mieli własnych.
Przykre, ale jakie, kurwa prawdziwe.
Cichy szloch wypadł z moich ust. Ares nawet nie drgnął. Był już do tego przyzwyczajony. Byłam tym wszystkim już zmęczona. Tęsknotą, bólem oraz swoim własnym życiem.
Nawet ja sama, miałam siebie po dziurki w nosie.
Spojrzałam na telefon, który się właśnie podświetlił. Za każdym razem gdy przychodziło mi jakieś powiadomienie, miałam wielką nadzieję, że nadawcą tej wiadomości będzie Howard.
Żałosne, prawda?
Była to tylko kolejna wiadomość od Leona z pytaniem „gdzie ty do cholery jesteś?". Zapewne mama kazała mu to napisać. Isabella zniknęła z domu i akcja poszukiwawcza została wszczęta.
Parsknęłam suchym śmiechem, który był tak nieprzyjemny, że aż sama się wzdrygnęłam.
Ponownie iPhone podświetlił się, tym razem z przychodzącym połączeniem. Już na samym początku wyciszyłam telefon aby nikt nie mógł się do mnie dodzwonić, jednak pozostawiłam go włączony aby jeszcze bardziej nie martwić rodziny.
CZYTASZ
IMAGINATION +18
Romansa~ Ciosy od życia i bolesne doświadczenia pomogły nam dorosnąć ~ Dwójka ludzi, która kochała siebie nawzajem, lecz przez cały czas ktoś stoi im na drodze do szczęścia. Czy pomimo wyboru Isabelli, Michael będzie w stanie jej wybaczyć? Czy ich miłość p...