Rodział 6: Druga szansa

14 2 0
                                    

Po ustaleniu planu wszyscy poszli się przygotować.
Razem z Davidem szliśmy korytarzem w stronę zbrojowni. Nagle usłyszałam głos generała.

- Nel.- powiedział Gerard. - Czy możemy porozmawiać w cztery oczy?- zapytał mężczyzna patrząc na Davida dając mu znak, że nie chce go przy naszej rozmowie.

- Tak, oczywiście. - David odszedł, a ja a spojrzałam z zaciekawieniem na Barisona.

- Słuchaj, sprawa wyglada tak. Nie będzie to łatwe zadanie. Holt jest upartym gnojkiem, nie zgodzi się od razu. - generał zmarszczył brwi. - Jesteś dobrym żołnierzem, wręcz mógłbym powiedzieć.... Najlepszym. Ale! - krzyknął Gerard, a ja aż podskoczyłam. - Pamiętaj, że jesteś tylko dzieckiem.

- Generale. - próbowałam przerwać. - Ja...
- Nie przerywaj mi. - zaczął się złościć. - Twoje umiejętności, których nauczył Cię Mark oraz ja, nie będą ponad twoim życiem. Nie masz prawa zrobić czegoś, co będzie wyrokiem śmierci.

- Ale...- znowu spróbowałam coś powiedzieć, ale mina Barisona zrobiła się jeszcze groźniejsza. Dalej już tylko słuchałam.

- Gdy powiem wracasz, to wracasz. Słuchasz się mnie. Mój rozkaz będzie dla Ciebie świętością. Rozumiemy się? - spojrzał wymownie

- Tak.

- Robię to dla twojego bezpieczeństwa i dobra...- dodał Gerard ze smutną miną na odchodne.

Przez cały czas gdy się przygotowywałam do wyprawy, myślałam tylko o słowach generała. Zdałam sobie sprawę, że nie byłam mu obojętna.
David zauważył, że błądzę myślami.

- Co jest? - zapytał chłopak.
- Nic.- stanowczo odpowiedziałam, a on nie dawał za wygraną.

- No przecież widzę!- krzyknął. Nie chciałam okłamywać przyjaciela.
- Serio nic. Skupiam się na pakowaniu- Ale to zrobiłam. Okłamałam go.

David już nie zadawał więcej pytań i poszedł do siebie.

Zebraliśmy się wszyscy w miejscu ustalonym przez Barison. Podzieliliśmy się na grupy.  Generał, Enzo i Otto jedna, ja i David druga. Po udanej misji ratunkowej, Holt miał do nas dołączyć.

Zdziwiło mnie trochę, że powstała grupa trzech mężczyzn, których nic ze sobą nie łączy. Wręcz się nie lubią. Ciekawe, co przyniesie ta mieszanka wybuchowa.

- Prowadzisz? - zapytał David.
- No co ty- zaśmiałam się. - Nie umiem, nie mam prawka.

David się uśmiechnął i wsiadł za kółko. Ja wolałam być na miejscu pasażera. Jeszcze bym nas pozabijała.

Droga przebiegła sprawnie. Parę trupów minęliśmy, a paru Gerard potrącił autem. Nic specjalnego.
W końcu dojechaliśmy na miejsce. Osiedle otoczone gęstymi drzwiami, a kawałek dalej zaczynał rozciągać się las. Było ponuro i cicho. ZA CICHO.

Cały czas byliśmy w gotowości, gdyby nagle sztywni okazali się głodni. Ku naszemu zaskoczeniu nie spotkaliśmy żadnego.

Przeszukiwaliśmy domy głownie żeby znaleźć Holta, który jak to Generał powiedział, mógł być wszędzie. W międzyczasie zbieraliśmy również ubrania, leki i jedzenie. Było tego niewiele, ale zawsze coś.

Nagle usłyszeliśmy wystrzał i wszyscy zamarli w bezruchu.
- Wracać tam, skąd przyszliście!- krzyknął mężczyzna. - Bo powystrzelam jak kaczki!- oddał kolejny strzał.

Generał kiwnął głową, że to głos Holta. Byliśmy na celowniku najlepszego snajpera w kraju. Ujrzałam jak Gerard podnosi się na proste nogi z rękoma u góry.

The End Of EverythingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz