9.

79 3 0
                                        

Vivere militare est

Jestem czysta od niecałego tygodnia i zaczynam wariować. Ściany mojego pokoju zdają się przesuwać. Codziennie czuję, że odległość pomiędzy nimi staje się coraz mniejsza, a mi powoli brakuje oddechu.

Nie wyszłam z domu ani razu, nie dotykam telefonu, chociaż co kilka minut jego ekran się rozświetla, nie otwieram drzwi jeśli ktoś puka, zamiast tego zamknęłam je na klucz.
Zgubiłam też czerwoną zapalniczkę.

Nigdy nie zdawałam sobie sprawy, że wszystko może stać się jeszcze gorsze niż było dotychczas. Czasami czułam, że to już koniec, jednak on nigdy nie nadchodził. Zrozumiałam, że jeśli ktoś chce zniknąć, życie zrobi mu na przekór. Utrudni każdą próbę. Ten, kto chce żyć, zniknie najszybciej.

To dlatego nie warto mieć nadziei. Możemy latami planować wszystko, a później poczuć cierpki smak rozczarowania.

Kiedyś prowadziłam pamiętnik. Systematycznie każdego dnia zapełniałam za pomocą długopisu choć jedną stronę. Pamiętam, że później zamykałam go na kłódkę, a kluczyk chowałam między poduszkami. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że każdy dobrze wie gdzie go chowam.

Raz, gdy wróciłam ze szkoły przez szparę drzwi zauważyłam, że ktoś siedzi w moim pokoju. Dobrze pamiętam, że była to Miriam. Zajęła miejsce na łóżku, a w dłoni trzymała mały zeszyt z brokatową okładką. Otwarta kłódka leżała na podłodze.

Nigdy nie miałam jej tego za złe. Czasami cieszyłam się, że przeczytała wszystko co leżało mi na sercu, bo byłam święcie przekonana, że może to nas do siebie zbliży. W końcu stałam przed nią naga, a ona wiedziała wszystko, co działo się w mojej głowie.

Miałam wtedy osiem lat.

Z roku na rok zaczęłam uświadamiać sobie, że tak naprawdę zaczęłyśmy się od siebie oddalać. To nie pomogło, a wręcz przeciwnie - utrudniło całą sytuację. Wtedy po raz pierwszy poczułam coś dziwnego. Jakiś absurdalny, nieznany mi dotąd smak w ustach. Zwątpienie?

Wtedy moja pierwsza część umarła, a ja powoli zaczynałam tracić samą siebie.

Od tamtej pory nigdy nie zapisałam kolejnej strony. Wiedziałam, że każdy ma już na mnie całkowicie inne plany.

Z letargu wyrywa mnie stukanie w szybę przy balkonie. Gwałtownie odwracam się w tamtą stronę, by zobaczyć dziewczyny próbujące otworzyć drzwi.

— Już kompletnie wam odbiło? — naciskam na klamkę i wbrew sobie wpuszczam je do środka. — Mogłyście przecież wejść jak każdy inny normalny człowiek!

— Nie otwierałaś kretynko — Celine przepycha się w przejściu, a następnie rzuca na moje łóżko budząc przy tym Dolore, które spokojnie spała.

— Po co przyszłyście? — pytam wymijając Savini, która zaczęła rozwiązywać swoje buty.

— Milutko — prycha dziewczyna. — Musimy cię w końcu ogarnąć, bo dostaniesz na łeb w tych czterech ścianach.

Już dostałam.

— Więc jakie są wasze plany?

— Jedziemy na zakupy — piszczy podekscytowana Celine.

Widząc jej entuzjazm mam ochotę zwymiotować, ale wiem, że nie mam opcji abym jakoś wymigała się od ich planów. Skoro specjalnie tutaj przyszyły to znaczy, że nie mam wyjście i muszę z nimi iść.

— A później na małą imprezkę... — szepcze Savini, ale tak, że mogę ją usłyszeć.

— O nie, nie ma opcji — kręcę głową przecząco, chociaż mój umysł podpowiada mi zupełnie co innego.

DANCING WITH DEATHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz