-Viviante!!! Wstawaj
- już idę
Jezu która jest godzina? 8! Dlaczego ciotka każe mi wstawać tak wcześnie w wakacje? Dobra idę. Zeszłam na dół. Zobaczyłam ciocie Ole przy drzwiach wyjściowych.
- zajmij się sobą i psem. Nie dzwoń. Nie pisz. - powiedziała i wyszła
Codzienność. Cały dzień sama. Przyzwyczaiłam się do tego. Znajomych nie posiadam. Mam tylko psa. Zrobiłam sobie owsiankę z malinami, a Backowi dałam jego karmę. Co by tu porobić? Cioci i wujka nie będzi do wieczora, a jak już wrócą to będą zmęczeni i zdenerowani. Zresztą nie przepadają za mną. Tak jakby to była moja wina, że nie mam rodziców i muszę mieszkać u nich. Nie wiem, dlaczego nie mam mamy ani taty. Ciotka powiedziała mi kiedyś, że zniknęli. Nie lubi tematu jej siostry. Wiem, że mama miała na imię Alicja, a tata Eryk Evans. Urodziłam się w ojczystej Anglii mojego ojca. Teraz mieszkam w Polsce. Mam babcie Marysie od strony mamy, ale mieszka bardzo daleko przez co jestem u niej raz na ruski rok. Trafiłam do wujostwa w wieku 5 lat, wiec nie pamiętam rodziców. Bacek był ze mną od kiedy pamiętam. Jest moim jedynym przyjacielem. W podstawówce mnie wyzywali, ale nigdy się nie przejmowałam zdaniem jakiś randomów. Zawsze byłam pewna siebie. Nawet komentarze mojej rodziny mnie nie zgasiły. Miała bardzo dobre oceny, choć nigdy się dużo nie uczyłam. Wolałam robić to co lubie niż siedzieć nad książkami szkolnymi. Było ciężko mi bez przyjaciół, ale w końcu "co mnie nie zabije to mnie wzmocni". Trzeba iść do sklepu, bo nie ma z czego zrobić obiad. Jeszcze przed wycieczką do biedry, czekał mnie spacer. Poszłam się ubrać. Założyłam czarną bluzkę, beżową bluzę rozpinaną i szerokie, szare dzwony. Do tego czarne wysokie trampki. Nosiłam też kolczyki z psimi łapkami, złoty łańcuszek i pierścionki. Było wcześnie, więc ciepło nie gościło. Zabrałam telefon, klucze oraz deskorolkę.
- Baca! - krzyknęłam
Pies przybiegł szybko. Zapięłam mu smycz. Wyszłam z domu pamiętając o zakluczeniu drzwi. Wskoczyłam na deskę i ruszyłam w stronę polany i parku. Bacek jest nauczony tego jak ma się zachowywać. Nigdy nie ciągnie, nie ucieka, nie goni kotów itd. Zawsze się mnie słucha i pilnuje. Ludzie boją się go, bo to owczarek niemiecki. Choć Bacek wygląda groźnie , jest spokojny i przyjazny. Dojechaliśmy do parku. Chwilę pochodziliśmy, a potem przetransportowaliśmy się na polankę. Lubię tu przychodzić, bo mogę spuścić psa ze smyczy i porzucać piłkę lub potrenować sztuczki. Mało ludzi tutaj jest. Trochę długo czasu tu spędziłam. Dochodziła 10. Wróciłam do domu. Poszłam do swojej nory. Moj pokój był biało szary. Miałam dużo roślin i książek. Lubie czytać z herbatką i zapaloną świeczką. Nie czuję za bardzo jej zapachu, ale często patrzę na płomień. Taka świeczka przypomina mi trochę ludzi. Pali się dopuki ktoś jej nie zgasi albo się nie wypali. Sama jest bezpieczna, chyba, że ktoś ją sprowokuje podkładając do jej ognia papier lub inny łatwopalny materiał. Wiem dziwna teoria. Często mam takie rozkminy. W rogu pokoju stoi gitara na której sama się nauczyłam grać. Był okres, w którym brałam ją codzienie i grałam moje ulubione utwory. Aktualnie nie mam weny na to. Piszę też swoje opowiadanie. Tylko problem taki, że kiedy otwieram notatnik odechciewa mi się. Fabułę mam wymyśloną w przód. Poprostu nie potrafię przelać jej na papier. Uwielbiam też słuchać muzyki. Myślałam kiedyś czy nie wydać własnej piosenki. Ostateczne zrezygnowałam z tego pomysłu na ten moment. Dobra przyszłam tu po pieniądze na zakupy. Wzięłam je i wyszłam z domu. Ruszyłam do sklepu. Jak zwykle miałam słuchawki na uszach. Weszłam do sklepu. Jezu ile tu ludzi. Kupiłam szybko wszystko co potrzebowałam i wróciłam do domu. Była 10.30. Wzięłam sobie książkę i usiadłam w moim fotelu. Aktualnie czytam "Harry Potter i zakon feniksa". Uwielbiam tę serię. Nawet nie wiem kiedy zrobiła się 15. Poszła zrobić sobie mój ulubiony obiad jakim było spaghetti. Kiedy zjadłam wróciłam do swojego pokoju. Przeglądałam pinteresta i zjadałam się pistacjami. Kątem oka zobaczyłam gitarę. Coś mnie tknęło. Wstałam i wzięłam ją. Zagrałam kilka utworów i na nowo się zakochałam. Porysowałam też trochę. Nagle usłychała jak się drzwi wejściowe otwierają. Była 18. Ciocia zazwyczaj wraca za dwie godziny. Jak się okazało dzisiaj wróciła wcześniej.
- hej - powiedziałam
Wyminęła mnie bez słowa. Weszła do kuchni i się zaczęło...
CZYTASZ
Początek na cmentarzu
RandomGłówna bohaterka to czternastoletnia Viviante, która 1 września idzie do 1 klasy liceum. Ma dużo zainteresowań. Mieszka z ciocią Olą i wujkiem Darkiem. Ma też ukochanego czarnego owczarka, który wabi się Bacek.