Lozh' - (j. rosyjski) kłamstwo
Zbudził mnie huk uderzającej o panele rzeczy. Z przeciągłym jękiem podniosłam się na przedramionach, przeklinając w duchu wszystkie siły wyższe, które w tej chwili nie pozwalały mi spać.
– Co jest, do cholery? – warknęłam wściekle, przecierając przy tym zaspane oczy.
Zoja akurat zbierała sprzed stóp szczotkę do włosów. Gdy tylko się wyprostowała, spojrzała na mnie skruszona.
– Przepraszam, nie chciałam cię zbudzić – wydukała, po czym odłożyła akcesorium na komodę.
– Na to już trochę za późno.
Przeciągnęłam się i opuściłam stopy na podłogę. Była tak cholernie zimna, że aż ciarki mnie przeszły. Musiałam czym prędzej założyć jakieś skarpetki, jeśli nie chciałam zmarznąć.
– Która godzina? – zapytałam, nim ziewnięcie na dobre wydostało się z mojego gardła.
– Dochodzi dwunasta.
– Coooo?
Zszokowana podniosłam komórkę z szafki nocnej i zerknęłam na wyświetlacz. Jednak nim zwróciłam uwagę na wyświetlany czas, w oczy rzuciła mi się pojedyncza wiadomość. Zamrugałam kilka razy i ponownie spojrzałam na literki, które formowały się w nazwę kontaktu.
W końcu ze świstem wypuściłam powietrze z płuc i dotknęłam palcem dymek.
Nieznany:
Tak wielu rzeczy nie mogę ci zdradzić, ale proszę, nie miej mnie za dupka.
Prychnęłam pod nosem, domyślając się, kto do mnie napisał. Zaczęłam zapisywać jego kontakt, lecz nagle pojawiła się kolejna wiadomość.
Dupek:
Usuń te wiadomości
– Wyglądasz, jakbyś zobaczyła kosmitę. Co tam wyczytałaś? – Z zamyślenia wyrwał mnie głos Zoji. Zerknęłam w jej kierunku odrobinę zbita z tropu. – No już. Pokaż mi – zachęcała
Na powrót usiadłam na swoim łóżku. Oparłam łokcie o swoje uda i opuściłam głowę. Zastanawiałam się nad słowami Rodiona, jednak w mojej głowie nie miały one kompletnie żadnego sensu. Chciałam go zrozumieć. Tak bardzo chciałam wiedzieć, o co mu chodzi, ale mój umysł nie był w stanie dojść do sedna sprawy. Coś mi musiało umykać, albo zbyt skutecznie przede mną to skrywał.
– Czy ty też uważasz, że Rodion czasem zachowuje się dziwnie? – zapytałam pokonana własnymi myślami.
– W jakim sensie?
– No nie wiem. Robi coś, co do niego nie pasuje. Coś dobrego.
Dziewczyna przez chwilę intensywnie się we mnie wpatrywała. Milczała, a jej mina jasno mówiła, że nad czymś myśli. Z nerwów zaczęłam podrygiwać nogą. Nie mam nawet pojęcia, dlaczego cała ta sytuacja wywołała we mnie tak silne emocje.
– W takim sensie, jak na przykład pytania o ciebie?
– Pytał o mnie? – Zmarszczyłam czoło, a ona pokiwała głową. – Musisz mi powiedzieć coś więcej, Zoja.
– Kiedy cię nie było – zaczęła niepewnie – niemal codziennie chodził do mojego wuja. Kiedyś spotkałam go pod gabinetem. Strasznie się wściekł i kazał mi nie wciskać nosa w nie swoje sprawy, więc tak jakby wcisnęłam nos w nie swoje sprawy i zapytałam o to wuja.
CZYTASZ
Piękne kłamstwa
RomanceKrótkie opowiadanie w zimowym klimacie. Tatiana Aleksandrovna po długiej nieobecności w końcu powróciła do akademii - szkoły z internatem, do której uczęszczały dzieci najbogatszych ludzi w Rosji. Nikt nie miał pojęcia, co przez ten czas działo się...